7.

2.2K 103 16
                                    

Czy moglibyście przeczytać to co będzie napisane wytłuszczonym drukiem pod koniec rozdziału? Proszę.

Przewróciłem się na prawy bok, chcąc się do czegoś, a raczej do kogoś przytulić. Rozczarowanie. Niechętnie otworzyłem jedno oko, a kiedy upewniłem się, że leżałam sam, otworzyłem także drugie. Gdzie ona jest?

Może wyszła na zajęcia? Chciałem krzyknąć, sprawdzić czy jest w domu, ale ból jaki czułem nie pozwalał mi na to. Nie pamiętam zbyt wiele z ostatniej nocy, pamiętam tylko, że spotkałem się z Louis’em Tomlinsonem, moim najlepszym kumplem od piaskownicy i trochę przesadziliśmy z alkoholem, no przynajmniej ja…

Kiedy się wystarczająco ogarnąłem, cały obolały ruszyłem do salonu i ku mojemu zdziwieniu Hope stała przy lustrze i poprawiała makijaż. Wybierasz się gdzieś, malutka?

Czułem, że była zła. Stoję tutaj od jakiś pięciu minut, a ona jedynie obdarzyła mnie twardym spojrzeniem nie odzywając się słowem.

- Gdzie idziesz? – zapytałem. Ból rozsadzał moją głowę. Jebany kac.

- Koszula i jeansy leżą na krześle w sypialni – mruknęła.

Koszula i jeansy… koszula i jeansy… Jasna cholera! Obiad u moich rodziców. Całkowicie o tym zapomniałem. Skinąłem głową i z powrotem udałem się do sypialni

Droga do moich rodziców, jak i sam obiad przebiegły w ciszy.

Hope nie odzywała się do mnie za wiele, a swoją uwagę skupiała na moich siostrach i mamie. Trisha przyglądała się naszej dwójce podejrzliwe, sądzę, że już zauważyła, że pomiędzy mną a dziewczyną nie jest najlepiej, ale nie chciała zaczynać tego tematu przy stole. Podejrzewam, że gdy tylko znajdę się z nią na osobności od razu zacznie dociekanie. Była nadopiekuńcza i czasem mogło to być wkurzające, ale wciąż była moją matką. Kochałem ją i traktowałem z należytym szacunkiem.

Nie miałem jej również za złe tego, że się martwiła moim związkiem. W końcu każda matka chce, aby jej dziecko było szczęśliwe, prawda?

Poza tym traktowała Hope jak swoją córkę, dlatego też tak bardzo na mnie nalegała, abym w końcu powiedział jej o Alanie. Nie chciała by cierpiała.

Nie zrozumcie mnie źle i wierzcie, ja też chciałbym jej powiedzieć o tym, ale mam też świadomość, że to sprowadzi nas nad przepaść. Moja matka, była kobietą rozumną i litościwą, ale w życiu kierowała się zasadą, że najlepsza jest najgorsza prawda od najsłodszego kłamstwa.

I to starała mi się wpoić przez całe moje życie. Cóż, ja poszedłem w ślady mojego staruszka. Od najmłodszego pamiętam, że nie bywał zbyt często w domu, bo zajmował się rodzinnym biznesem. Był naprawdę dobry w tym co robił. Ale nie należał do najszlachetniejszych. Zawsze kiedy wyjeżdżał na wyjazdy służbowe, tak naprawdę spędzał czas z kochanką, która nawiasem mówiąc była jego sekretarką i przyjaciółką mojej mamy.

Kiedy moja mama się o tym dowiedziała, zerwała wszystkie kontakty z nim i z tą kobietą, ale mój ojciec za wszelką cenę chciał ją odzyskać z powrotem. Oczywiście nie planowała się z nim rozwodzić, bo jak mówiła, byli już tyle lat małżeństwem i nie było sensu tego zaprzepaszczać, tyle wspólnie spędzonych lat poszłoby w niepamięć. Pozwoliła mu wrócić do domu, on obiecał, że to już się nigdy nie wydarzy i były to tylko i wyłącznie chwile zapomnienia i wspólnie udawali jedną szczęśliwą rodzinkę. I mimo tego, że to już przeszłość, nie sądzę, że kiedykolwiek mu wybaczę to jak potraktował mamę.

- Zayn. – Usłyszałem melodyjny głos Hope wyrywający mnie z moich odległych myśli. Zostawiłem swoje rozmyślenia i całą swoją uwagę skupiłem na brunetce.– Proszę to dla ciebie. – Podała mi torebkę z motywem świąt w której znajdowało się małe, idealnie zapakowane pudełeczko.

I Always Will. »» Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz