Przerażona patrzyłam na dwóch chłopaków, którzy wydawali się być zaskoczeni tak samo jak ja. George wysiadł z samochodu uprzednio zabierając ze sobą broń. Jakaś postać wyłoniła się za krzaków i zmierzała ku nam. Christian nakazał mi się schować i sam dołączył do kolegi.
Leżałam przykryta kocem, który podał mi Christian i czekałam. Słyszałam jakieś rozmowy, ale nic z nich nie rozumiałam. W końcu padł kolejny huk i wrzask. Wzdrygnęłam się i zsunęłam z siebie koc. Powoli wyjrzałam przez okno i spotkałam się w piorunującym wzrokiem Christiana, który był już przy drzwiach. Wsiadł do środka razem z Georgem i szybko ruszyli z miejsca. Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam człowieka leżącego we krwi.
-czego nie zrozumiałaś gdy mówiłem, że masz się schować, co?! Gdyby ktoś cię zobaczył mielibyśmy przerąbane!- Christian wybuchł, cały czas patrząc mi w oczy. Nie zamierzałam odpowiadać. Patrzyłam na niego przerażonym wzrokiem, bo parę minut temu zabili człowieka i nie zdawali się tym przejmować- odpowiedz do cholery!
Pokiwałam głową i odwróciłam wzrok do okna. Chłopak chwycił moją twarz w dłonie i gwałtownie obrócił ją do siebie.
-odpowiedz- wysyczał
-jak mogliście zabić tamtego człowieka?- wykrzyczałam- jak możecie teraz tak spokojnie sobie jechać zostawiając go na śmierć?
-zajmą się nim- przewrócił oczami
-byle nie- wtrącił George- Sue, jesteś głupia czy głupia? Pierwszy do nas strzelił, chyba wiadomo że nie zależało mu na przyjaźni- prychnął.
-to nie znaczyło, że mieliście go zabić!
-on albo my, proste. To jego wina skoro był na tyle głupi żeby sam atakować trójkę ludzi- Christian powiedział nieco spokojniejszym niż dotychczas tonem, a jego uścisk rozluźnił się- wracaj do Calgary- skierował słowa do George'a
-co?! Przecież jesteśmy już w połowie drogi
-zapomniałeś że mamy niespodziankę dla Susanne- powiedział zerkając na mnie kątem oka.
George posłusznie zmienił kierunek jazdy. Po jego twarzy, która odbijała się w lusterku, widziałam że jest poirytowany, ale miał dość kłótni z Christianem, który wydawał się nim rządzić.
-trafiłaś do innego świata, więc dla twojego dobra powinnaś przyzwyczaić się do widoku osób zabitych, no chyba, że chcesz skończyć jak one.
-prędzej dam się zabić, niż zrobię krzywdę komuś innemu- warknęłam
-przekonamy się, słoneczko- założył moje włosy za ucho i uśmiechnął się sztucznie. Strzepnęłam jego dłonie i postanowiłam go ignorować, aż nie dojedziemy na miejsce.
Przerażała mnie ich obecność i to jak szybko potrafią zmienić się z ludzi spokojnych w potwory. Nie wiem czego chcieli, ani jak mogłam się ich pozbyć, ale zdawało mi się, że ta cała sytuacja miała głębszy sens. Gdyby chcieli mnie zabić, pewnie już by to zrobili. W zamian za to jeden z nich kazał mi się schować, aby nikt nie zrobił mi krzywdy.
Zatrzymaliśmy się w lesie. George wyszedł w celu zmiany opony. Szybki jest, pomyślałam i przewróciłam oczami. Christian również wyszedł dzwoniąc do kogoś. Zamknęłam oczy i chciałam zasnąć, gdyż wcześniej nie dane było mi to skończyć, tym razem było podobnie. George szybko wsiadł do samochodu po interwencji i wrzasnął
-nie śpimy!- podskoczyłam wystraszona, gdyż nawet nie słyszałam kiedy wsiadał. Razem z chłopakiem obok śmiali się. Tego drugiego też nie słyszałam, co znaczyło, że jednak przysnęłam.

CZYTASZ
Otchłań Nostalgii
Fantasi"Codziennie piszemy książkę zwaną Życiem, ale nigdy jej nie czytamy, Susanne"