8.

2.2K 97 16
                                    

Pierwszy raz od bardzo dawna mogłam powiedzieć, że byłam naprawdę szczęśliwa. Czułam się, jakby moje życie wreszcie znalazło się na właściwym torze bez jakichkolwiek przeszkód. 

To jest to, pomyślałam i upiłam łyk kawy. Zayn był w swoim biurze, jak zwykle o tej porze. A ja, postanowiłam spędzić trochę czasu w towarzystwie Mike'a. Nie widziałam się z chłopakiem od tamtego pamiętnego dnia. Właściwie ostatnio z nikim się nie widywałam. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, nie wtedy, kiedy miałam uczucie, że moja relacja z Zaynem wisiała na włosku. Miałam przeczucie, że Zayn w pewnym stopniu o niego zazdrosny. Sama nie rozumiałam dlaczego. Fakt, chłopak był przystojny i zwracał uwagę nie jednej dziewczyny, ale nie pociągał mnie w ten sam sposób co Malik. Był moim przyjacielem, którego traktowałam jak brata. Tak naprawdę, jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam. Darzyłam go wielkim zaufaniem. Czasami miałam nawet wrażenie, że dogaduję się z nim lepiej niż z moim rodzonym bratem. Nie zrozumcie tego źle, kocham Dereka i uważam go za świetnego brata, ojca, syna - ale nigdy jakoś nie byliśmy ze sobą zżyci. To znaczy, ja nie mieszałam się w jego życie, kryłam go przed rodzicami, kiedy nie raz za czasów szkolnych wymykał się na imprezy do znajomych, a on w zamian nie krytykował tego co ja robiłam.

Usłyszałam charakteryczny dzwoneczek oznajmiający przybycie kogoś nowego. Podniosłam wzrok i dostrzegłam swojego przyjaciela, który dostrzegł mnie w tym samym momencie. Uśmiechnął się do mnie szeroko i już zmierzał w moim kierunku.

Uścisnął mnie za przywitanie i chwilę potem zajął miejsce na przeciwko mnie. 

- Promieniejesz - powiedział entyzjastycznie. - Widzę, że święta ci służą, panno Gonzales. Wydarzyło się coś ciekawego? Na przykład byłaś z Zaynem na Hawajach, gdzie uprawialiście dziki seks? 

Słysząc pytanie chłopaka niemal zaktrzusiłam się kawą. Cóż, Mike potrafił być typem dżentelmena, ale był również całkiem pewny siebie. Czułam jak moje policzki robią się gorące z zawstydzenia.

- Zamknij się. - zniżyłam swój głos i posłałam mu piorunujące spojrzenie. - Nie było żadnych Hawajów. 

Zauważyłam, że chłopak już otwierał usta, wiedziałam, że zapyta o tę drugą część, więc szybko odpowiedziałam szybciej niż zadał pytanie. - Żadnego dzikiego seksu. I, o Boże przysięgam, że jeśli jeszcze raz kiedykolwiek mnie o to zapytasz zabiję cię na miejscu!

W odpowiedzi usłyszałam jego stłumiony śmiech. 

- Już jestem cicho - skitował. Widziałam po jego minie, że gdybyśmy nie znajdowali się teraz w miejscu publicznym, on prawdopodobnie turlałby się po podłodzenie nie mogąc opanować histerycznego uśmiechu. Cały Mike. Pomimo tego, że był niesamowicie mądry, zachochywał się jak pięciolatek uwięziony w ciele dwudziestolatka. - Rozumiem, że stęskniłaś się za moim towarzystwem, ale zadzwoniłaś do mnie w wyraźnie w jakiejś sprawie, prawda? - Obrzucił się bacznym spojrzeniem. Skinęłam. 

- Widzisz zbliżają się urodziny Zayna i on zawsze sprawia, że jego prezenty wygladają po królewsku i ja też chciałabym mu sprawić niespodziankę. I pomyślałam, że pomógłbyś mi w doborze prezentu, bo kto w końcu lepiej zrozumie faceta niż drugi facet?

- Zamierzasz mu sprawić nowe Porshe? - zażartował. - Hope, skarbie jesteś naprawdę urocza, kiedy tak się starasz, ale pragnę ci przypomnieć o najważniejszym. Twój chłopak mówiąc lekko za mną nie przepada i naprawdę nie uważam, że jestem odpowiednią osobą do tego zadania. 

Momentalnie mój dobry humor przygasł. Nie obwiniałam chłopaka o to. Miał rację. Nie miał z Zaynem zbyt koleżeńskich więzi, widywali się tylko wtedy, kiedy musieli, czyli wcale. Mike nie znał go dobrze jedynie z moich opowieści, które nie zawsze były kolorowe. 

I Always Will. »» Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz