8

8 3 4
                                        

Blondyn stał pół metra od swojej przyszłej ofiary, patrząc się z nienawiścią w oczach. Carl przyciskał oczy jakby w myślach błagał o inny przebieg spraw. Jego ręce i nogi trzęsły się tym samym satysfakcjonując George'a, który cieszył się, że jego przeciwnika obleciał strach.

-zostaw go, proszę- mój rozpaczliwy głos rozniósł się po pomieszczeniu. Blondyn delikatnie przekręcił głowę w moją stronę, lustrując mnie wzrokiem. Ponownie wrócił do Carla i na jego twarzy wymalowała się jeszcze większa złość.

- gadaj do kurwy! Chcesz tu zdechnąć jak pozostali?- wykrzyczał w kierunku ochroniarza hotelu- taki mężny z wyglądu a zachowuje się jak pizda- prychnął.

Stałam jak wryta, nie mogłam się poruszyć, zupełnie jakby ktoś chwycił mojego nogi i ciągnął je ku ziemi. Świat wokół mnie wirował a ja sama przestawałam tracić kontakt z rzeczywistością.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy troje popatrzyliśmy na siebie nawzajem. W oczach Carla dostrzegłam resztki nadziei, zaś jego napastnik wydawał się wyluzowany, jakby takie sytuacje miał na co dzień.

Zabił człowieka, takie sytuacje dla niego to nie nowość, głupia

Przełknęłam głośno ślinę na myśl o tym co mogło się za chwilę wydarzyć. Nagle cały świat do mnie wrócił a uczucie pustki minęło. Teraz zostało zastąpione paniką i niezmiernym strachem. Pukanie powtórzyło się, ale nikt nie raczył otworzyć drzwi.

George schował broń, ale przed tym posłał mi gest, że mam otworzyć drzwi. Starając się oddychać spokojnie podeszłam do drzwi, ale nikt za nimi nie stał. Najwyraźniej osoba, która tu była, miała już dość czekania i odeszła. Zamknęłam drzwi z powrotem i obróciłam się do chłopaków. George patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

-nikogo nie było- wyjaśniłam wzruszając ramionami i podeszłam do krzesła aby na nim usiąść.

-chłopak zdecydował się sam otworzyć drzwi i przejrzeć teren. Zamknął nas na chwilę w pokoju, aby żadne z nas nie uciekło.

-będą cię szukać- szepnęłam do Carla, a ten jedynie wywrócił oczami.

-mają gdzieś swoich pracowników, to że nagle zniknąłem to dla nich norma.

-dlaczego?

-powiedzmy, że nie zawsze chce mi się tutaj siedzieć- zaśmiał się- weź sobie do serca to co mówiłem ci na korytarzu, to nie są dobrzy ludzie, Susan- szepnął po tym jak do mnie podszedł- musisz uciekać z tej prowincji, jesteś poszukiwana przez policję, ale sam już nie wiem czy byliby ci w stanie zapewnić stałą opiekę. Oni są wszędzie.

-kto?

-oni- lekko kiwnął głową w stronę drzwi, jakby wyczuł że właśnie w tym momencie przejdzie przez nie George.

-dziś masz wyjątkowe szczęście Levinson, na dole ktoś wszczął awanturę i jesteś wzywany, ale nie myśl, że ujdzie ci to na sucho- mocno chwycił chłopaka za przedramię zaciskając zęby. Posłał mu jeszcze raz zawistny wzrok i siłą wypchnął go z pokoju.

Trzasnął za nim drzwiami, jakby chciał dać mu do zrozumienia kto tu rządzi. Byłam zdziwiona postawą Carla, myślałam, że będzie walczyć o swoje, a ten jedynie godził się na warunki jakie stawia mu blondyn. Godził się na tak okropne traktowanie.

-zawsze taki był- powiedział George jakby czytając mi w myślach- fajtłapa, gdyby nie jego postura nawet tu by go nie przyjęli do pracy. Życiowy nieudacznik, który myśli, że może cokolwiek zmienić. Naiwniak, który sam świadomie pisał się na życie jakie ma-chłopak zaczął swój wywód nienawiści.

Otchłań NostalgiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz