Kuba tylko westchnął, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Natalia tak zareaguje. Nie do końca rozumiał czasami jej postępowanie, ale jednocześnie już od samego początku miał wrażenie, że on nie jest jej obojętny... Mimo to ich drogi zawsze się rozmijały i gdy tylko on sam miał nadzieję, że w końcu uda im się do siebie zbliżyć, ona w tym czasie była w nowym związku... W końcu odpuścił, dochodząc do wniosku, iż jego starania o jej serce i tak nie mają sensu, więc niech będzie szczęśliwa z kimś innym. Co więcej, z Łukaszem była zaręczona, więc myślał, iż to już coś poważnego.
Następnego dnia wchodził na komendę z jeszcze większą niepewnością niż przed podjęciem decyzji. Liczył na spokojną rozmowę z Natalią, ale zamiast blondynki zobaczył Łukasza, który siedział na jego miejscu w pokoju operacyjnym.
- No cześć, a ty co tu robisz? - zapytał zaskoczony, rozglądając się dookoła, bo Natalii nigdzie nie było.
- Chciałem pogadać - odpowiedział spokojnie. - Może wyskoczymy na jakąś kawę? - zaproponował, a Roguz tylko skinął głową.
- Więc o co chodzi? - Kuba zerknął na mężczyznę uważniej, kiedy siedzieli w barze na komendzie i bawił się swoim kubkiem.
- Natalia wczoraj nie odbierała ode mnie telefonów, nie otwierała drzwi, a wiem, że spotkała się z tobą po pracy, bo przez to odmówiła nasz spacer. Martwię się o nią i chciałem zapytać, czy coś się stało? - westchnął, a Kuba spojrzał na niego i rzeczywiście zauważył w jego oczach troskę. Łukasz był naprawdę świetnym facetem i widać było, że bardzo kochał Natalię.
- Nie. W sumie to nie - stwierdził, wzdychając w środku. Doskonale wiedział, że gdy powie mu prawdę, Łukasz szybko zorientuje się, że Roguz nie jest Natalii obojętny. Gdyby tak było, nie zareagowałaby tak na jego informację o wyjeździe. - Może ma po prostu gorszy dzień albo coś. Nie martw się. Na pewno się do ciebie odezwie.
- Ona jest czasem taka... taka dla mnie niezrozumiała - przyznał szczerze.
- Dla mnie też - Roguz posłał mu smutny uśmiech. - Ale bardzo cię kocha i wierzę, że będziecie szczęśliwi - dodał ciepło, bo naprawdę chciał, aby Natalia ułożyła sobie w końcu życie. Zasługiwała na to.Słowa Łukasza nie dały Kubie spokoju przez cały dzień. Starał się jak najszybciej skończyć pracę, bo miał wrażenie, że to on powinien pojechać do Natalii i wszystko na spokojnie z nią wyjaśnić. Chciał postawić kawę na ławę, wyłożyć karty na stół, aby przed jego wyjazdem sytuacja była jasna.
Skończył wypisywać raporty o 23. Spojrzał na telefon, ale nie znalazł w nim ani wiadomości od Natalii, ani nieodebranego połączenia. Nie oddzwoniła i nie odpisała, więc mógł tylko spodziewać się, jaka jest na niego wściekła. Zapukał do jej drzwi pół godziny później i doskonale widział po zapalonym świetle, że jest w domu.
- Nie pójdę stąd dopóki mi nie otworzysz. Więc albo wejdę drzwiami, albo oknem albo kominem - zażartował troszkę, widząc w myślach jak ona sama mimowolnie uśmiecha się na te słowa.W istocie tak było. Uśmiechnęła się przez łzy, pijąc drinka i jedząc lody na zabicie smutku. Najgorsze było dla niej to, że sama nie wiedziała, skąd taka jej reakcja. A może wiedziała, tylko nie chciała się do tego przyznać przed samą sobą i Kubą?
- To jak? Mam zabawić się w świetego Mikołaja i wejść kominem? Tylko, wiesz, wtedy zrobię ci niezły bałagan w domu, bo troszkę brudny będę - opowiadał dalej, a Nowak mimowolnie wybuchła śmiechem.
- Nie będzie takiej potrzeby. - Blondynka otworzyła mu drzwi, a on spojrzał prosto w jej zapłakane oczy.
- To dobrze, bo, wiesz, jednak wolę normalne metody wchodzenia do domów - odpowiedział z łagodnym uśmiechem i z całych sił przytulił ją do siebie, czując jak wtula się w niego mocno i wybucha płaczem. Wiedział, że przed nimi trudna rozmowa.