Rozdział 3 - Bright Moon

955 94 13
                                    

Los czasami bywa niezwykle przewrotny, a już zwłaszcza, gdy próbujesz uciec od tego, co wydaje się być nieuniknione.

Trzy księżyce Etherii oświetlały wąską ścieżkę, którą podążał nasz mały konwój. Od jakiegoś czasu robiło mi się niedobrze, bo leżałam związana w poprzek końskiego grzbietu; akurat w miejscu, gdzie naprawdę okropnie bujało. Miałam nadzieję, że nie pozbędę się resztek posiłku, dając żołnierzom kolejny powód do drwin.

Kiedy poczułam, że zwalniamy, uniosłam głowę, ignorując ból zesztywniałych mięśni.

Strzeliste wieże Bright Moon wznosiły się na tle czystego, nocnego nieba, niczym góry o połyskujących wierzchołkach. Kryształy, którymi ozdobiono ściany pałacu, odbijały światło księżyców różnokolorowymi refleksami. Widok był zachwycający i na krótką chwilę pozwolił mi zapomnieć, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowałam.

Wjechaliśmy na most, skąd dobrze było widać ogromny, błękitny kryształ, umieszczony na postumencie od frontu twierdzy. Stanowił on źródło mocy członków rodziny królewskiej i, podobnie jak czarny onyks, należał do tak zwanych kamieni runicznych o niezwykłych właściwościach.

Przy okazałych wrotach czekała na nas dwójka strażników.

- Oberonie, widzę, że wieczorny patrol przebiegł pomyślnie - zagadnął jeden z nich i odsunął się na bok, by nas przepuścić.

- Jak najbardziej, Lotusie - odparł uprzejmie dowódca. - Czy zgromadzenie już się zakończyło?

Nastawiłam uszu. O jakim zgromadzeniu była mowa?

- Nic mi o tym nie wiadomo. - Strażnik wzruszył ramionami.

- Hmm, w takim razie zabierzemy jeńca od razu do celi. Rhett, pójdziesz ze mną - powiedział do ciemnowłosego towarzysza, który skinął nieznacznie głową.

- Reszta niech zajmie się oporządzeniem zwierząt. Dziękuję ci Lotusie i spokojnej nocy.

Spiął karego rumaka, a reszta patrolu podążyła za nim.

Moja ciekawość w końcu wzięła górę nad obawami.

- Co to za zgromadzenie, o którym mówiliście? - zapytałam szeptem, spoglądając na Oberona przez ramię. Jechaliśmy na tym samym koniu, więc nie było to szczególnie trudne.

- Chyba nie sądzisz, że ci odpowiem po tym, jak nazwałaś mnie idiotą? - oburzył się, a jego oczy błysnęły groźnie.

Po chwili zaczął jednak mówić, co dość mocno zbiło mnie z tropu. W co on ze mną pogrywa?

- Dziś odbywa się zgromadzenie Przymierza Księżniczek. To już czwarte w ciągu zaledwie dwóch tygodni... Nie przypominam sobie, żeby sytuacja na granicach była kiedykolwiek równie napięta, co teraz. Horda stała się ostatnimi czasy wyjątkowo zuchwała; zapuszczacie się coraz dalej i wyrządzacie coraz więcej szkód. Walka z wami stała się trudniejsza, ale Rebelia nie zamierza się poddawać. Ufam, że w końcu odniesiemy zwycięstwo i w Etherii zapanuje spokój. - W jego głosie wybrzmiała absolutna pewność.

Zatrzymał konia, po czym z lekkością zeskoczył na ziemię. Machnięciem ręki dał znak towarzyszom, by zaprowadzili zmęczone marszem wierzchowce do stajni.

Tymczasem Rhett przerzucił mnie sobie przez ramię, jakbym zupełnie nic nie ważyła. Przez chwilę próbowałam mu się wyrwać, ale zostawiłam na jego rękach tylko parę zadrapań, których chyba w ogóle nie poczuł. Po tej krótkiej utarczce ruszyliśmy przez dziedziniec w kierunku, jak sądziłam, wschodniego muru twierdzy.

"Ufam, że w końcu odniesiemy zwycięstwo i w Etherii zapanuje spokój" - mimowolnie wróciłam myślą do słów przywódcy patrolu.

Zazdrościłam mu tej wiary i pewności.

Wybacz mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz