- Już lepiej? - zapytał z troską Kuba po dłuższej chwili, widząc, że Natalia troszkę się uspokoiła. Poprowadził ją na kanapę i usiadł wspólnie z nią wygodnie, zerkając na nią łagodnie. - Wiesz, że musimy pogadać - westchnął, a ona tylko pokiwała twierdząco głową.
- Napijesz się czegoś? - zapytała w końcu, starając się doprowadzić do porządku.
- W obecnej sytuacji to chyba najlepsze byłoby wino - zaśmiał się smutno, wyciągając z reklamówki butelkę. Wstał, wyciągając z szafki korkociąg i dwa kieliszki. Doskonale znał to mieszkanie, niejednokrotnie spędzał tutaj z Natalią wieczór, kiedy rozmawiali o prowadzonych sprawach i nie tylko. - Za co pijemy?
Blondynka wzruszyła ramionami, patrząc wszędzie byleby tylko nie na niego.
- Naprawdę będziemy teraz tak funkcjonować? Chciałbym, żebyśmy te ostatnie dni spędzili jakoś miło - przyznał smutno, chociaż widział, że Natalia jest nieugięta.
- To sobie spędzaj, ale nie ze mną - odpowiedziała, robiąc łyk wina i kręcąc głową. - Doskonale wiesz, jak bardzo zabolało mnie odejście Roberta i jak trudno było mi przyzwyczaić się do kogoś innego, a teraz przychodzisz i tak po prostu mówisz, że wyjeżdżasz i mnie zostawiasz. Świetnie. Tak właśnie postępują przyjaciele - dodała z żalem.
- A ja zawsze myślałem, że przyjaciele cieszą się z naszych sukcesów i nam kibicują. Przykro mi, Natalia, że tak to odbierasz, ale ja doskonale wiem, że druga taka szansa się nie powtórzy - stwierdził szczerze.
- A ja za to doskonale wiem, że ty już tutaj nie wrócisz - odpowiedziała. - Stamtąd się nie wraca. To inny, lepszy świat, z większymi możliwościami i szansami na rozwój. Nie jestem głupia. Wiem, że twój wyjazd koniec... - urwała, nie wiedząc jak określić łączącą ich relację.
- No właśnie, koniec czego? Natalia, tak naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi z pracy. Nigdy nic więcej nas nie łączyło. Ty masz Łukasza, który cię kocha i strasznie się o ciebie martwi. Jesteś z nim szczęśliwa, a ja? Ja mam tutaj tylko pracę i nic więcej - stwierdził szczerze, a potem usiadł troszkę bliżej niej. - Możesz mi powiedzieć.. O co tak naprawdę chodzi? - westchnął.
- O nic. Jedź i mnie zostaw. Poradzę sobie bez ciebie. Zresztą, ciebie i tak nigdy nie ma, kiedy tego potrzebuję - powiedziała, a Roguz poczuł mimowolne ukłucie w sercu, bo jednak takie słowa bolą.
- Jesteś pewna? - zapytał troszkę ciszej. - Wydaje mi się, że jesteś niesprawiedliwa w swoich ocenach, wiesz? Zawsze starałam się ciebie wspierać i być przy tobie wtedy, kiedy mi na to pozwalałaś - pokręcił głową, a potem wstał, odkładając kieliszek na stół. - Myślałem, że spędzimy te dni razem. Załatwiłem urlop u Kruczkowskiej, zgodziła się bez problemu. Chciałem wyjechać, pogadać, pośmiać się... Ale widzę, że ty wolisz wyrzucać sobie to wszystko co złe - wzruszył ramionami, bo teraz tak naprawdę to Natalia nie chciała z nim spędzać czasu. Od zawsze była pełna sprzeczności, ale liczył na to, że chociaż tym jednym razem troszkę się ogarnie i zrozumie, iż zamiast kłótni lepsza jest rozmowa i zrozumienie. - No nic. Nie będę ci przeszkadzał. - Kuba wstał, zerkając na zegarek, który wskazywał pięć po pierwszej w nocy.
Blondynka przymknęła oczy, słysząc odgłos zamykanych drzwi i opadła zmęczona na kanapę, robiąc jeszcze kilka łyków wina. Była okropna. Miała do siebie wyrzuty o swoje zachowanie, ale kiedy tylko Kuba pojawiał się na horyzoncie nie potrafiła inaczej. Wizja tego, że on wyjedzie i już prawdopodobnie nigdy go nie zobaczy, strasznie ją przytłaczała. Coraz bardziej uświadamiała sobie, że Roguz nie jest jej obojętny, tylko nie potrafiła do tego się przyznać. Z jednej strony wiedziała, że jej słowa bardzo go zraniły, a z drugiej nie miała na tyle odwagi, aby przeprosić.
Położyła się wygodnie na kanapie, zerkając jeszcze na telefon. Na ekranie zobaczyła kilka nieodebranych połączeń od Łukasza i wiadomości. Pisał, że się martwi, że zawsze może na niego liczyć, że jeśli tylko będzie chciała porozmawiać, to zawsze jest do jej dyspozycji. Problem był tylko taki, że ona nie wiedziała, co ma powiedzieć zarówno jemu jak i Kubie, a przede wszystkim, co zrobić ze swoim paskudnym niekiedy charakterem...