Louis' POV
- Ale chciałbym zobaczyć jego minę. - zaśmiał się Liam, kiedy Harry był nieprzytomny już od prawie pół godizny. - Kurwa, to musiało być bezcenne.
- O który moment ci chodzi? - zmarszczyłem brwi, będąc okropnie osowiały odkąd spełniłem swoją akcję. Głowa cały czas mnie bolała; tłumaczyłem to nadmiarem emocji, bo co inne mogło skumulować mój ból? Znów musiałem przyjąć najgorszą ze swoich twarzy. Tak właśnie żyłem...
- O moment, w którym mu przyłożyłeś nóż do gardła, oczywiście! - odparł mój brat, którego humor nie ustępował. - To w pewnym sensie nawet urocze.
- Urocze? - zadrwił Zayn. - Jesteś ostro pojebany. Czasem zastanawiam się co siedzi w twojej sadystycznej głowie. Z drugiej strony to cud, że jeszcze nie zapłakałeś nad twoim poplamionym przez jego krew aucie.
- Przestańcie oboje, mogłem go po prostu ogłuszyć, na pewno oszczędziłbym mu niepotrzebnego strachu. - przyznałem gorzko. - Myślał na pewno przez chwilę, że chcę go zgwałcić albo zabić.
- Skoro tak się o niego martwisz, sprawdź mu tętno. - Liam parsknął śmiechem, robiąc kolejny gwałtowny zakręt. Nie wiedziałem, kto dał mu do cholery prawo jazdy.
Ale cóż, przynajmniej my wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do takiego typu jazdy.
- Ja pierdolę, lecz się. - prychnąłem, zerkając na chłopaka, który miał głowę opartą na szybie. Na jego policzkach widniały zaschnięte łzy i szkarłatne rumieńce.
- Zamiast śmiać się, mógłbyś przyznać braciszkowi szacunek, Payno. - Zayn odwrócił się, by krótko spojrzeć na mnie i na zwiniętego Harry'ego. - Podłożenie ci podsłuchu, Louis, to najlepsza rzecz, na jaką wpadłem. Jesteś świetnym aktorem.
- Ja osobiście sądziłem, że będzie trudniej. - powiedziałem. - Ten dzieciak naprawdę potrzebował po prostu bliskości. Dosyć przykre...
- Dostanie ją. - zaszydził Liam. - Bliskość moich pięści z jego drobnym ciałem, to coś, co pokocha.
- Ogarnij się, Liam, bo w nikim nie wzbudzasz respektu. - parsknął Zayn, na co ja wybuchłem śmiechem. Nikt nie potrafił tak zgasić mojego braciszka jak właśnie jego facet.
- Jeszcze się przekonamy kiedy będzie płakał i prosił mnie o litość. - uśmiechnął się cynicznie, patrząc w lusterko. - O, spójrzcie. Czy to możliwe, że się poruszył?
- Jesteś poryty. Twój stary musiał być pewnie jeszcze gorszy, bo mama jest aniołem. - mruknąłem, mrużąc oczy.
Usłyszałem jak Harry jęknął przez sen, nie będąc w stanie poruszyć swoją głową. Zmarszczyłem brwi z zaciśniętą szczęką i położyłem swój ulubiony nożyk obok siebie w razie wypadku, w którym musiałbym go dodatkowo nastraszyć. Mógłby zacząć pajacować.
Harry podniósł ciężko rękę, przystawiając ją do czoła. Sapnął bezsilnie, wycierając czerwoną ciecz w spodnie.
- Gdzie ja jestem? - wymamrotał, dopiero po wypowiedzeniu tych słów uchylając powieki.
- Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu, mały. - odezwał się Liam.
Harry spojrzał na siedzenie przed sobą z dezorientacją. Oparł głowę o zagłówek, przechylając ją w moją stronę. Znacznie wystraszył się, zaciskając oczy po odwróceniu twarzy.
- Wypuśćcie mnie. W tej chwili. Błagam!
- Najpierw musimy załatwić parę rzeczy z twoimi staruszkami. - powiedziałem mu.
CZYTASZ
one of seven stories | l.s. ; z.m.
FanficHarry jest dzieckiem pary o najbardziej popularnym nazwisku Nowego Jorku, każdy zna małżeństwo Stylesów - w końcu ich firma rozwija się w zastraszającym tempie. Życie bogatego nastolatka nie jest jednak usłane różami; przekonuje się o tym, kiedy jed...