Rozdział 10

324 35 15
                                    

Nie wiem, czy w średniowieczu były strzykawki, ale uznajmy, że były ;)

- Willu, moglibyśmy porozmawiać na osobności?

Horace podniósł wzrok, ale widząc, że Malcolm nie zwraca się do niego, ponownie utkwił spojrzenie w swoich dłoniach. Will skinął głową i razem z uzdrowicielem wyszedł z chaty.

- Czy to ma coś wspólnego z dziwnym zachowaniem Horace'a? - spytał czym prędzej.

Malcolm westchnął ciężko.

- Niestety. Pewnie zauważyłeś, że twoja rana jest znacznie większa i głębsza? - widząc, że Will marszczy brwi, nie rozumiejąc, o którą ranę dokładnie chodzi dodał - Ta na boku.

- No, tak - potwierdził mężczyzna.

- Do twojego ciała dostało się znacznie więcej trucizny. Mała dawka nie powoduje uszczerbku na psychice, jak w twoim przypadku, ale Horace zaczyna myśleć, że to on jest tobą, a ty jesteś nim.

Will otworzył szeroko oczy.

- Jak to? Przecież sam mnie nazywał moim imieniem.

- Bo to jeszcze nie jest końcowe stadium. Horace czasem ma przebłyski normalnej świadomości, a czasem ma urojenia. Jednak, jeśli szybko nie dam wam odtrutki, on może już na zawsze myśleć, że jest tobą. Nawet, jeśli będzie w swoim ciele - wyjaśnił Malcolm.

- To czemu jeszcze nie dajesz nam tej odtrutki?! - zawołał Will. Martwił się o przyjaciela. Przecież jak on będzie żyć, myśląc, że jest kimś innym?

- Spokojnie, nie mam jej gotowej, a przygotowywanie zajmie mi prawie całą noc. Dlatego najlepiej by było, gdybyście się przespali.

Will skinął głową.

- No dobrze.

Wrócili do chaty, gdzie czekał na nich Horace. Wzrok nadal miał utkwiony w swoich dłoniach. Will nachylił się nad uchem Malcolma i szepnął:

- A jego dziwne zachowanie?

Uzdrowiciel pokręcił przecząco głową.

- To nie jest żaden objaw otrucia. Najwyraźniej po prostu spodobało mu się w twoim ciele.

Will aż przystanął, zaskoczony. Myślał, że jego przyjaciel, tak jak on, chce wrócić do swojego ciała.

- Dobrze, wy się prześpijcie, a ja przygotuję odtrutkę - powiedział Malcolm i zaprowadził przyjaciół do ich tymczasowej "sypialni".

Następnego dnia, Willa obudziło szturchanie w ramię. Otworzył leniwie oczy i niemal podskoczył, gdy zobaczył przed sobą bladą, pomarszczoną twarz Malcolma.

- Willu, Willu, Horace zniknął.

Mężczyzna zerwał się na równe nogi. Bał się, że jego przyjaciel uciekł, w obawie przed ponowną zamianą.

- Jak to, uciekł?! Gdzie, kiedy?!

- Właśnie skończyłem przygotowywać odtrutkę i chciałem was obudzić, gdy zobaczyłem, że nie ma Horace'a. Zniknęła też twoja broń i ta dziwna peleryna. 

- Jasna cholera - mruknął Will i chwycił pierwszą lepszą broń, czyli miecz. Wybiegł czym prędzej z chaty biegnąc w stronę wszechobecnych drzew.

- Horace! Horace, jesteś tu?! Horace! - wołał, zaraz jednak zmienił taktykę. - Willu! Willu, gdzie jesteś?!

- Tutaj! - usłyszał po chwili. Czym prędzej pobiegł w stronę dźwięku.

To, co zobaczył, sprawiło, że odruchowo cofnął się zaskoczony.

- C-co ty robisz? - zapytał niepewnie.

Horace spojrzał na niego, jak na wariata.

- Jak to, co? Strzelam z łuku - powiedział, wypuszczając kolejną strzałę. O dziwo, wbiła się dokładnie w środek odległy o pięćdziesiąt metrów pień drzewa.

Will otworzył szeroko oczy. Wiedział, że musi działać jak najszybciej. Chwycił Horace'a za rękę i nie zawracając sobie głowy wyciąganiem strzał z drzewa, pobiegł w stronę lasu.

- Ej, Horace, co ty robisz? - spytał prawdziwy Horace, na marne próbując wyrwać się z żelaznego uścisku Willa. Natomiast ten, bojąc się reakcji przyjaciela, nie powiedział ani słowa.

Dobiegli do chaty Malcolma, a Will niemal wepchnął Horace'a do środka. 

- Malcolm, szybko, odtrutka! - zawołał, przyciskając przyjaciela do ściany. Horace na próżno usiłował się wyrwać.

- Ale, Willu, ja nie chcę, proszę - błagał, rozpaczliwie próbując się wyrwać. W Willa znowu wstąpiła nadzieja, gdy Horace zwrócił się do niego, jego prawdziwym imieniem. Tym mocniej przycisnął przyjaciela do ściany. Malcolm przybiegł z odtrutką i pospiesznie wbił strzykawkę z antidotum w bok Horace'a, a następnie ramię Willa.

Oboje przestali się siłować. Will zachwiał się, a następnie pochłonęła go ciemność.

Nowa Twarz | Zwiadowcy Fanfiction | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz