XIII Czy jestem zła?

19 2 0
                                    

Patrzyłam na kobietę ubraną nadal w koszulę nocną i zdałam sobie sprawę, że sama jeszcze się nie przebrałam. Musiało być już później niż zwykle, gdyż promienie słońca sięgały policzków mojej mamy, która musiała swoją ręką przysłaniać ciemne oczy przed rażącym światłem. W tej chwili odniosłam wrażenie, że jestem do niej bardzo podobna i podświadomie się z tej nowiny uśmiechnęłam.

-Wszystko w porządku?-zapytała stojąca przede mną postać z wyraźną miną zaniepokojenia.

-Tak-odparłam machinalnie i odwróciwszy się, podeszłam do pięknie rzeźbionej mahoniowej szafy. Kiedy otworzyłam ją, zaczęłam szukać w niej ubrań, które chciałam dzisiaj założyć. Za moimi plecami usłyszałam tylko ciche westchnięcie i dźwięk zamykających się drzwi.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zbiegłam szybko po schodach i skręciłam w pierwszą wnękę po prawej stronie. W niewielkim pokoju unosił się zapach przyrządzonego śniadania. Zajęłam miejsce przy oknie i spojrzałam na pięknie wyglądający talerz, który zachęcał swoją zawartością. Wzięłam sztućce i włożyłam do swoich ust maleńki kawałek pszennego placka. W ustach poczułam jego słodki smak i słysząc każde chrupnięcie gryzionego pokarmu, chciałam, aby ta chwila mogła trwać dłużej niż kilka chwil, ale kiedy delektowałam się kolejnym kąskiem placka, doszedł do moich uszu głos mojej mamy:

-Sophia, wiesz, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć, nawet jeśli nie jest to dobra wiadomość-zaczęła spokojnie, powoli oddychając-Wybory kształtują ludzi, ich nawyki a z czasem nawet ich zachowanie. To, co człowiek przeżyje za życia, zostaje w nim na zawsze, nie zależnie co robiłby, zawsze to będzie jego przeszłością. Możemy zmieniać to, na co mamy wpływ i to, co nie zaszkodzi drugiej osobie. Wiesz... Ben tego też nie chciał, ale wujek Luke zrobił wszystko, co mógł dla niego zrobić... Wiem, że... Ciebie to boli i... go także... Spróbuj zrozumieć go... ich...

-Mamo-przerwałam jej bez pośpiechu, gdyż czułam jakie to dla niej trudne. Z każdym wyrazem coraz bardziej załamywał się jej głos, a twarz z promiennej stała się zakłopotana i zamyślona-Wiem o tym dobrze, ale nie rozumiem tego. Chcę wiedzieć, tylko jedno... Czy ja jestem złą osobą?

-Nie!-zaprotestowała kobieta, a jej sztywnie upięty brązowy kok kiwał się raz w lewą, raz w prawą stronę-Dlaczego tak myślisz?-ze strachem zapytała mnie moja matka.

-Bo jeśli Ben nie może się ze mną komunikować to, jaki inny mógłby być powód? Przecież ja...

-Jesteś człowiekiem-przerwała mi moja mama nim zdążyłam dokończyć zdanie-Jesteś istotą, która sama decyduje, kim jest, kim się ostatecznie stanie. To od Ciebie zależy, po jakiej stronie staniesz, ale pamiętaj! Zawsze możesz zmienić swoje stanowisko w jakieś sprawie! Nigdy nie jest za późno!-wręcz wykrzyczała ostatnie zdanie i nadmiernie wyprostowana wpatrywała się w błękitną ścianę jadalni.

-Tak jak wujek Anakin?-zapytałam spokojnie, chcąc uspokoić ciemnowłosą kobietę siedzącą naprzeciwko mnie.

-Tak, tak...-odpowiedziała już mniej agresywnie, bardziej zamyślona i przytakująca prawdzie, której nie rozumiała, bądź nie chciała zrozumieć. Wpatrywała się teraz  w ogród za ogromnymi oknami, gdzie kwitły najprzeróżniejsze kwiaty, a wśród nich rosło ogromne drzewo. Pamiętała je bardzo dobrze, rosło jeszcze zanim pojawiła się na świecie. To takie romantyczne, ale i zagadkowe. Żadna wojna, żadna burza, nic nie zniszczyło okazałej rośliny...

Gdyby cofnąć czas...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz