02

754 46 17
                                    

liczba słów: 1973

Taehyung obudził się obolały. Bolało go całe ciało. Jęknął cicho, próbując wstać.

Leżał na zimnej, twardej powierzchni, a wokół było ciemno. Usiadł i złapał się za głowę.

Gdzie był?

Rozejrzał się i przypomniał sobie, co się stało. Został zaatakowany, krzyczał, nastąpiło wielkie światło, Jimin... Jimin! Obrócił się patrząc, czy jego przyjaciel jest tu. Tak naprawdę dokładnie nie wiedział, co się wydarzyło, ale miał nadzieję, że ma się dobrze.

Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do mroku, zauważył mężczyznę stojącego w cieniu.

— Spójrzcie, kto się obudził — powiedział głos. Chłopak zadrżał.

Mężczyzna śmiał się, powoli podchodząc w stronę światła. Taehyung wciągnął haust powietrza.

On był wampirem. Nie trudno zauważyć. Jego oczy były jasnobursztynowe i każde z nich było tego samego koloru, przez co poczuł się trochę lepiej. Przynajmniej nie był jego bratnią duszą. Miał długie kły i maniakalne, niemal głodne spojrzenie.

— Pachniesz naprawdę ładnie — mruknął. Pochylił się, żeby powąchać szyję chłopaka, który znowu zadrżał, na co mężczyzna zachichotał. — Bratnie dusze wampirów zawsze smakują najlepiej.

Zdał sobie sprawę, co on chce zrobić, gdy znów pochylił się nad jego szyją. Zaczął się trząść. Próbował się odsunąć, ale przypomniał sobie, że jego ręce są tak samo silne jak jego nogi. Cofnął się pod ścianę.

Nie mógł nic zrobić. Nie mógł się ruszyć.

Nagle ktoś zakrył mu sta, co wywołało jego westchnienie.

To był mężczyzna, który go porwał.

Milion myśli przewijało się przez jego głowę, gdy zrozumiał, co zamierza zrobić.

On chce go wypić.

Zaczął krzyczeć, ale dłoń na jego ustach tłumiła jego krzyki. Wampir roześmiał się, kiedy próbował się ruszyć, machając kończynami.

Kiedy miał zamiar go kopnąć rozbłysnęło jasne światło i został odrzucony na bok. Kim siedział przez chwilę, zdezorientowany jak diabli.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że płacze, do momentu, w którym ktoś położył dłoń na jego ramieniu. Krzyknął i odsunął się od osoby, która go dotknęła.

— Wow! — powiedział cicho nieznajomy. —  Uspokój się, nie chcę cię skrzywdzić.

Taehyung ciężko oddychał. Łzy płynęły po jego policzkach i cały drżał.

— N...nie dotykaj mnie!!! — wrzasnął. Nie widział naprawdę niczego, poza sylwetką mężczyzny stojącego przed nim.

— Próbuję ci pomóc! — westchnął zirytowany, jakby oczekiwał, że chłopak go zrozumie i zechce wysłuchać.

— Nie! T...trzymaj się z daleka!

Mężczyzna zaczął przybliżać się do niego.

— Dzieciaku, przepaszam, ale próbuję cię uratować — szybko wyciągnął nóż, na widok którego Tae odskoczył. Czekał na cios, który nie nadszedł. Zdezorientowany spojrzał w dół, szukając jakichkolwiek obrażeń, ale znalazł tylko przecięte liny, które wcześniej wiązały jego ręce i łączyły nogi.

Bez ostrzeżenia obcy nagle podniósł jego drżące ciało i w mgnieniu oka byli już na zewnątrz, a wiatr wył tak, jakby budynek, w którym byli, miał się zawalić. Chłopakowi opadła szczęka.

Why of all people did it have to be you ✦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz