-zostaw mnie! Krzyknęłam na kota, który mnie gonił. Nie wiedziałam kto to bo było ciemno.
-Zginiecie! Syknął kot. Nagle zobaczyłam przed twarzą pysk psa. Z jego pyska leciała krew. Pisnęłam i nagle się obudziłam.
- Uh... położyłam głowę na łapach.
O co chodziło?... czy ktoś chce mnie zabić? Ale dlaczego powiedział "Zginiecie"? O kogo jeszcze mogło chodzić?... narazie nie chciałam nikomu o tym mówić. Zwinęłam się w kulkę i zasnęłam.Obudziłam się. Ciągle myślałam o tym Śnie. Wyszłam z legowiska i od razu zobaczyłam Lipową Skórę i Jarzębinowego Pazura siedzących przed żłobkiem i jedzących chudego królika. Odkąd Lipowa Skóra dowiedziała się że jest w ciąży i od kąd Jarzębinowy Pazur mnie zdradził minął księżyc. Podeszłam do stosu zwierzyny i wzięłam chudą mysz. Była pora nagich drzew. Ciernista Gałąź była coraz bardziej słaba.
Mam nadzieję że przeżyje Porę nagich drzew... pomyślałam.- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe by samodzielnie polować zbiorą się na zebranie klanu! Usłyszałam Krzyk Zamglonej Gwiazdy.
Usiadłam pod wielkim głazem. Podeszła do mnie Zielony Potok i usiadła obok.
-Jagódko, Puszko, Kasztanku, Podejdźcie.
Trzy kociaki podeszły.Jagódko, Puszko, Kasztanku, jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dziś zaczniecie swój trening. Jagódko, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Jagodowa Łapa. Twoim mentorem będzie Ciernista Burza.
Ciernista Burza podszedł do Kotki i dotknął jej nosa swoim. Jagodowa Łapa Zamruczała.
-Puszko, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Puchata Łapa. Twoim mentorem zostanie Płomienne Serce. Płomienne Serce lekko się uśmiechnął i podszedł do Puchatej Łapy.
-Kasztanku, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Kasztanowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Lawędowa Chmura. Moje oczy się powiększyły.
Ja?! Czy ona powiedziała Lawędowa Chmura?! Mam ucznia! Ale czy dam radę?... Podeszłam do Kocurka i dotknęłam Nosem jego nosa.Do mnie i Płomiennego Serca Podbiegła Zielony Potok.
-ale wam zazdroszczę!
Czemu to nie Zielony Potok była mentorką Kasztanowej Łapy? Była starsza... bardziej doświadczona...*Time skip*
-Bardzo dobrze! Miałknęłam do Kasztanowej Łapy. On uśmiechnął się i zakopał mysz.
-teraz pokażę ci jak łowić ryby. Miałknęłam i podeszłam do brzegu rzeki. Mój uczeń usiadł obok mnie i obserwował moje ruchy. Zobaczyłam rybę. Szybko włożyłam łapę do wody i wyłowiłam rybę. Zabiłam ją i spojrzałam na ucznia.
-teraz twoja kolej.
Kasztanowa Łapa spojrzał na rzekę. Po chwili zobaczył rybę. Włożył łapę do wody Ale zrobił to za wolno i ryba odpłynęła.
- Uh! Syknął.
-spokojnie... spróbuj jeszcze raz. Miałknęłam.
Gdy nadpłyneła druga ryba, Kasztanowa Łapa ponownie włożył łapę do wody i wyłowił rybe.
Szybko zagryzł ją.
-Świetnie! Miałknęłam i uśmiechnęłam się. Nagle zobaczyłam na drugim brzegu Szary Skok i Fiołkową Łapę.
Kasztanowa Łapa nie może ich zobaczyć!
-Wracajmy już... jutro dokończymy trening... miałknęłam. Kocurek Kiwnął głową. Zaczęliśmy iść w stronę obozu.Kolejny rozdział Jutro^^