#7

4.1K 258 430
                                    

Louis' POV

- Ty stary, co ty odpieprzasz? - zostałem bardzo gwałtownie przebudzony następnego dnia rano, gdy pod moją kołdrę wpakował się Liam.

- Co ty - podkreśliłem. - odpieprzasz?!

Fuknąłem na niego, odkładając książkę z niezłym kryminałem na szafkę nocną. Zdjąłem swoje okulary. Obudziłem się dzisiaj bardzo wcześnie i postanowiłem poczytać książkę, dlatego nie miałem soczewek.

- Zaraz zawołam Zayna, Payno!

- Dziewczyny opowiadały mi co wczoraj zrobiłeś - powiedział zszokowany szatyn. - Co ci odbiło, że zacząłeś się tak płaszczyć przed Harrym?

- Nie płaszczę się przed nim - syknąłem niego, naciągając kołdrę na swoją nagą klatkę piersiową. - Zostaw mnie w spokoju. Twój pysk spowodował to, że znów chce mi się spać.

- Ale serio, Louis, pogadajmy, o co ci chodzi tak dokładnie? - zabrał mi poduszkę spod głowy. - Nie musisz się przed nim z niczego tłumaczyć.

- Jesteś gównianym gnojem - jęknąłem, kiedy mój policzek zderzył się z twardym materacem. Nabrałem powietrza w swoje płuca, powoli je wypuszczając. - Było mi wczoraj przykro. To tyle.

- Ale Harry wie, że nie miałeś wyboru, nie musisz się nad nim użalać - wzruszył ramionami.

- Ja pierdolę, jak ty nic nie rozumiesz...

- Więc powiedz mi, co powinienem zrozumieć. Nie irytuj się tak od razu - spojrzał na mnie wyczekująco.

- Naprawdę mam wyrzuty sumienia, bo rozmawiając z Harrym przed tym wszystkim, naprawdę go polubiłem... - westchnąłem.

- W jakim kurwa sensie go polubiłeś? - sarknął. - Polubiłeś go tak, jak on ciebie?!

- Po prostu nie okazał się tak zepsutym gówniarzem na jakiego wyglądał - odparłem prosto. - I jest inteligentny.

- Możesz konkretnie, dupku - ścisnął mój nos.

- Puść go, albo cię osmarkam - zagroziłem mu, a mój głos był naprawdę śmieszny, kiedy mówiłem z zatkanym nosem. - Jest całkiem spoko, co mam ci niby powiedzieć innego? - przewróciłem oczami. - Uznałem, że muszę go przeprosić.

- I nagle dopadły cię wyrzuty sumienia? - prychnął. - Nie powinniśmy się z nim nawet kolegować, Lou. On powinien być zamknięty w pokoju i trzaskany przez nas.

- Rozmawialiśmy o tym, Liam i masz więcej przy mnie nie mówić takich rzeczy - warknąłem.

- Innych tak nie broniłeś - zmrużył na mnie oczy.

- Bo po prostu... - westchnąłem, chowając swoją twarz w dłoniach. - Nie wiem dlaczego tak jest, naprawdę, nie wiem, ale chcę go chronić, Liam. Może dlatego, że go poznałem, wiem jaki jest. I odkąd go tu przywieźliśmy... rozmyślam o tej naszej randce.

- Ona była udawana, Lou - przypomniał mi.

- Co to ma do rzeczy? Ja naprawdę czułem się z nim dobrze i świetnie mi się z nim gadało. Gdyby nie to, jak miała się skończyć może byłoby jeszcze milej. Poza tym, kurwa, nie muszę ci się tłumaczyć, jestem dorosły!

- Nie takie mieliśmy plany - opadł całkowicie na poduszki, wlepiając spojrzenie w sufit. - Poza tym... mnie na przykład okropnie wkurwia. Ciebie też wkurwiał, gdy go poznałeś!

- Bo go nie znałem i ty też go nie znasz, Liam - spojrzalem na niego z góry. - Jest zupełnie inny niż pokazuje pod tą maską wrednego bachora.

one of seven stories | l.s. ; z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz