I laugh like me again, she laughs like you

879 71 115
                                    

Chłodny wiatr owiał policzki chłopca, który właśnie wychodził z zaparkowanego samochodu. Uniósł wzrok na ogromny budynek lodowiska i spojrzał ponownie na karteczkę z adresem. Nie, nie było mowy o jakiejkolwiek pomyłce. Tabliczka z nazwą ulicy zapewniała, że znalazł się tam gdzie chciał nadawca wiadomości. Kilka dni wcześniej kiedy chłopak otworzył paczkę z papierosami, zamiast tytoniu znalazł błyszczące, kolorowe cukierki oraz zwiniętą w rulonik kartkę z brązowego papieru. Nieznanym mu charakterem pisma napisano cztery krótkie słowa; „Pokażę Ci coś lepszego" oraz adres, datę i godzinę, które właśnie pokazywał telefon Lysa. Blackwell nie miał żadnych wątpliwości co do tego, kto stał za tym wszystkim. Oprócz papierosów wszystkie przedmioty schowane w kieszeniach jego płaszcza wciąż były na swoim miejscu. Srebrnowłosy pokręcił z niedowierzaniem głową, jednak uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Nie zastanawiał się długo nad tym, czy przyjąć to anonimowe zaproszenie. Szatyn zdążył go poznać na tyle, że wiedział, że wielbiciel Sherlocka Holmesa nie będzie w stanie oprzeć się pokusie odkrycia kolejnej tajemnicy. Lys zastanawiał się jednak nad celem tego spotkania i nad tym, dlaczego Ethan musiał wybrać tak pełne ludzi miejsce, które już z daleka przyprawiało Lysa o dreszcze.   

Tego roku lodowisko pojawiło się już na początku grudnia. Biały namiot wyrósł na środku parku w jedną noc i już kolejnego ranka zaczął wabić ludzi światełkami złotych lampek przywieszonych pod sufitem i przy wejściu, z którego płynęły dźwięki popularnych piosenek. Za dnia pełen dziecięcego śmiechu i wycieczek turystów, wieczorami stawał się miejscem spotkań zakochanych, przyjaciół i wszystkich tych, którzy mieli ochotę na chwile wytchnienia w wyjątkowej atmosferze po ciężkim dniu pracy.

- Mam nadzieję, że nie potrafisz jeździć – głos za jego plecami sugerował, że gdy Lys się obróci, zobaczy znajomy uśmiech właściciela zielonych oczu. Ethan stał kawałek dalej, ściągając z dłoni włochate rękawiczki i lustrując go uważnym spojrzeniem.   

- Nie namówisz mnie, żebym tam wszedł – odparł poważnie Lys. Ręce wcisnął głęboko do kieszeni i zerkał na swojego towarzysza kątem oka. – Tak przy okazji, pamiętasz Sylwester i to jak zmusiłeś mnie do tańca? Gdzie moja zawieszka? – uśmiechnął się chytrze, wiedząc, że ozdoba, gdziekolwiek się teraz znajduje, nie jest w posiadaniu Ethana. 

Szatyn przechylił głowę, mrużąc lekko oczy. 

- Obiecałem ci, że ją dostaniesz – odpowiedział po chwili, po czym podszedł bliżej, żeby zasłonić mu dłonią oczy. – Nie patrz tak, bo sobie pójdę – ostrzegł go, czując delikatny dotyk jego rzęs na swojej skórze. – Czasami potrafisz być miły – zauważył, zabierając rękę i odsuwając się od niego, zanim chłopak zdążył zwrócić mu uwagę.

- To kiedy ją dostanę? – zapytał, a jego uśmiech powiększył się, odsłaniając ostre zęby.

- Z pewnością masz ciekawsze tematy do rozmów – stwierdził chłopiec, bawiąc się swoim purpurowym szalikiem. – Szczególnie po tym jak spędziłeś tydzień usychając z tęsknoty za mną. Mam dla ciebie coś znacznie ciekawszego – dodał - ale najpierw musisz zagrać w moją grę. Nie martw się, jest prosta. Nawet ty powinieneś sobie jakoś poradzić.

Lys nie mógł się powstrzymać przed przewróceniem oczami.

- Co my tutaj robimy, Ethan? – spytał, patrząc w stronę olbrzymiego namiotu. 

Ze wszystkich sił starał się zachować powagę. Walczył z kolejnym uśmiechem, który chciał zawitać na jego twarzy. „Opanuj się" upomniał się w myślach. Miał nadzieję, że nie wygląda na zbytnio podekscytowanego, mimo że serce domagało się dalszego rozwoju akcji i nowych tajemnic do odkrycia. Dłonie, nadal schowane w kieszeniach, zacisnął w pięść, próbując się uspokoić. 

High Hopes [ boyxboy ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz