Byłam na Polowaniu z Szarym Skokiem i Płomiennym Sercem.
Szary Skok chciał złapać dużo zwierzyny dla Fiołkowej Pieśni.
Jak narazie złapaliśmy tylko dwie chude myszy i jednego kosa. Myszy złapał Płomienne Serce, ale powiedział że podaruje je Fiołkowej Pieśni. Ja nic nie złapałam. Byłam chuda bardziej niż kiedykolwiek.
Nagle zaczął padać śnieg.
-może już wracajmy do obozu?... miałknęłam.
-mhm... miałknął Płomienne Serce.
Wydaje mi sie że ciągle jest na mnie zły...
Nagle śnieg zaczął bardzo mocno padać. Nie widziałam Szarego Skoku ani Płomennego Serca.
-Płomienne Serce?.. Szary Skoku?! Gdzie jesteście?! Zaczęłam panikować i iść przed siebie. Po chwili poczułam że opadam z sił.
-P-pomocy! Krzyknęłam i upadłam.
Nagle zobaczyłam Rudy krztałt.
-Lawędowa Chmuro! To był Płomienne Serce. Wziął mnie na Grzbiet i zaczął gdzieś biec.Po jakimś czasie obudziłam się.
-c-co sie s-stało?... g-gdzie ja jestem?...
-Spokojnie... jesteś w legowisku medyka. Rozpoznałam głos Różanej Łapy.
-Lawędowa Chmuro! Nic ci nie jest? Miałknął Płomienne Serce.
-Płomienne Serce, ona potrzebuje odpoczynku. Miałknęła Srebrny Liść.
-z-zimno mi... pisnęłam.
Płomienne Serce położył sie i przytulił mnie.
-g-gdzie jest Szary Skok? Jest bezpieczny?!
-tak... jest w żłobku z Fiołkową Pieśnią.
Zamruczałam cicho i wtuliłam się w jego futro...
Nagle do legowiska Medyka wbiegł Jarzębinowy Pazur.
-Srebrny Liściu! Pomóż! Lipowa Skóra chyba rodzi!
-przynieś ją tu!
Jarzębinowy Pazur wybiegł z legowiska i po chwili wbiegł z Lipową Skórą na Grzbiecie. Położył ją na mchu. Srebrny Liść zaczęła odbierać poród.
-Będziecie potrzebni! Miałknęła do nas Srebrny Liść.
Płomienne Serce podszedł do niej ja podeszłam powoli za nim. Po chwili medyczka podała Jarzębinowemu Pazurowi małego Szarego Kocurka.
-Wyliż go! Miałkneła Srebrny Liść.
Jarzębinowy Pazur zaczął go niechętnie wylizywać. Potem podała szylkretke Płomiennemu Sercu. On zaczął ją delikatnie wylizywać. Kolejna była jasno szara kotka o niebieskich oczach. Różana Łapa zaczeła ją wylizywać. Kolejny kociak był Szary w Czarne Prążki. Srebrny Liść wyglądała na zmartwioną. Podała mi szybko kociaka.
-Szybko! Wyliż go!
Zaczęłam szybko wylizywać kociaka lecz było za późno..
-oh... opuściłam uszy. Kociak przestał oddychać.
W oczach Jarzębinowego Pazura zobaczyłam Furię.
-to przez ciebie! Przez Ciebie umarł! Syknął i podrapał mnie po pysku.
Płomienne Serce zjerzył się.
-to nie jej wina! On i tak by nie przeżył! Syknął.
-przestańcie! Syknęła Srebrny Liść.
Wybiegłam z legowiska medyka i pobiegłam do Legowiska wojowników.
-Lawędowa Chmuro! Zaczekaj! Krzyknął Płomienne Serce i pobiegł za mną. Położyłam sie na swoim legowisku i zaczęłam Płakać.
Płomienne Serce Podszedł do mnie i polizał mnie po głowie.
-Nie płacz...
-to moja wina! Zabiłam tego kociaka!
-nieprawda! Przytulił mnie.
-on i tak by nie przeżył. Szepnął i polizał mnie po pyszczku.
Wtedy zrozumiałam że chyba kocham Płomienne Serce.****
Następnego dnia obudziłam sie przytulona do Płomiennego Serca.
Spojrzał na mnie. Ja wstałam.
-muszę iść z Kasztanową Łapą na trening... miałknęłam.
-ja i Puchata Łapa pójdziemy z wami. Miałknął Płomienne Serce.
Kiwnęłam Głową i wyszłam z legowiska. Spojrzałam na Stos świerzej zdobyczy, było na nim tylko kilka chudych zwierząt. Byłam bardzo głodna ale Fiołkowa Pieśń i Lipowa Skóra musiały jeść więcej... poszłam do legowiska uczniów. Kasztanowa Łapa jeszcze spał, dopiero teraz zauważyłam jak bardzo mój uczeń jest chudy.
-Wstawaj! Trąciłam Kasztanową Łapę nosem.
Kasztanowa Łapa otworzył oczy i wstał. Zobaczyłam że Płomienne Serce i jego uczennica wychodzą z legowiska więc wyszłam za nimi. Wyszliśmy wszyscy z obozu i zaczeliśmy iść w strone Promiennych skał. Kasztanowa Łapa nagle gdzieś zniknął. Po chwili wyskoczył z krzaków z dość grubym królikiem w pysku.
-Świetnie! Podarujesz go Fiołkowej Pieśni i Lipowej Skórze? Miałknęłam do ucznia.
-Lipowej Skórze?! Tej głupiej zrzędzie?!
-Kasztanowa Łapo, troche szacunku. Miałknęłam, chociaż jej nienawidziłam.Po jakimś czasie mieliśmy już kilka chudych królików i myszy. Kasztanowa Łapa złapał nawet wiewiórke.
Wróciliśmy do obozu i szybko pobiegłam do żłobka z dwiema najgrubszymi myszami. Podałam jedną Fiołkowej Pieśni, podziękowała mi. Drugą dałam Lipowej Skórze.
-To napewno zatrute! Syknął Jarzębinowy Pazur. Lipowa Skóra nie słuchała go i zaczęła jeść.
Westchnęłam i wyszłam ze żłobka.
Na drodze stanął mi Płomienne Serce.