04

650 38 1
                                    

liczba słów: 771

Jin obudził się w ramionach kochanka. Uśmiechnął się lekko i obrócił, patrząc na pogodną twarz Namjoona. Cmoknął jego usta, po czym wstał i zszedł na dół, żeby ugotować śniadanie.

Zatrzymał się przed pokojem Taehyunga i zapytał samego siebie, czy zajrzeć do środka. Gapił się na drzwi przez kilka sekund i już miał odejść, kiedy chłopak sam wyszedł na korytarz.

— Wszystko dobrze? — Jin spojrzał na niego.

— T...tak — wymamrotał.

— Cieszę się — Seokjin uśmiechnął się.

Wtedy drzwi naprzeciwko otworzył inny chłopak, który po wyjściu zaraz je za sobą zamknął. Zamarł po podniesieniu wzroku. Wpatrywali się w siebie nawzajem przez dobrą chwilę.

— TaeTae? — zapytał pierwszy, nie wierząc, że jego przyjaciel tam jest.

— ChimChim? — drugi odpowiedział, drżącym od łez głosem.

Zanim wampir zorientował się w sytuacji, szybko się odsunął od chłopaków, którzy podbiegli do siebie i zaczęli ściskać się nawzajem tak, jakby nie widzieli się od wieków.

— O mój Boże! — Jimin krzyknął, tuląc przyjaciela tak, jakby ten był jego liną ratunkową. — Nie masz pojęcia jak się martwiłem!!! Tak po prostu zaginąłeś!

— W porządku, Jimin, już w porządku — powiedział cicho Tae. — Ze mną wszystko dobrze.

Park odsunął się, żeby obejrzeć jego ciało w poszukiwaniu jakiś ran.

— Jesteś pewny?

— Tak, jestem pewny — odpowiedział.

— Jesteś takim idiotą! — powiedział starszy i znowu go uścisnął. — Powiedz coś więcej!

Kim skrzywił się.

— Um... nie miałem przy sobie telefonu.

Twarz przyjaciela złagodniała.

— Ze mną wszystko okej tak długo, jak u ciebie jest dobrze.

Najstarszy obserwował ich, czule się uśmiechając. Nie zdawał sobie sprawy, że reszta domu również wstała.

— Przepraszam, że przerywam, ale jestem naprawdę głodny — odezwał się głos za nimi.

Obydwoje podskoczyli wystraszeni i obrócili się. Seokjin także powoli się odwrócił. Stał tam Namjoon. Z potarganymi włosami i... wszystkim.

— Co? — zapytał Joon. Hoseok był za nim i Joon też się odwrócił. Jung wzruszył ramionami.

— Chodź — powiedział jego partner i złapał swojego chłopaka za ramię, odprowadzając od dwóch przyjaciół, którzy nadal stali tam zszokowani.

Jimin spojrzał na Taehyunga i przez chwilę patrzyli na siebie, po czym zaczęli się śmiać. Tae śmiejąc się poczuł, jak zabolała go rana na boku i skrzywił się. Spowodowało to masę pytań ze strony Jimina.

Jungkook obudził się i ziewnął, był cały obolały. Właśnie tak kończy się spanie na ziemi. Zanim wstał rozejrzał się po otoczeniu.

Nie był w domu od tygodnia. Niezbyt niezwykłym było to, że wychodzi, że więcej czasu spędza na dworzu niż w mieszkaniu. Westchnął i zdecydował, że wróci.

Jedynym powodem, dla którego wychodził z domu, była potrzeba poukładania myśli. A kiedy zdał sobie sprawę kim jest jego bratnia dusza, jego życie przewróciło się do góry nogami. Inne wampiry, które spotykał patrzyły na niego z zazdrością, niesmakiem lub złością. Zazwyczaj to drugie. Przeciągnął się i zaczął wracać do domu.

Dotąd był w bardzo dobrym humorze, niebo było przejrzyste i była ładna pogoda. Gdy wrócił do domu poczuł coś słodkiego.

Krew.

Ale była inna, pachniała bardziej czysto... smaczniej. Krew innych ludzi zazwyczaj pachniała równie słodko, ale bardziej brudno. Potrząsnął głową i szedł dalej, ale zapach nadal utrzymywał się w powietrzu, przeszkadzając mu.

Wszedł do środka bez słowa. To było dla niego normalne, ale gdy stanął przy kuchennym stole i wszystkie oczy zwróciły się ku niemu, zaczął żałować, że niczego nie powiedział.

Taehyung i Jimin rozmawiali, śmiejąc się, jakby nie widzieli się od lat.

Jin uśmiechnął się. Nigdy wcześniej nie widział Tae tak szczęśliwego. Wydawał się o wiele szczęśliwszy ze swoim przyjacielem. Wampirowi uśmiech zszedł z twarzy, gdy przypomniał sobie o Jungkooku. Ten biedny dzieciak nigdy nie miał żadnych prawdziwych przyjaciół. Poszedł do szkoły, ale zrezygnował z niej, bo mu dokuczali. Potem stał się oschły i odciął się od wszystkich.

Westchnął i kontynuował robienie śniadania.

— Znowu to robisz — powiedział głos zza jego ramienia, a potem poczuł czyjeś oplatające go w talii ręce.

— Co? — zapytał, uśmiechając się.

— Wzdychasz — Namjoon odpowiedział. — Ostatnio dość często to robisz.

— Tak, cóż... dużo się dzieje, wiesz — Jin rzekł. — Bratnia dusza Jungkooka, bratnia dusza Yoongiego. Po prostu... co powinniśmy z tym zrobić? Wiem, że Yoona to zbytnio nie obchodzi, ale Jungkook! On oszaleje.

— Będzie dobrze — mruknął jego partner.

Dokładnie w momencie, w którym to powiedział, przy stole rozległ się czyjś krzyk. Obydwoje odwrócili się w tamtą stronę. Jimin wskazał na oko Taehyunga i będąc w szoku rozchylił wargi.

Zarówno jedno, jak i drugie oko chłopaka było normalne.

Jin obrócił głowę i zobaczył Jungkooka. Sam otworzył szerzej oczy, widząc, jak Kook i Taehyung patrzyli się na siebie, wcale nie mrugając.

O nie...

Why of all people did it have to be you ✦ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz