II

11 4 1
                                    

-10 PUNKTÓW DLA GRYFFINDORU!

Borys gwałtownie odwrócił głowę w stronę głosu. Ujrzał przed sobą wielki stadion. Podszedł bliżej, aby lepiej się mu przyjrzeć i osłupiał. 

Nad stadionem unosiło się kilkanaście osób na, co stwierdził ze zdziwieniem, miotłach. Siedem z nich było ubranych w zielone szaty, a druga część w czerwone. 

Nagle brunet ubrany w czerwoną szatę rzucił się w pogoń za czymś dla bobra niewidzialnym. Sekundę później już był goniony przez blondyna z drugiego zespołu. Borys nie mógł nadążyć wzrokiem za dwoma postaciami poruszającymi się szybciej, niż bóbr gdy biegł do toalety. Po chwili brunet wyciągnął rękę i złapał rzecz, którą gonił. Zwierzątko zauważyło furię na twarzy blondyna, wyglądającego jakby miał ochotę rozszarpać drugiego chłopaka. 

Gdy wszyscy zaczęli opuszczać trybuny a zawodnicy udali się w stronę szatni, bóbr pobiegł w stronę tłumu, chcąc zapytać, czy widzieli mewę. Nagle został kopnięty przez wielkiego, czarnego buta. Borys odleciał kilka metrów w bok, uderzając na końcu w drzewo. Skulił się, czując ból w ogonku.

-Minus 10 punktów dla gryffindoru, panie McLaggen- usłyszał zimny głos, na którego dźwięk podniósł wzrok. Właścicielem głosu był wysoki mężczyzna. Miał czarne, tłuste włosy do ramion oraz czarne oczy. 

Po chwili bóbr poczuł, że jest przez niego podnoszony. Mężczyzna, nie puszczając go, udał się w stronę chatki, stojącej na skraju lasu.

-Hagridzie- przywitał się czarnowłosy.

-O, Severusie, żem się nie spodziwał ciebie tutaj- odpowiedział zdziwiony.- Soku z dyni?

-Dziękuję, ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia- powiedział beznamiętnie, zauważając siedzącego w chatce Harry'ego Pottera.- Ten bóbr został kopnięty przez ucznia. Coś mu się stało w ogon. 

-Zajmę się nim- odpowiedział Rubeus, biorąc od niego zwierzątko.

Snape, nie odpowiadając, odwrócił się i odszedł w stronę zamku. Hagrid odprowadził go wzrokiem, po czym wszedł do swojej chatki. 

-Co chciał od ciebie Snape?- zapytał siedzący w środku brunet. Borys rozpoznał w nim chłopaka, który złapał niewidzialny przedmiot na meczu. 

-Przyniósł mnie!- pisnął bóbr. Oboje spojrzeli na niego zdziwieni. 

-Dlaczego?- zapytał chłopak.

-Bo jakiś człowiek kopnął mnie i zranił mi ogon. Z jego marudzenia pod nosem wywnioskowałem, że mi pomożesz- spojrzał na Rubeusa.

-Oczywiści!- wykrzyknął i poszedł szukać potrzebnych rzeczy.

-Harry jestem- przedstawił się chłopak. 

-Borys- odpowiedział.- To ty grałeś tam na stadionie?- widząc kiwnięcie głową, kontynuował- Jak to możliwe? Dlaczego latałeś? I dlaczego na miotle? W co graliście? Czemu łapałeś coś niewidzialnego?

Harry zaśmiał się. 

-Magia. Za dużo do tłumaczenia. Wyjaśnisz mi może, skąd się wziąłeś i dlaczego przybyłeś?

Borys zastanowił się. Szukał swojej miłości, to jasne, ale skąd tu się wziął?

-Szukam osoby, która została porwana przez mewę- odpowiedział smutno. Tęsknił za wspólnie spędzonymi wieczorami, grając w gry, a nawet przygotowując kolacje.- Nie widziałeś, żeby tu przelatywała?

-Niestety, nie. Ale nie martw się, na pewno ją odnajdziesz. Trzeba być dobrej myśli- uśmiechnął się.- Opowiedzieć ci o quidditchu?

Harry z zapałem opowiadał o ulubionym sporcie, świecie magii i hogwarcie, od czasu do czasu zerkając na wpatrującego się w niego z otwartymi szeroko oczami bobra. Nawet nie zauważyli kiedy Hagrid wyleczył i zabandażował ranę zwierzątka. 

Gdy Potter skończył mówić Borys spojrzał na swój ogon. Poruszył nim. Nie czując już bólu uśmiechnął się do nich. Podziękował półolbrzymowi i zwrócił się do Harry'ego.

-Pomógłbyś mi wyjść z waszego świata? Muszę dalej szukać mojej sympatii.

-Oczywiście- chłopak szybko pożegnał się z Hagridem, chwycił zwierzątko i wyszedł z chatki, kierując się w stronę lasu, jednak do niego nie wchodząc. Postawił bobra na ziemi i wyjął z dziury obok przewróconego pnia dwa bordowe kamień. Obrócił je w dłoni i podał Borysowi.

-Po co...

-To świstokliki. Jeden teleportuje cię w miejsce, o którym pomyślisz gdy już odnajdziesz poszukiwaną osobę. Będziesz musiał wypowiedzieć słowa cytrynowe dropsy. Tylko pamiętaj, abyście oboje złapali kamyk. Natomiast drugi teleportuje cię za trzy sekundy- przerwał mu. 

Bóbr chciał się pożegnać z chłopakiem, jednak nie był już koło Harry'ego. Poczuł, że zaczyna mu brakować powietrza. Zaczął się topić. Starając się wstrzymać oddech próbował wypłynąć na powierzchnię, jednak bezskutecznie, ponieważ znajdował się na samym dnie oceanu. Borys stracił nadzieję na przeżycie i, zamykając oczy, wpuścił do płuc wodę.

Odnaleźć OdebraneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz