*japitole, pisałam to mniej więcej w takim tempie, żeby na skoki zdążyć xD*
- Witam serdecznie na dzikiej JUMPrezce, czy jak kto tam woli, kulturalnym spotkanku przy kieliszku wódki! - zawołał Freund* otwierając butelkę.
- Severin, tylko się nie spij za bardzo - przestrzegł go Neumayer, grożąc palcem. - Bo jak Schuster zobaczy...
- Jak mu nie powiesz, to nie zobaczy...zresztą, pij anie gadasz niepotrzebnie!
Michael zaśmiał się pod nosem, ale posłusznie podstawił literatkę koledze. Kofler w towarzystwie Manuela, Thomasa, Wolfganga i Martina siedział przy stoliku, tocząc zawziętą rozmowę na temat nowego systemu oceniania. Jedynie Fettner spoglądał na niego podejrzliwie. Kiedy dowiedział się o planie Andreasa, nie chciał brać w nim jakiegokolwiek udziału. Ale przysługa, to przysługa...
- No dzień dobry dla uczestników jakże zacnej imprezki! - huknął Morgenstern, witając się ze wszystkimi skoczkami. Idący za nim Gregor niósł w ręku butelkę Pana Tadeusza, na co aż Severinowi zaświeciły się oczy.
- Przyjacielu! - zawołał Niemiec. - Bracie półszwabski, zapunktowałeś u mnie bardzo!
Schlieri uśmiechnął się szeroko, siadając obok Thomasa. Miał nadzieję, że zapamięta tę noc na długo. I tak się stało. Ale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
|||
- Schlieri! - zawołał Manuel, machając w stronę nastolatka. - Mógłbyś mi pomóc?
- W czym? - zdziwił się ciemnowłosy blondyn.
- Zobaczysz no, potrzebuję coś przenieść, a nikt mi nie chce pomóc - zawołał rozpaczliwie.
- Musisz się powoli przyzwyczajać do takiego towarzystwa - zaśmiał się Morgi w stronę Grega. - duże to pudło?
- Malutkie, Gregor na pewno sobie poradzi! - brunet niemalże krzyknął w odpowiedzi. - Chodź Schlieri, trzy minuty i po sprawie!
Tyrolczyk spojrzał na niego podejrzliwie, ale wstał od stołu.
- Po 10 minutach zacznij mnie szukać - wyszeptał niesłyszalnym tonem dla Fettnera.
Kiedy mężczyźni zniknęli z pola widzenia Thomasa, na horyzoncie pojawił się Kofler.
- Cześć Thoma - uśmiechnął się przyjacielsko, stawiając na blacie dwie szklanki o pomarańczowym zabarwieniu. - Za dobrą zabawę!
- Co to jest? - zapytał blondyn unosząc szkło.
- Wódka z sokiem pomarańczowym, podobno całkiem całkiem - wyjaśnił Andreas.
- Pomimo tego, że nienawidzę soku z pomarańczy, spróbuję dla dobrego kumpla.
Fantastycznie, Morgenstern. Dobrym kumplem się jest zawsze, a nie czasami - pomyślał szatyn, uśmiechając się złośliwie.
- Mam to przenieść? Co to tak właściwie jest, Manuel? - nastolatek nie krył zdziwienia, kiedy zobaczył dwa małe pudełka oklejone taśmą.
- To paczki dla Thomasa, a raczej na chrzest Lilly. Szykujemy małą niespodziankę - wyjaśnił skoczek. - Do tamtej salki - wskazał palcem na nieduże pomieszczenie.
Schlierenzauer ujął w dłoń pudło i ruszył do odpowiedniego lokum. Kiedy położył dany przedmiot w kącie, usłyszał dźwięk zamykanych i przekręcanego klucza w zamku.
- Manuel, co ty robisz? Jesteś na tyle wstawiony by bawić się w zamykanie mnie? - zapytał, podbiegając do konstrukcji.
- Nie wypiłem ani kropli alkoholu Gregor. Bardzo Cię przepraszam.
CZYTASZ
Chciałbym tak jak ty, pokonać wszystkich złych - historia Morgenzauera
Hayran Kurgu"[...] - Jestem niewydarzonym bachorem, pomimo tego, że mam 19 lat. Każdy pewnie pomyśli, że jestem głupi, że Morgi mnie oszuka...ale ja wiem, że on taki nie jest. - Czekaj, wróć, stop. Chcesz powiedzieć, że jednak żeście się zeszli? Cholera jasna...