Jeśli będzie zadowalająca ilość komentarzy, kolejny wstawię już jutro x
Harry's POV
Kiedy się przebudzałem i poruszyłem nogami spostrzegłem jak ciepło mi w moje ciało, choć żaden materiał kołdry mnie nie okrywał. Niewygodne jeansy musiały tkwić na moich nogach, tak samo jak górna część garderoby, sprawiając, że doskwierał mi gorąc. Włosy opadały na moją twarz, drapiąc mnie po nosie i oczach, a kiedy chciałem się poruszyć, poczułem oddech na swoim karku. Otworzyłem oczy, dostrzegając, iż wciąż byłem w mieszkaniu Louisa, a jaskrawe promienie padały perfekcyjnie na moją twarz, rażąc mnie po oczach. Czując przyjemne ciepło w dole brzucha, zjechałem wzrokiem niżej, dostrzegając małą dłoń ulokowaną na moim małym brzuszku. Rozbudziłem się, kiedy wspomnienia z wczorajszego wieczoru uderzyły w moją głowę.
– L-Louis? – odchrząknąłem, czując jak mój głos jest oblężony przez poranną chrypkę. Oddech na moim karku stał się nieregularny, ale poza otarciem swojej dłoni na moim brzuchu, szatyn ani drgnął. Docisnąłem plecy do jego torsu, pchając go lekko. – Obudź się.
- Nie-e... - wymruczał sennie, rozluźniając w końcu uścisk na mojej talii nim całkowicie nie zabrał ręki. Dopiero po chwili poczułem jak całe jego ciało zesztywniało. - O kurwa.
- No właśnie.
– M-gmm... – mruknął, przekręcając swoją twarz w kierunku poduszki, jęcząc w nią. Westchnąłem, prostując nogi i odgarnąłem włosy z twarzy, przekręcając się w jego kierunku. Twarz Louisa była naprawdę blisko i obserwowałem go dopóki nie otworzył oczy. I, mój Boże, czy one kiedyś były równie mocno błękitne? To słowo to za mało, tęczówki szatyna były dosłownie lazurowe.
- Pamiętasz wszystko co działo się wczoraj? - spytał naprawdę cicho.
- T-tak... - przyznałem nieśmiało, chowając twarz w poszewce poduszki. O dziwo Louis, rozluźniając trochę atmosferę, przytulił do swojej twarzy poduszkę, znowu mrucząc i śmiejąc się.
– Pójdę wziąć prysznic i o tym porozmawiamy? Jeśli jest o czym – zagadnął, przeciągając ramiona.
- Zdecydowanie jest - pokiwałem energicznie głową, starając się unikac spojrzenia mu w oczy. Czułem się niesamowicie zażenownay swoim zachowaniem z poprzedniego dnia.
– Odnajdziesz się w kuchni i zrobisz coś do jedzenia? – spytał, kiedy wyraźnie podniósł się do siadu, choć robił to całkiem flegmatycznie.
- J-jasne - odparłem, również wstając, jednak postanowiłem chwilę odczekać aż Louis wyjdzie z pokoju nim się przebiorę. - Zrobię jajecznicę, pasuję?
– W porządku, jestem tu prawie codziennie, więc produkty są świeże.
Kątem oka zauważyłem jak Louis mierzwi swoje włosy, by chwilę później ułożyć je palcami. Czy to dlatego wyglądały zawsze na takie puszyste? Obserwowałem jak wychodzi, kiedy postanowiłem ubrać się w coś wygodnego, coś w końcu należącego do ciuchów z mojej szafy. Cały czas było mi dziwnie i na samo wspomnienie o wczorajszych pocałunkach miałem wrażenie, że moje usta na nowo mrowią.
Po założeniu jakichś w miarę luźnych, białych spodni oraz zwyczajnej, czarnej koszulki z logiem mojego ukochanego sklepu na środku, udałem się do skromnej, lecz przytulnej kuchni, z której szafek począłem wyciągać potrzebne mi przedmioty i składniki. Znalazłem w szafce całkiem dużą patelnię, nie potrzebowałem dużo na śniadanie, ale wiedziałem, że Louis o poranku je więcej niż ja. Właściwie on cały czas je więcej. Krojąc trochę warzyw, dodałem je do smażących się jajek. Sięgnąłem po czajnik w celu przygotowania wody na kawę dla Louisa i herbaty dla mnie. Ku mojemu zaskoczeniu, w kuchni poczułem się jak ryba w wodzie. Może dlatego, że była mniejsza niż ta w domu; było tu mniej szafek i mniej wszystkiego - mógłbym nauczyć się tu gotować. Przygotowałem kawę i herbatę na szczęście niczego nie niszcząc.
CZYTASZ
one of seven stories | l.s. ; z.m.
FanfictionHarry jest dzieckiem pary o najbardziej popularnym nazwisku Nowego Jorku, każdy zna małżeństwo Stylesów - w końcu ich firma rozwija się w zastraszającym tempie. Życie bogatego nastolatka nie jest jednak usłane różami; przekonuje się o tym, kiedy jed...