Louis' POV
- Zaynie, skarbeczku, zjesz z nami w jadalni, czy przynieść ci jedzenie tutaj, myszko?
Przewróciłem oczami na przesłodzony głos Liama, którym chłopak posługiwał się, mówiąc do swojego ukochanego. Opierał się o framugę drzwi do ich sypialni, zaglądając do Malika, który cały dzień tylko spał. Ja latałem w tę i w drugą stronę, by udekorować stół w talerze, na które naniesione było już jedzenie. Dodatkowo obok każdego ustawiłem sztućce i szklankę, a na środku stołu ułożyłem dzban pełen soku. Nie mogłem się powstrzymać, zatem podszedłem do Liama, szczypiąc go w jego pośladek.
- Zabił cię ktoś kiedyś, śmierdzący bąku?!
Nie skomentowałem tego, siadając do stołu. Swoje miejsce zajęły szybko dziewczyny, Liam z Zaynem, który nie wyglądał najlepiej i Niall, który jakoś dziwnie się uśmiechał. Ale to był Niall. To nie powinno być dziwne.
- A gdzie Harry? - spytałem, na co dziewczyny zaczęły coś między zobą z chichotem szeptać.
- Spokojnie, Romeo, nie martw się o swoją Julię - odparł Horan. - Rozwiązuje ostatnie zadanie z naszych korków.
- Nie przemęczasz go zbytnio? - uniosłem brwi do góry, postanawiając, że uspokoję się i usiądę dopiero jak go zobaczę. - Siedzi już w swoim pokoju trzy godziny.
- Dokładnie każdą z nich poświęciliśmy na tematy jakich nie rozumiał - wzruszyl ramionami. - Zlusuj stringi, Tommo.
- Nie noszę stringów, skąd u ciebie w ogóle taki pomysł? - machnąłem rękoma, następnie lokując je na oparciu krzesła. Nachyliłem się nad nim, wyczekująco.
- Dlaczego rozmawiacie o stringach? Uśmiechnąłem się podświadomie, słysząc głos Harry'ego i jego kroki, gdy stąpał po schodach.
- Ponieważ rozmyślamy nad tym jak cudownie wyglądałaby moja dupa w nich - parsknąłem, odwracając się w jego stronę z leniwym uśmiechem, jednak momentalnie wyraz mojej twarzy zmienił się, kiedy ujrzałem to w co ubrany byl brunet. Miał na sobie przepiękną koszulę w czarnym kolorze identycznym jak jego rurki, którego materiał był wykonany z prześwitującej siateczki.
Miałem wrażenie, że jego tors mieni się. Musiało być na nim coś jak brokat, albo coś kurwa innego co mogło połyskiwać. Harry zestąpał z ostatniego stopnia, pojawiając się niebezpiecznie blisko mnie.
- Nadal nie miałem okazji zobaczyć twojego tyłka, ale wierzę na słowo, że wyglądałby całkiem nieźle - mówiąc to położył dłoń na moim barku.
Zamrugałem kilkukrotnie na ciszę, która nastała, kiedy Harry tak po prostu usiadł na jednym z dwóch ostatnich pustych krzeseł, dosuwając się do stołu. Jego słodki zapach dopiero teraz uderzył w moje nozdrza.
- Mam rozumieć, że to dla mnie? - wskazał na jedynie wegetariańskie kotlety jakie znajdowały się na stole.
- Nawet nie wiesz jak się jebałam z tym ryżem. - westchnęła Crystal.
- Dziękuję, kochana - uśmiechnął się, sięgając po sztućce, ale nie zaczął jeść. Spojrzał na mnie z dołu, mrugając. - Jakiś problem, Lou?
Dopiero teraz zauważyłem, że wciąż stoję. Niall i Liam nie zdołali powstrzymać swojego ukradkowego śmiechu, zanim nie ocknąłem się i bardzo gwałtownie odsunąłem krzesło by usiąść.
- Smacznego! - zawołała Perrie, obscenicznie oblizując usta. Nabrała trochę swojego makaronu widelec. Sięgnąłem po sztućce, cały czas patrząc na Harry'ego, który zassał policzki, biorąc kęs własnego jedzenia. Zastanawiałem się, czy nie zrobił tego specjalnie, wiedząc, że go obserwuję.
CZYTASZ
one of seven stories | l.s. ; z.m.
FanfictionHarry jest dzieckiem pary o najbardziej popularnym nazwisku Nowego Jorku, każdy zna małżeństwo Stylesów - w końcu ich firma rozwija się w zastraszającym tempie. Życie bogatego nastolatka nie jest jednak usłane różami; przekonuje się o tym, kiedy jed...