Koty z klanu Śniegu patrzyły na mnie nieprzyjaźnie. Niektóre syczały i prychały. Nagle zobaczyłam dużego Białego kocura.
-Wodny Kle, co tu robi kot z klanu Mgły?!- Syknął przywódca.
-Znalazłem ją na naszym terytorium. Miałknął spokojnie.
-Zamknijcie ją w legowusku więźniów. Mruknął Oszroniona Gwiazda do jakiś dwóch kocurów.
-czekajcie. Chce żeby była moja. Miałknął Wodny Kieł.
Co?! Mam być tego mysiego móżdżka?! Chyba w jego snach!
-Twoja? Hm... dobrze, tylko masz jej pilnować. A i narazie ma być w legowisku więźniów.
-Zostawcie mnie wy lisie łajna! Syknęłam i podrapałam białego kocura po nosie, czego za chwilę żałowałam. Oszroniona Gwiazda
Złapał mnie za kark i rzucił mną o drzewo.
-Uh! Prychnęłam.
Wodny Kieł podszedł do mnie.
-Wstawaj. Mruknął i złapał mnie za kark po czym zaczął ciągnąć w stronę legowiska więźniów.
-Zostaw mnie! Krzyknełam kiedy wrzócił mnie do małej jakini.
Po chwili podszedł do niego jego ojciec.
-Niech ona się do czegoś przyda. Mruknął i spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem. Zamarłam. Skuliłam się przy ścianie i wbiłam pazury w ziemię.
-mhm... mruknął Wodny Kieł wszedł do jaskini, usiadł i zaczął się na mnie gapić.
-Co się gapisz?! Syknęłam i wysunęłam pazury.
-Nie moja wina że jesteś taka piękna. Miałknął i uśmiechnął się szyderczo a ja prychnęłam.
podszedł do mnie i liznął mnie za uchem.
-Nie dotykaj mnie! Ja cię nie kocham, nierozumiesz?! Odsunęłam się.
-Nie obchodzi mnie to. Znowu się przybliżył i spojrzał mi w oczy.
Walnęłam go łapą w pysk i podrapałam po oczach.
-Jak śmiesz?! Syknął i podszedł znowu do wyjścia, usiadł przed nim i znowu zaczął się na mnie gapić. Położyłam się na ziemi a do moich oczu napłynęły łzy.****
Wyszedłem z legowiska poszukać mojej Lawędowej Chmurki ♡
Pomyślałem że może jest w żłobku, często tam przebywała od kąd urodził się Niebo. Wszedłem do Środka ale jej tam nie było, więc podszedłem do jej brata.
-Witaj Płomienne Serce. Miałknął.
-Widziałeś może Lawędową Chmurę? Spytałem.
-chyba wyszła na polowanie..- odpowiedział i spojrzał na Fiołkową Pieśń, która lizała Niebo.
-ale to było jakiś czas temu...- dodał po chwili. - wyszła sama?!- Spanikowałem. -przecież w lesie są psy! Wybiegłem ze żłobka i z obozu. Po chwili usłyszałem że Szary Skok biegnie za mną więc zatrzymałem się żeby mnie dogonił.
-Gdzie ona mogła pójść? Miałknąłem rozpaczliwie.
-Napewno ją znajdziemy. Miałknął pocieszająco Brat Lawędowej Chmury i zaczęliśmy biec dalej. Gdy dobiegliśmy do promiennych Skał wyczułem jej zapach ale nie tylko...
-Psy! Nagle krzyknął Szary skok i zaczął biec przed siebie a ja za nim. Wbiegliśmy na zamarzniętą rzekę. Lód był bardzo kruchy i łamał sie za nami przez co psy nie mogły dalej za nami biec. Zeskoczyliśmy z rzeki na terytorium Klanu Śniegu i zatrzymaliśmy się.
-uh... mruknął Szary Skok.
-A-a co jak te psy jej coś zrobiły...? Opuściłem uszy.
-Napewno nie...
-Chwila... czuję ją! Zapach jest dość świerzy! Miałknąłem i zacząłem biec za zapachem.
-Czekaj! Krzyknął za mną Szary kocur i zaczął biec za mną.Zatrzymałem się przed obozem klanu śniegu. Szary skok zatrzymał sie obok mnie.
-Ona nie opuściła klanu, prawda? Szary Skok spojrzał na wejście do obozu.
-Ona by tego nie zrobiła. Miałknąłem i rozejrzałem się. Po chwili zacząłem wchodzić na drzewo przed obozem klanu Śniegu. Gdy już weszłem widziałem ich cały obuz.
Po chwili zobaczyłem jakiegoś Czarno-Białego kocura przed wejściem do legowiska więźniów. Rozpoznałem go. Był to syn Oszronionej Gwiazdy.
-Lawędowa Chmura jest w legowisku więźniów! Szepnąłem do Szarego Skoku. -wejdziemy tam kiedy zrobi się ciemno.Leżałam w tym zimnym legowisku. Robiło sie ciemno i jeszcze bardziej zimno. Nagle Wodny Kieł do mnie podszedł i polizał po pyszczku.
Ja zasyczałam a on przybliżył się do mnie.
-Pomocy! Pomocy! Krzyknęłam i zaczęłam płakać. On walnął mnie w pysk i upadłam. Nagle do legowiska wbiegł Płomienne Serce ♡
-Płomyk! Ratuj! Pisnęłam.
Płomienne Serce rzucił się na Wodnego Kła i zaczął się z nim szarpać.
-Uciekaj! Krzyknął. Wybiegłam z legowiska Więźniów i zobaczyłam mojego brata, którego atakowało kilka wojowników. Gdy mnie zobaczył zrzucił jednego z siebie i zaczął biec w stronę wyjścia a ja za nim. Gdy wybiegliśmy z obozu zaczęliśmy biec w stronę rzeki.