Powoli obróciłam głowę w stronę drzwi. Jaki włamywacz zostawiłby drzwi otwarte? Może to tylko moja głowa.
Jasne, tak sobie wmawiaj idiotko
Zdecydowałam, że nie będę wchodziła do środka. Odeszłam na ulicę dalej i postanowiłam zadzwonić do ciotki.
Nie odebrała.
Wybrałam numer wujka. To samo. Gdy już miałam dzwonić do Joe, aby po mnie wrócił, ktoś chwycił mnie za ramię.
Poczułam jak dreszcze przechodzą przez całe moje ciało. Powoli chciałam odwracać głowę gdy osoba za mną przystawiła swoją dłoń do mojej twarzy. Śmierdział jakimiś tanimi perfumami. Przynajmniej miałam nadzieję, że były to perfumy.
Spokojnie Sue, ktoś na pewno robi sobie jaja- mówiłam sobie w myślach, ale mój strach był silniejszy.
Uścisk stał się ciaśniejszy i ktoś zaczął szarpać mną w stronę ulicy. Nic nie mówił, żadnego odgłosu. Próbowałam się mu wyrwać, ale nie miałam szans. Zacieśnił jedynie swoje palce na moich ramionach i uniósł mnie do góry.
W okolicy było pełno domów, ale nie mogłam liczyć na żadną ze stron. Było jasno, ale nikt nic nie widział. Albo widział, ale bał się zareagować. Druga opcja była o wiele bardziej prawdopodobna. Od razu gdy tu przyjechałam, zauważyłam, że roi tu się od osiedlowego monitoringu. A przez osiedlowy monitoring rozumiem babcie siedzące w oknach, uparcie obserwujące co się dzieje wokół.
Bałam się, łzy cisnęły mi się do oczu. Wierciłam się strasznie, ale mój napastnik był nieugięty. W końcu się odezwał.
-cicho siedź- warknął.
Miałam wrażenie, że już kiedyś go słyszałam.
-k-kim jesteś?- jąkałam się jak ofiara losu. Zawsze tak się działo, gdy chciało mi się płakać.
-twoim bohaterem, maleńka- powiedział, po czym puścił mnie, abym wsiadła do wozu.
Zaczęłam się bronić, kopać, bić gdzie popadnie, ale nie zrobiło to na nim wrażenia. Wydawało mi się nawet, że był do tego przyzwyczajony, bo po prostu wsadził mnie do samochodu, bez żadnego wysiłku.
W środku siedzieli jeszcze dwaj mężczyźni. Jeden był odwrócony tyłem, siedział na miejscu kierowcy, a wzrok miał wpatrzony w najprawdopodobniej telefon. Drugi siedział obok mnie. Miał kominiarkę na twarzy, więc nic nie mogłam zobaczyć. Nawet nie odwrócił twarzy w moją stronę, siedział jakby nie zauważył, że ktokolwiek zjawił się w samochodzie.
Mój napastnik wszedł do środka i kazał pierwszemu mężczyźnie jechać. Gdy usłyszałam warkot silnika zaczęłam głośno krzyczeć, a w zamian facet obok mnie zakleił mi usta taśmą.
Jechaliśmy jakąś furgonetką w nieznane mi miejsce. W końcu mój porywacz odwrócił się i głośno zaśmiał, gdy zobaczył mój wyraz twarzy.
-zdziwiona, co?- śmiał się dalej- spokojnie, mnie akurat nie musisz się bać- mrugnął okiem- chciałem ci tylko powiedzieć, że miałaś rację. Akcja w hotelu nie była wypadkowa, a telefon został ci podrzucony. Zgadnij tylko po co.
Zdarł taśmę taśmę w moich ust uważnie mi się przyglądając.
-skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?- zapytałam- i co robiłeś w moim domu?- podniosłam głos.
Czułam jak krew się we mnie buzuje. Myślałam, że takie rzeczy nigdy mi się nie przydarzą. A tymczasem ochroniarz hotelu, w którym byłam jakiś miesiąc temu włamuje mi się do domu, a następnie mnie porywa.

CZYTASZ
Otchłań Nostalgii
Fantasy"Codziennie piszemy książkę zwaną Życiem, ale nigdy jej nie czytamy, Susanne"