5: faul

1.4K 208 137
                                    

•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mówi się, że początek dnia nie może być pozytywny. Tego stwierdzenia jednak Donghyuck nie popierał, ponieważ wtedy musiałby powiedzieć, że słońce, które ujrzał za oknem nie ucieszyło go, co było największym kłamstwem. Tym bardziej, że przez ostatnie 2 dni, pogoda go nie rozpieszczała.

Nie dziwnym więc było, że z jeszcze większą radością niż zazwyczaj kierował się ku boisku wraz leżakiem, kiedy tylko dzwonek uruchomił się i wydał donośny dźwięk na całym korytarzu. Tym razem zdecydował się tam wybrać z książką, którą ostatnio polecił mu przyjaciel, a jako, że ufał jego gustowi literackiemu od razu zdecydował się na przeczytanie owej pozycji. Dodatkowo, mówiąc o niej Chenle był dziwnie podekscytowany, tak jakby z owym przedmiotem wiązała się jakaś niesamowita historia.

Oczywiście my ją znamy ale nasz Donghyuck nie wygrał w loterii, więc przykro mi kochany, może później się dowiesz.

Tak więc minęło mu dobre kilkanaście minut podczas, których spokojnie zdążył wczytać się w historię odrywając się od rzeczywistości. W ten też sposób nie zauważył on Renjuna, który wraz z parą zakochanych - Jaeminem i Jeno - przyszli poćwiczyć rzuty do kosza. Robili to dosyć cicho, bowiem Nominy znały temperament słonecznego chłopca, więc nie chcieli go niepotrzebnie wkurzać. Tym bardziej gdy wiedzieli, że zdenerwowanie Hyucka kończyło się nienawiścią w ich stronę, ze strony koszykarza o ciemnych niczym noc oczach. Przez to zarówno chłopcu lubującemu się w opalaniu ( i w tym momencie czytaniu) jak i grupie koszykarzy, czas mijał spokojnie.

Miłe chwile jednak szybko się kończą, a wypadki chodzą po ludziach.

Renjun podczas swojego kolejnego rzutu, zrobił o krok za dużo, przez co piłka zamiast trafić do kosza odbiła się od obręczy w kierunku centralnym boiska. Chłopcy nie zdążyli nawet się obrócić, a już było słychać przeraźliwy wrzask i przeplatające się z nim przekleństwa. Para kochanków już zaczęła się modlić za niczego nieświadomego przyjaciela, który ledwo gdy spojrzał na nich, został brutalnie szturchnięty i obrócony w stronę czerwonego jak pomidor od złości chłopaka.

- Jak śmiesz przerywać mi czytanie, do tego obijając mnie samego?! - rzucił słowami z prędkością karabinu rozwścieczony Hyuck. Niestety, słowa, które mówił nie mijały się z prawdą, gdyż piłka najpierw uderzyła z impetem o klatkę piersiową chłopaka, aby następnie obić mu żuchwę, co w rezultacie spowodowało nagłe niekontrolowane ruchy z jego strony, w tym rzucenie książką do góry, która wylądowała gdzieś w krzakach. Renjun nie wiedząc co powiedzieć stał jak wryty i zaczął jedynie dukać

- Ale ja nie chciałem...

- Jak to nie chciałeś?! Nie próbuj mi tu czegoś wmawiać! Wiem swoje, zrobiłeś to ce-lo-wo, więc nie próbuj się nawet..

- On nie chciał. Widziałem to. Po prostu nie był na tyle ostrożny i nie trafił do kosza. Wybacz mu to - ni gruszki, ni pietruszki obok dwójki pojawił się kruczoczarny koszykarz z książką Hyucka w rękach i wymalowaną skruchą na twarzy. Jeno i Jaemin gdy to ujrzeli jak bliźnięta szybko odetchnęli z ulgą. Wiedzieli bowiem, że w tej sytuacji Renjun został uratowany. Rzadko kiedy się to zdarzało, ale nie mylili się. Karmelowy chłopiec gdy tylko ujrzał chłopaka zamilkł, a jego wściekłość bardzo zmalała. Po chwili patrzenia raz na jednego, raz na drugiego machnął w końcu ręką. Skierował dłoń w stronę swojej własności, a gdy ją otrzymał położył się na leżaku i jak gdyby nigdy nic zaczął ją czytać z powrotem. Na ten widok jedna buzia w otoczeniu uśmiechnęła się.

Jednak ten obraz nie trwał długo. Kruczoczarny szybko przyjął z powrotem obojętną mimikę twarzy, po czym zdzielił w głowy całą trójkę i zabierając ze sobą piłkę zaczął kierować się w stronę szkoły. Do jego uszu nie docierały okrzyki niezadowolenia czy pytania „Za co to?!". On szedł jedynie dalej do przodu, nie zważając na nic, gdyż nie chciał aby jego wywód był słyszany przez słonecznego chłopca. Choć sędzia na boisku nie wypowiedział słowa „faul" to sam kapitan, wziął czas dla drużyny i powiedział im wprost, że takich zagrywek nie będzie tolerował. W ten sposób mecz został wstrzymany. Tablica wyników nie ruszyła się, choć czarnowłosy chciał to szybko zmienić. Zdecydował się jednak, że woli swoje działania rozłożyć w czasie, aby przyniosły one jak najlepsze efekty.

[ ] Donghyuck 2:1 Nieznajomy [ faul x1]

• • • • • • • • • •

Oficjalnie mój laptop jest głupi. Dziękuję wam serdecznie za każde wyświetlenie, gwiazdkę czy komentarz. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Co prawda fanfiction mam napisane od początku całe więc weny mi to nie przynosi, ale na duchu czuję się tak milutko, że komuś podoba się mój twór i poświęca na niego czas. Jeszcze raz dziękuję i do niedzieli!!

sunbed boi • markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz