Nie wiem, czy w średniowieczu były strzykawki, ale uznajmy, że były ;)
- Willu, moglibyśmy porozmawiać na osobności?
Horace podniósł wzrok, ale widząc, że Malcolm nie zwraca się do niego, ponownie utkwił spojrzenie w swoich dłoniach. Will skinął głową i razem z uzdrowicielem wyszedł z chaty.
- Czy to ma coś wspólnego z dziwnym zachowaniem Horace'a? - spytał czym prędzej.
Malcolm westchnął ciężko.
- Niestety. Pewnie zauważyłeś, że twoja rana jest znacznie większa i głębsza? - widząc, że Will marszczy brwi, nie rozumiejąc, o którą ranę dokładnie chodzi dodał - Ta na boku.
- No, tak - potwierdził mężczyzna.
- Do twojego ciała dostało się znacznie więcej trucizny. Mała dawka nie powoduje uszczerbku na psychice, jak w twoim przypadku, ale Horace zaczyna myśleć, że to on jest tobą, a ty jesteś nim.
Will otworzył szeroko oczy.
- Jak to? Przecież sam mnie nazywał moim imieniem.
- Bo to jeszcze nie jest końcowe stadium. Horace czasem ma przebłyski normalnej świadomości, a czasem ma urojenia. Jednak, jeśli szybko nie dam wam odtrutki, on może już na zawsze myśleć, że jest tobą. Nawet, jeśli będzie w swoim ciele - wyjaśnił Malcolm.
- To czemu jeszcze nie dajesz nam tej odtrutki?! - zawołał Will. Martwił się o przyjaciela. Przecież jak on będzie żyć, myśląc, że jest kimś innym?
- Spokojnie, nie mam jej gotowej, a przygotowywanie zajmie mi prawie całą noc. Dlatego najlepiej by było, gdybyście się przespali.
Will skinął głową.
- No dobrze.
Wrócili do chaty, gdzie czekał na nich Horace. Wzrok nadal miał utkwiony w swoich dłoniach. Will nachylił się nad uchem Malcolma i szepnął:
- A jego dziwne zachowanie?
Uzdrowiciel pokręcił przecząco głową.
- To nie jest żaden objaw otrucia. Najwyraźniej po prostu spodobało mu się w twoim ciele.
Will aż przystanął, zaskoczony. Myślał, że jego przyjaciel, tak jak on, chce wrócić do swojego ciała.
- Dobrze, wy się prześpijcie, a ja przygotuję odtrutkę - powiedział Malcolm i zaprowadził przyjaciół do ich tymczasowej "sypialni".
Następnego dnia, Willa obudziło szturchanie w ramię. Otworzył leniwie oczy i niemal podskoczył, gdy zobaczył przed sobą bladą, pomarszczoną twarz Malcolma.
- Willu, Willu, Horace zniknął.
Mężczyzna zerwał się na równe nogi. Bał się, że jego przyjaciel uciekł, w obawie przed ponowną zamianą.
- Jak to, uciekł?! Gdzie, kiedy?!
- Właśnie skończyłem przygotowywać odtrutkę i chciałem was obudzić, gdy zobaczyłem, że nie ma Horace'a. Zniknęła też twoja broń i ta dziwna peleryna.
- Jasna cholera - mruknął Will i chwycił pierwszą lepszą broń, czyli miecz. Wybiegł czym prędzej z chaty biegnąc w stronę wszechobecnych drzew.
- Horace! Horace, jesteś tu?! Horace! - wołał, zaraz jednak zmienił taktykę. - Willu! Willu, gdzie jesteś?!
- Tutaj! - usłyszał po chwili. Czym prędzej pobiegł w stronę dźwięku.
To, co zobaczył, sprawiło, że odruchowo cofnął się zaskoczony.
- C-co ty robisz? - zapytał niepewnie.
Horace spojrzał na niego, jak na wariata.
- Jak to, co? Strzelam z łuku - powiedział, wypuszczając kolejną strzałę. O dziwo, wbiła się dokładnie w środek odległy o pięćdziesiąt metrów pień drzewa.
Will otworzył szeroko oczy. Wiedział, że musi działać jak najszybciej. Chwycił Horace'a za rękę i nie zawracając sobie głowy wyciąganiem strzał z drzewa, pobiegł w stronę lasu.
- Ej, Horace, co ty robisz? - spytał prawdziwy Horace, na marne próbując wyrwać się z żelaznego uścisku Willa. Natomiast ten, bojąc się reakcji przyjaciela, nie powiedział ani słowa.
Dobiegli do chaty Malcolma, a Will niemal wepchnął Horace'a do środka.
- Malcolm, szybko, odtrutka! - zawołał, przyciskając przyjaciela do ściany. Horace na próżno usiłował się wyrwać.
- Ale, Willu, ja nie chcę, proszę - błagał, rozpaczliwie próbując się wyrwać. W Willa znowu wstąpiła nadzieja, gdy Horace zwrócił się do niego, jego prawdziwym imieniem. Tym mocniej przycisnął przyjaciela do ściany. Malcolm przybiegł z odtrutką i pospiesznie wbił strzykawkę z antidotum w bok Horace'a, a następnie ramię Willa.
Oboje przestali się siłować. Will zachwiał się, a następnie pochłonęła go ciemność.
CZYTASZ
Nowa Twarz | Zwiadowcy Fanfiction | Zakończone
Fiksi PenggemarCzęść 1. To była zwyczajna misja. Horace i Will mieli pokonać kilku bandziorów, rabujących małe wioski. Nasi bohaterowie wykonaliby zadanie, napisali raporty i zapomnieli o całej sprawie, gdyby nie dwóch Genoweńczyków... 1 w #trucizna 12.7.2019 4 w...