Mój Aniołek nie musi wiedzieć o tym, że z gry wyrzuciłem prawie wszystkie nudne pytania i zadania typu „poliż podłogę". Zabawa zabawą, ale czy autor gry zdawał sobie sprawę z tego, ile jest bakterii na podłodze?! Ale wracając, zostawiłem karty, które naprawdę mnie interesują. Aziraphale nie musi też wiedzieć, że wymieszałem wersję normalną gry z wersją erotyczno-romantyczną. No odrobinę złego nie zaszkodzi!
-Kto ma najładniejszy uśmiesz?
-Kto ma najładniejsze co?
Popatrzyłem na niego trochę zdziwiony, po czym dotarło do mnie co powiedziałem. Aziraphale zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Uśmiech. Chodziło mi o uśmiech. Trochę język mi się plącze, powinieneś zrozumieć.
-Tak, tak. Początki zawsze są trudne. A odpowiedź na pytanie brzmi: ty. Bardzo podoba mi się twój uśmiech. Taki diabelski, jednak ma w sobie „coś".
No to widzę, że gramy w otwarte karty. Pewnie alkohol robi swoje, ale przynajmniej dowiem się, co ciekawego jeszcze o mnie myśli.
-Dzięki Aniołku. To teraz ja i też chcę pytanie.
Aziraphale pociągnął kartę i uśmiechnął się sam do siebie.
-No czytaj, chce wiedzieć, jak bardzo się zbłaźnię odpowiedzią.
-A więc, jaki jest najbardziej zwariowany tekst na podryw jaki usłyszałeś?
-Ale tak ogólnie, czy jak ktoś mnie próbował poderwać?
Popatrzył na mnie tak jakby nie dowierzał, że ktoś odważył się mnie podrywać. W sumie do dzisiaj sam w to nie wierzę.
-Ciebie. Swoją drogą ciekawi mnie jak do tego doszło. Opowiesz?
-Jasne. To było jakieś 15 lat temu. Była już noc, a ja potrzebowałem się napić czegoś mocnego. Pech chciał, że wszystkie sklepy były już pozamykane, a w okolicy znajdował się tylko jeden czynny bar. No więc wybrałem się do tego baru, a bardziej klubu. Zamówiłem sobie kolejkę, a tu nagle przysiada się do mnie jakiś facet. I ten oto facet pyta się mnie: „Bolało jak spadłeś z nieba?". Patrząc na fakt, że jestem upadłym aniołem, to taki tekst na podryw był, hmm zwariowany?
-Czekaj, czekaj. Ale dlaczego facet?
-Był to klub dla samych facetów... Nie wiedziałem tego, zanim się tam nie znalazłem. John był w porządku, pogadaliśmy, upiłem go do nieprzytomności i zostawiłem z dość dużym rachunkiem do zapłaty. – uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
-Nieładnie z twojej strony. – jego ton był karcący, jednak widziałem, że tylko udawał.
-A czego się spodziewałeś po demonie? – zaśmiałem się. – Dobra twoja kolej. Co chcesz?
-No to wyzwanie.
Nie dane mi było nawet dotknąć karty.
-Nie. Jednak pytanie. Daj mi pytanie. – uśmiechał się, jednak w jego oczach widać było strach.
-Jak sobie pan życzy. Jedno pytanie raz. To ci się spodoba.
Mogę się założyć, że spłonie rumieńcem. Już chciałem się z niego zaśmiać, jednak uznałem, że wypada najpierw przeczytać pytanie.
-Mój Aniołku, czy jesteś, patrząc na to, że mamy męskie ciała to, czy jesteś prawiczkiem?
-Ccco... co?
Aziraphale wyglądał teraz jak dorodny pomidorek. Zaśmiałem się i już czekałem na odpowiedź, którą i tak już znałem.
-Trzeba było wybrać zadanie. Oboje znamy odpowiedź na to pytanie więc...
-Nie. – wyszeptał.
-Możesz powtórzyć, bo chyba nie dosłyszałem.
-Nie jestem prawiczkiem.
O jasny chu... Tego to ja się nie spodziewałem. Spojrzałem na przyjaciela, a on zaśmiał się nerwowo i usilnie starał się uniknąć mojego spojrzenia.
-Mogę wiedzieć jak do tego doszło? – zapytałem tak miło, jak tylko potrafiłem.
-Lepiej nie. Jak Góra się dowie... Obiecuję, że kiedyś ci powiem.
-Dobra, ufam na słowo.
-To może napijmy się, aby się nam lepiej grało? – zapytał, starając się szybko zmienić temat, nie śmiałem odmówić.
-Z przyjemnością.
Nalałem nam po kieliszku. Wciąż zastanawiałem się jak mój Aniołek mógł... a dobra. Kiedyś i tak mi powie. Lepiej się skupić na grze.
-Aniołku ja poproszę wyzwanie.
-Już się robi złociutki. – wziął kartę i przeczytał – Zadanie brzmi: „Zamknij oczy, a reszta graczy pisze dowolną rzecz na twoim czole."
-Podoba mi się.
-Mi również. Może ty też mi coś napiszesz? Będzie zabawnie.
-Skoro chcesz. – odparłem obojętnym tonem, jednak w głębi serca cieszyłem się, że o to zapytał. – O północy odczytamy wspólnie. Co ty na to?
-Zgoda.
Aziraphale wstał w poszukiwaniu czegoś do pisania. Spojrzałem na zegarek. Wskazówki pokazywały 22:47. Przyszedłem do księgarni o 16, czas szybko mija w dobrym towarzystwie.
-Mam. Dla ciebie czerwony, a dla mnie granatowy. Ty pierwszy.
Wiedziałem już co chcę napisać. Przybliżyłem się do blondyna i napisałem. Zrobiłem małe różki nad drugim słowem. Odsunąłem się, aby zobaczyć swoje małe dzieło – efekt był zadowalający.
Teraz on przybliżył się do mnie. Hmm mam wrażenie, że jego zapach chwilę wcześniej był mniej intensywny. Może mi się tylko wydaje.
Jego lewa dłoń dotknęła mojego policzka. Czułem jak to miejsce zaczęło płonąć. Po chwili uczucie przyjemnego bólu zniknęło i poczułem, jak na mojej twarzy pojawia się delikatny rumieniec. Na szczęście blondyn był odwrócony i nie mógł tego zauważyć.
-Dobra siadajmy i grajmy dalej. Ale zanim, to może jeszcze po kieliszku?
-Z grzeczności nie odmówię. – odpowiedział Aziraphale i uśmiechnął się pokazując równe, białe ząbki.
Wypijając już nie wiem, który kieliszek zastanawiałem się, jaki napis zdobi moje czoło?