"Zdrada"

2.3K 110 8
                                    

Nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo. Choćby się tak wydawało, to w najmniej oczekiwanym momencie wszystko się jebie.
Wszystko. Cały twój świat, cała bariera, którą budowałeś wokół siebie przez długi czas.

I kiedy już jest dobrze, masz przy sobie osobę, którą kochasz, która jest twoim całym światem...

Właśnie wtedy się wszystko jebie.

I tak się stało w przypadku mojej osoby. Kiedy wracam wspomnieniami do chwil sprzed ostatniego roku, łzy same mi się cisną do oczu. To wtedy byłem szczęśliwy. To wtedy zaczynałem powoli budować barierę.

Wtedy pojawił się też on, mój ukochany, mój cały świat — Łukasz. Spotkał wtedy, całkowicie przypadkiem mnie — Marka.

Zabawna sytuacja. Fejm z Aska, odważny i śmiały chłopak. Dobrze zbudowany i wysoki. Spotkał on niższego, chudziutkiego chłopaka. Bardzo nieśmiałego i nielubianego.

Wpadłem na niego całkowicie przypadkiem. I nie wiem jakim cudem, ale udało mi się z nim złapać kontakt. Moje życie zaczęło się wtedy układać. Pomógł mi wyjść z całego bagna, w które się wkopałem.

Za każdym razem uśmiechał się, widząc mnie w pastelowych sweterkach, ewentualnie w bluzach i najczęściej czarnych rurkach. Za to ja, uśmiechałem się, widząc jego. Niezależnie jak wyglądał, i tak pojawiał się u mnie uśmiech.

Coś zaczęło nas do siebie zbliżać. Coraz bardziej i bardziej. Aż w końcu się udało. Weszliśmy na etap przyjaciół.

Przyjaciółmi byliśmy dość długo. Powiedziałbym, że nawet bardzo długo. I dla mojego serca, to była prawdziwa męka.

Co mi z tego, że mogłem go przytulić? Co mi z tego, że mogłem poczuć jego ciepło?

Nie mogłem przecież tego robić ciągle, choć tego właśnie potrzebowałem. Jego bliskości, jego obecności, jego dotyku.

Ale nie mogłem mu powiedzieć o swoich uczuciach ani nie mogłem go pocałować.

Zdarzało się, że kiedy spał u mnie, to śniły mi się koszmary. Z jednej strony się ich potwornie bałem, a z drugiej się cieszyłem. Bo wiedziałem, że tę noc prześpię z Łukaszem.

W końcu poszliśmy krok dalej. W końcu zacząłem dostawać od niego sygnały. I stało się. Wyznał mi miłość. A ja po takim czasie nie mogłem w to wręcz uwierzyć. Byłem taki szczęśliwy...

Bycie chłopakiem Łukasza? Czegoś lepszego, los mi nie mógł zesłać. Był naprawdę cudowny. I tak było, non stop. Mimo kłótni i innych rzeczy.

No właśnie, było. Do czasu. W końcu się coś musiało zepsuć, prawda?

Impreza. Alkohol. Za dużo alkoholu. I stało się. Kilka dni po tym wydarzeniu dostałem wiadomość co się na niej działo. Nie mogłem w to uwierzyć. Łzy spływały mi po policzkach, zakryłem usta dłonią. Patrzyłem na mojego ukochanego, który leżał obok mnie, smacznie śpiąc.

Jak mógł to zrobić? Czego mu brakowało? Czego? Seksu? Tego, jak bardzo się tego bałem? Nie kochał mnie? Bawił się mną? A może stwierdził, że jestem naprawdę aż tak beznadziejnym chłopakiem?

On mnie zdradził. Pieprzył się z jakimś chłopakiem za moimi plecami. Podczas kiedy ja siedziałem w domu przybity, i tylko czekałem żmudnie jak mi odpisze na SMS-a, którego mu wysłałem. Ale nie obwiniałem go o to. Obwiniałem go o to, co zrobił?

Starałem się udawać, że wszystko jest okej. Przez jeden dzień, do końca dnia. Udało mi się. Udało mi się go przytulać, udało mi się go całować, mieć go przy sobie, słyszeć, że mnie kocha.

Wszystko to po to, aby być chociaż przez chwilę jeszcze szczęśliwym. Chociaż przez kilkanaście godzin.

Następnego dnia zostawiłem mu kartkę i uciekłem. Do rodzinnego domu. Nie wiedziałem co teraz będzie. Wiedziałem jedno.

Miałem dość. Spędziłem bez niego jeden dzień i cholernie tęskniłem. To uczucie zabijało mnie z każdym dniem coraz bardziej.

Wiedziałem, że próbował mnie znaleźć, że miał czerwone oczy, chodził non stop w okularach, i nie chciał zbytnio ich zdejmować.

Było mi go żal, w końcu go wciąż kochałem. Możliwe, że mu też już wybaczyłem. Ale to wcale nie było takie proste.

W końcu dotarł aż tu. Tu, gdzie się chowałem, przez aż trzy miesiące. Tyle czasu umierałem powoli od środka.

Zobaczyłem go w drzwiach. W okularach. Bez tego uśmiechu, który mu zawsze towarzyszył. Nie śmiał się też z moich roztrzepanych włosów. Stał ze spuszczoną głową, zerkając na mnie co chwilę.

Ja stanąłem jak posąg i patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Zlustrowałem go wzrokiem. Wyglądał strasznie zaniedbanie. Zresztą, ja tak samo. Zabrałem rękę z drzwi i zakryłem rękawem blizny. Od razu mówię, że nie pomogło.

Zaczęła się najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Usiedliśmy na łóżku w moim pokoju. Zacząłem ja, pytaniem, czemu to zrobił. I tak wszystko się potoczyło dalej. Widziałem jego łzy, to jak bardzo żałował. Jak bardzo się brzydził swojego ciała, jak i całego siebie.

Tak samo wspomniał o tym, że się boi. Żeby znów mnie nie zniszczyć, tak jak to zrobił.

Nie wytrzymałem. Wpadłem w histerię. Zacząłem na niego krzyczeć, tłumacząc mu, że go potrzebuję, żeby nie bolało. Do życia potrzebuje jego. Ale nie na drugim krańcu świata. Tylko przy sobie.

Jednocześnie mocno się wtulałem w jego klatkę piersiową, mocząc jego koszulkę swoimi łzami, i czując jego dłonie na moich plecach i w moich włosach.

W końcu zrozumiał. Przepraszał naprawdę wiele razy, ale zrozumiał. Położył się ze mną i pozwolił cieszyć sobą. Tak mi tego brakowało.

Jednak po burzy wschodzi słońce. Tak jest i w tej historii.

Po okropnym okresie wzeszło słońce. A tym słońcem jest Łukasz. Mój ukochany Łukasz.

I teraz już nigdy go nie opuszczę. Za bardzo go kocham.
_________________________________________
Ogarniacie, że shot jest na lyzki_kruszwila od lutego albo marca XDDDD

A ja dopiero teraz sobie o nim przypomniałam, brawo ja!

~WeroniczeQ

One shoty KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz