~R~

201 20 5
                                    

Zbliżała się trzecia w nocy. Gregor wraz z Thomasem ulotnili się z klubu gdzieś przed pierwszą, zupełnie nie czując tego, iż powinni zostać. Młodszy otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. W Finlandii zawsze było tak ciemno?

- Thomas - wychrypiał Schlieri, kaszląc przeraźliwie. Oho, astma się odezwała.  - Thomas...

Czuł piekło na twarzy, potworny ból paraliżował jego lewą stronę ciała. Zdrową ręką uszczypnął fragment pleców partnera, licząc, że obudzi go w ten sposób. Na całe szczęście Morgi po kilku sekundach otworzył oczy, przewracając się na drugi bok. Ujrzał rozpalonego Gregora, budząc się na dobre.

- Na Hofera, Greg, co się dzieje? Greg!

- A-astma s-sercowa - wyrzęził młodszy pomiędzy kaszlnięciami.

- Idę po trenera! Albo dzwonię po karetkę! Albo jedno i drugie! - decydował zrozpaczonym głosem. Drżącymi rękami podniósł z szafki komórkę i wybrał numer pogotowia. Cały czas próbował uspokajać chłopaka, pomimo tego, iż sam w tamtej chwili był kłębkiem nerwów.

- Halo? Pogotowie? Mój kolega, chłopak, Gregor... astma, jakaś sercowa, ma atak, błagam pomóżcie...inhalator? Schlieri czy ty masz jakiś inhalator?

Tyrolczyk jedynie zaprzeczył ruchem głowy. Nie miał jak go poinformować, że zostawił lek w torbie, w domu.

- Kręci głową, że nic nie ma. Co ja mam dalej robić? Adres? Hotel w Lahti, przy skoczni Salpausselka no! Poh...Pohjoola, dokładnie tak się nazywa! Błagam, przyjedzcie jak najszybciej!

Thomas rozłączył się z operatorem i  w ciągu kilku sekund czekał na połączenie z trenerem.

- Morgenstern, jest druga w nocy! Lepiej żeby Twój powód dzwonienia był uzasadniony, bo inaczej jutro to ty poprowadzisz trening!

- Gregor ma atak astmy, zadzwoniłem już po pogotowie - przerwał Alexowi Karyntyjczyk, caly czas obserwując Schlierenzauera.

- Co? Jak to astmy? Jakim cudem? Jak...-

- Astmy sercowej no! - krzyknął zirytowanym tonem skoczek. - Będzie pan tak łaskawy i mi pomoże, czy może pójdzie spać?

- Zabawne. Będę za dwie minuty.

Thom odłożył telefon i pogłaskał Tyrolczyka po rozgrzanym policzku. Jego oddech prawie się unormował. Chłopak otworzył oczy, spojrzał na przerażonego blondyna i wyszeptał:

- To chyba nie ma najmniejszego sensu, wiesz?

Karyntyjczyk zmarszczył brwi:

- O czym ty gadasz do cholery?

- Nie rozumiesz? Ja... to mnie nigdy nie opuści. Może nie dostaję napadów co noc, bo to przez odpowiednią dietę i wysiłek fizyczny...ale nawet nie wiesz jak mi z tym ciężko. Nie chcę Ciebie obarczać dodatkowymi obowiązkami. Biorę leki, przez własną głupotę nie zabrałem ich do Ruki! Wiesz, ile nieprzespanych nocy Ciebie czeka, ile stresu, ile...-

Wywód Gregora został przerwany pocałunkiem Morgensterna. Na tyle długi i mocny, by z głowy nastolatka pozbyć się wszelkich obaw i tylko utwierdzić go w głębokim uczuciu, jakim darzy go blondyn. No i w sumie na tyle długim, by doczekał się on zobaczenia przez Alexandra Pointnera, który mało co się nie zabił, wpadając na walizkę Tyrolczyka.

- Morgenstern, czy ty wiecznie musisz być taką panikarą?! Pokaż mi umierającego Gregora, bo jedyne co widzę, to waszą dwójkę w JEDNYM łóżku i  to w dodatku bez koszulek! A poza tym, kto jest tym mądrym i zostawia otwartą walizkę w przejściu do cholery! - krzyknął trener, kompletnie zapominając o dość późnej godzinie. Schlierenzauer poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej, a Morgi wzrokiem szukał jakiegokolwiek podkoszulka. W tym samym momencie dało się słyszeć  co raz głośniejszy sygnał karetki. Schlieri wziął głęboki wdech i nałożył na siebie zwykły dres, a następnie usiadł na łóżku, natomiast Thomas założył dżinsy i odnalazł upragnioną koszulkę, po czym wybiegł z pokoju po ratowników. Były austriacki skoczek spojrzał na nastolatka enigmatycznie.

Chciałbym tak jak ty, pokonać wszystkich złych - historia MorgenzaueraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz