ZAYN'S POV
Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś tak bardzo, że nie mogłeś złapać oddechu? Czy i ciebie spotkało uczucie do drugiej osoby, którego nie potrafiłeś wyjaśnić? W jednej chwili czułeś, że ta osoba jest dla ciebie całym światem, następnie chciałeś skończyć to wszystko, by móc spędzić choć w chwilę w samotności. Bez problemów. Bez kłamstw.
Spieprzyłem. Ale bez niej jestem nikim, rozumiesz? Nie wyobrażam sobie życia bez niej u mego boku. Więc gdzie ona jest? Gdzie jest ta brunetka, o dużych, pięknych czekoladowych oczach, którą spotkałem dwa lata temu? Powiesz mi gdzie ona jest? Potrzebuję jej. Potrzebuję bardziej niż czegokolwiek na tym świecie. Ale jej już nie ma... Odeszła. A wraz z nią ogromna część mojej duszy. Bezczelnie mi ją zabrała, pozostawiając mnie samego jak zbitego psa. Stoję na krawędzi, trzymając w ręku butelkę whiskey, zagubiony w tłoku własnych myśli, próbuję ułożyć wszysktko w całość. Mogła zrobić wszystko. Znienawidzić mnie. Nastawić każdego przeciw mnie. Ale nie miała pieprzonego prawa odejść. Nawet jeśli powtarzałem, że nie będę jej zatrzymywał, kiedy podejmie taką decyzję... To i tak nie miała prawa zostawiać mnie samego. Życie straciło sens odkąd jej już nie ma. Powiedz mi proszę kochanie, czy jesteś w stanie wytrzymać ten jeden ostatni raz? Bo bez ciebie rozpadam się. Skarbie, proszę powiedz, że to wszystko co razem stworzyliśmy, nie jest przez ciebie ostatecznie przekreślone.
- Odejdziesz?
Patrzę w jej oczy. Staram się doszukać tego co zawsze mogłem w nich dostrzeć. Bezgraniczną miłość. Lecz teraz jedyne co widzę to ból.
- Nie potrafię ci zaufać, Zayn. I nie wiem czy nauczyłabym się tego po raz kolejny.
Powiedziałaś, że nie wiesz czy zdołam odzyskać twoje zaufanie. Ale kochanie, ja wiem, że nie o to ci chodziło. Wyszeptałaś, że już dłużej tak nie możesz, a gdy spytałem dlaczego się poddajemy, to odpowiedziałaś, że tak najwyraźniej miało być. Mówisz, że walka już tutaj nie pomoże. Uparcie powtarzałaś, że zranimy się nawzajem jeszcze bardziej. Ale czy nazwałabyś ranieniem to, że byłaś najważniejszym powodem mojego życia? Każdego dnia byłem naćpany naszą miłością, a następnego pragnąłem jeszcze więcej. Kochając się, zgubiliśmy się gdzieś po drodze. Zboczyliśmy z kursu i teraz nie potrafimy znaleźć właściwiej ścieżki.
Obiecałem ci miłość bezgraniczną, i słowa dotrzymuję. Słoneczko, proszę cię tylko o jedno. Powiedz mi, że gdzieś w tym mroku, który nas otacza ty widzisz przebłyski słońca. Słoneczko, obiecaj mi, że pomimo tego, że nas już nie ma, ty wciąż o nas myślisz, że mimo tego co powiedziałaś, ty w sercu o nas walczysz.
(*)
- Ona nie jest taka, Zayn i dobrze o tym wiesz. Wydaje mi się, że gdybyś porozmawiał z nią tak szczerze od serca, zrozumiałaby dlaczego tak długo nic jej nie powiedziałeś.
(*)
- Wiem, że powinienem, ale… boję się, że odejdzie – przyznałem szczerze.
- I tak zrobisz jak uważasz, ale pamiętaj, że zwlekanie też nie jest dobre.
- Wiem. – Westchnąłem. – Mi też nie jest łatwo tego wszystkiego ukrywać, ale…
- W życiu nie ma ‘ale’, synu. Możesz uciekać przed prawdą całe życie, ale ona i tak cię dopadnie.
(*)
Miała rację. W końcu udało jej się mnie dopaść, pochłaniając całego.
- Jesteś szczęśliwy? - Krzyczę patrząc w ścianę. - Zabrałeś mi wszystko. Kurwa. A teraz nie mam nic. Rozumiesz? Jestem pieprzonym wrakiem człowieka, a to wszystko przez ciebie. Zrujnowałeś mnie doszczędnie. - Upadam na kolana. Przymykam oczy i pozwalałam łzom spłynąć bezwładnie po moich policzkach.
- Przygarnąłeś mnie pod swój dach, bo było ci szkoda sieroty powkrzywdzonej przez los? - Pyta, udaję mi się wyczuć jad w jej głosie. - Czy dlatego, że wiedziałeś jak blisko byłam z nią? - Wskazuje na dziewczynę stojącą tuż obok mnie. - Byłam twoim pretekstem, abyś był wciąż dość blisko Samanthy? O to ci chodziło od samego początku, tak?
CZYTASZ
I Always Will. »» Zayn Malik Fanfiction
Fanfiction❝Szczęście jest tylko częścią miłości, oto czego trzeba się nauczyć. Cierpienie także należy do miłości. To jest tajemnica miłości, jej piękno i jej ciężar.❞