Rozdział 17

362 28 3
                                    

Taehyung cofnął się, a jego oczy były rozszerzone ze strachu. Po tym, jak zobaczył czaszkę wrzasnął ze strachu i uciekł do kąta, zaciskając powieki, nie chcąc w tamtym momencie nic widzieć, ale jedyne co mógł więcej zrobić to wdychać obrzydliwy zapach ludkiej stęchlizny.

Nagle drzwi się otworzyły.

- Och? Czy to świeże mięso? - zapytał głos.

- Nawet takie wyjątkowe - odpowiedział mu drugi głos.

- Zastanawiam się, gdzie się ukrywa - trzeci głos zachichotał.

Tae zakrył dłonią usta, siedząc w cieniu i trzęsąc się. Częściowo siedział w ciemności i również nie widział tych mężczyzn, bo oni też stali w cieniu.

Modlił się, żeby nie mogli go znaleźć, ale przecież mogli wyczuć zapach jego krwi. Był bardziej wyczuwalny, bo jego ręka nadal była przecięta. Przestała krwawić, choć wciąż zaschnięta krew była na ranie.

- O, jest blisko - powiedział, stojąc tuż obok Taehyunga.

Chłopak stłumił westchnienie i otworzył szerzej oczy.

- Znalazłem cię - wyszeptał mu do ucha.

xxx

Jimin szedł za Hoseokiem. Wciąż był wystraszony. Chłopak trzymał jego dłoń, pilnując go. Na jego twarzy widać było determinację, gdy szedł przed siebie a ludzie jęczeli za kratami, tęsknie wyciągając ręce w ich stronę.

Poza tej sytuacji z tamtym jednym więźniem nic więcej się nie wydarzyło. Jakoś uciekł, według Hoseoka. Powiedział również, że w tej części budynku nie ma żadnych strażników, ponieważ głodowanie wampira nie jest zbyt bezpieczne.

To nie sprawiło, że Jimin poczuł się lepiej, ale kontynuowali marsz. Hobi mówił, że to najlepsza trasa, którą mogą iść, żeby pozostać niezauważeni, bo nikt tutaj nie stróżuje, a większość więźniów dosłownie szaleje z głodu.

W końcu przeszli jeszcze jeden zakręt i wyszli z korytarza. Jimin westchnął z ulgą.

- W porządku? - zapytał zmartwiony Hoseok.

- T-tak, w porządku - wypuścił powietrze. - Dobrze, musimy znaleźć Taehyunga.

- Powinniśmy być blisko.

Głośny krzyk przeszył korytarze i obydwaj byli tam w mgnieniu oka.

Stanęli przed wielkimi, żelaznymi drzwiami. Zamkniętymi.

Hoseok zaklął pod nosem i uderzył całym ciałem w drzwi, ale to wciąż nie działało.

Chłopcy pchnęli je jeszcze raz, bez żadnego efektu.

- Dlaczego, do diabła, to nie działa? - spytał Jimin.

- Poczekaj chwilę - powiedział Hoseok. - Odsuń się.

Chim się odsunął. Potem chłopak cofnął się kilka kroków, po czym wbiegł w drzwi, które ustąpiły z głośnym łoskotem.

Niewiele myśląc Jimin wbiegł do pokoju, ignorując nawoływania Hoseoka i został pociągnięty przez inną osobę.

- Och, więcej jedzenia - mężczyzna uśmiechnął się.

Jimin wrzasnął i usłyszał Hoseoka niedaleko.

- Zabieraj od niego swoje pieprzone ręce! - krzyczał.

Mężczyzna spojrzał na chłopaka wygłodniałym wzrokiem. Jego oczy były czerwone, a zęby żółte i równie zgniłe. Twarz miał chudą i bladą. Wyglądał, jakby również głodował. Przez oczy sprawiał wrażenie szaleńca. Był bardzo wysoki i musiał podnieść Jimina, żeby być z nim na równi.

Why of all people did it have to be you ✦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz