Było ciemno. Był dzień a jednak dla mnie całą jasność zastąpiła ciemna, przytłaczająca otchłań. Własny przyjaciel postanowił mnie wydać. Świat przestał się kręcić a dla mnie liczył się powód. Powód, dla którego przyszło mi spędzić ten czas z dwójką niezrównoważonych psychicznie chłopaków. Jedna łza zagościła na moim policzku, ale szybko ją starłam, aby żaden z nich niczego nie postrzegł. W człowieku tak mi niegdyś zaufanym widziałam wroga. I to nie zwykłego, którego nienawidzi się otwarcie ze wzajemnością, lecz takiego, który spędził ze mną lata, od małego dziecka aż po dorosłość po czym wbił mi nóż w plecy. Zadał okropnie bolesny cios, po którym straciłam nadzieję na lepsze.
Moje ciało zaczęło mimowolne drżeć a z moich ust zdołał wydobyć się tylko najcichszy i niepozorny szept.
-dlaczego?- chciałam spojrzeć mu w oczy i chociaż było to piekielnie trudne, udało mi się wlepić wzrok w jego piwne oczy, które ukradkiem na mnie patrzyły.
Wdech, wydech, głęboki wdech, już miał otwierać buzię, ale zrezygnował. Odwrócił wzrok i zrobił krok do tyłu. Nikt się nie odezwał, więc chłopak zrobił jeszcze jeden i jeszcze, aż zniknął mi z pola widzenia. Wiedziałam, że nie mógł odejść daleko, wszyscy przecież staliśmy przy jego samochodzie.
Nie biegłam za nim, kompletnie odebrał mi resztki siły psychicznej jak i fizycznej. Moje nogi zaczęły plątać się gdy nasza trójka skierowała się do samochodu. Miałam gdzieś co się teraz wydarzy, jedyne czego byłam pewna to to, że nie pozwolę, aby mój brat poszedł przeze mnie do poprawczaka. Ja mogłam mieć zniszczone życie, ale nie miałam zamiaru pozwolić, aby ktoś niszczył je także mojej rodzinie. Żaden z dwójki chłopaków nie odezwał się, wydawało mi się że oni także pogrążyli się w swoich myślach, a jednak Christian wydawał się być szczególnie zadowolony zaistniałą sytuacją. Szedł pewnym siebie krokiem, a od jego twarzy wręcz tryskała satysfakcja. Chłopak zauważył, że mu się przyglądam i jeszcze bardziej się uśmiechnął.
Nienawidzę go.
-co cię tak cieszy, co?-wypaliłam może zbyt agresywnie, bo jego szczęka zacisnęła się, a usta tworzyły cienką linię. Napiął całe ciało i gdy myślałam że znów do mnie podejdzie, ten tylko wziął oddech i przeczesał włosy rękoma.
-cieszę się twoim szczęściem, czy to coś złego?
- Szczęściem?- tym razem to ja cała zesztywniałam i postanowiłam się do niego zbliżyć. W myślach widziałam jak moja pięść wymierza mu soczysty cios w jego denerwującą twarz- jakim kurwa szczęściem?!
- dowiedziałaś się w końcu prawdy, czy może być coś wspanialszego? No chyba mi nie powiesz, że ten fakt cię smuci? - zrobił smutną minę i otarł policzek palcem jakby płakał.
- dosyć!- George postanowił zainterweniować, ale było już za późno. Podeszłam do bruneta i bez zastanowienia wymierzyłam mu najmocniejszy cios w twarz, jaki byłam w stanie. Ten zachwiał się lekko i otarł krew z wargi.
-co ty do cholery wyprawiasz?!- krzyk George'a ponownie rozbrzmiał się na parkingu, ale zagłuszył go kolejny cios. Tym razem skierowany we mnie.
Chłopak uderzył z impetem w mój brzuch, co sprawiło że zgięłam się w pół. Zdołałam jedynie usłyszeć jedno zdanie. "Żadna laska nie będzie podnosić na mnie ręki" powiedział z wrogością w głosie i dostałam czymś w głowę. Upadłam i ostatni raz spojrzałam mu w oczy, gdy George z całej siły starał się go przytrzymać.
*JOSEPH'S POV*
Patrzyła na mnie zawiedzionym wzrokiem. Bił od niej ból i zawiedzenie, ale ja nie zdołałem nic powiedzieć. Chciałem, naprawdę chciałem ją przytulić i wyjaśnić wszystko co tylko mogłem, ale coś odebrało mi mowę. A tym czymś był zawistny wzrok Christiana, który wbijał go w moje plecy, nie musiałem się odwracać, żeby to widzieć, ja to czułem. Jedno słowo za dużo, a nie miałbym życia. Myśli Susanne najwyraźniej krążyły tylko wokół mnie, bo nawet nie zwróciła na niego uwagi. Musiałem się w końcu wycofać i miałem ogromną nadzieję, że nie będzie za mną krzyczeć. I nie zrobiła tego.
CZYTASZ
Otchłań Nostalgii
Fantasia"Codziennie piszemy książkę zwaną Życiem, ale nigdy jej nie czytamy, Susanne"