smocze skarpetki

25 0 0
                                    

Wśród nas żyją różni ludzie, dobrzmi źli i dziwni. Alex należał do 3 kategorii, miał wiele nietypowych nawyków, ale największym jego dziwactwem było nie zdejmowanie skarpetek w publicznych miejscach. W szkole Jamesons-Creek pojawiło się już wiele legend na ten temat, ale nikt nie wiedział co jest prawdom.

Jest ranek właśnie wstało słońce i swymi promykami oświeciło twarz znanego w całym mieście bruneta Alexa. Chłopak na chwile zasłonił oczy i usiadł na łóżku, aby założyć okulary.

- Ahhch... dobra, trzeba się szykować.

Powiedział chłopak przeciągając się lekko po czym założył okulary i wstał, i od razu poszedł do łazienki, gdzie miał jak zawsze przygotowane dla siebie świeże ubrania, jednak bez skarpetek, te miał jak zawsze na stopach. Gdy był gotowy, aby wyjść z domu zszedł na dół, gdzie czekała jego matka, brunetka o fiołkowych oczach.

- Jak sie spało skarbie?

- Dobrze mamo.

powiedział spokojnie przytulając swoją mamę po czym szybko wziął śniadanie i wybiegł na dwór. Na dworze wskoczył na swoją elektryczną hulajnogę i pojechał w stronę miasta w którym miesciła się jego szkoła.
Droga do szkoly wiodła przez jego rodzinny sad złożony z praktycznie samych drzew egzotycznej zielonej wiśni z której sprzedaży utrzymywłaa się jego rodzina. Po drodze zebrał kilka sztuk wisienek i zadowolony z siebie pojechał do miasta.

- Alex tutaj !

Znajomy głos należał do Bruno, jego najlepszego przyjaciela podjeżdżającego na rowerze do Alexa.

- Jak tam Weekend ? słyszałem że mieliście jakiegoś bosa w grze zraidować ?

- Tak Walka była długa, ale opłaciło się. Uwierzysz ze dostaliśmy tyle exp'a że każdy wskoczył o 70 poziomów ?

- No niezłe, naprawdę jestem pod wrazeniem.

- Swoją drogą słyszałem, że podoba ci się Trixy.

W tym momencie chłopak mocno się zarumienił i na chwile spuścił wzrok.

-... Tak... ale wiesz stary, ja syn sadkowicki wiśni ona córka biznesmena? Jak to ma niby działać?

- No niby tak, ale wiesz. Mój wujek mawia tak. „Kto nie ryzykuje ten szansonetki nie pije.".

- Wiesz... masz racje, jeszcze dzisiaj ją zaproszę do kina.

Po tych słowach obaj popędzili w stronę szkoły przez prawie, że puste ulice miasta.

Właśnie trwa druga lekcja, Na tablicy Pani Kwant przedstawia kolejne 15 wzorów, jednak i tak tylko 2 pierwsze ławki ją wsłuchały, reszta praktycznie była w innym świecie. Alex i Bruno siedzieli w ostatniej ławce, Bruno jak zwykle grał w swoją ulubionym grę na telefon, a Alex siedział w zeszycie i szkicował niestworzone stworzenia za co już parę razy trafił do dyrektora, ale nauczyciele do tego względnie przywykli.
W pewnym momencie Jego wzrok osiadł na Trixy Toulim. Momentalnie się zarumienił, nie musiała nawet nic specjalnego robić wystarczał mu widok jej fioletowo-czarnych loków poruszanych delikatnie przez ruchy ciała. Bez zastanowienia zaczął szkicować ją w różnych wspaniałych scenkach, raz jako księżniczkę, raz jako wojowniczkę, raz jako Czarodziejke.

- Jaka ona piękna...

Powiedział do siebie pod nosem wpatrując się w nią, a jego ręka poruszała się sama po kartce papieru. Nagle nie wiadomo skąd dostał zwiniętym papierkiem. Lekko zdziwiony i poddenerwowany tym dowcipem podniósł karteczkę, ponieważ upadla na podłogę i rozwinął ją. Na kartce była przedstawiona Karykatura chłopaka z wielkimi śmierdzącymi stopami.

- Ehch... kto to?!

Chłopak rozejrzał się po klasie, a jego wzrok osiadł na Szkolnym chuliganie i kapitanie drużyny futbolu wiadomo, że on kibluje już drugi rok tylko dlatego, że nie chciał stracić posady Kapitana. Blondyn spojrzał na Alexa ze złym uśmiechem i pokazał, aby odwrócił kartkę. Gdy to zrobił jego oczom ukazała się Krutka, lecz treściwa wiadomość. „Dzisiaj po szkole za salą gimnastyczną przyjdź albo pożałujesz.".

Na przerwie Alex pokazał swemu koledze ów wiadomość i spytał go co robić.

- Chłopie masz przechlapane, przecież jeszcze nikt nie pokonal Busha w walce.

- I tu jest właśnie problem... bo ja wiem, że go pokonam, ale boje się, że jakbym to zrobił to zbyt mocno przykułbym uwagę innych.

- Mhm... sam nie wiem, chyba będziesz musiał to zrobić... Czekaj, a gdybyś dzięki temu był w stanie zaimponować TRixy?

W tym momencie przed oczami chłopaka pojawił się obraz Trixy wskakującej w jego objęcia po wygranej walce. Wiedział, że musi to zrobić, aby mógł mieć u niej jakiekolwiek szanse. Wie, że to jej zaimponuje jak nic innego.

Jest godzina 16 Cala klasa w tym Trixy Stawila się za salą gimnastyczną, Bush wybrał to miejsce, bo to jedyny fragment chodnika, która ma stary cement nie wygładzony, więc jak ktoś upadnie to przy okazji okaleczy się całkiem niezle, Na środku stali oni. Brunet i blondyn naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy.

- Mikrusie śmierdzący teraz pożałujesz przywalania się do mojej panienki.

Alex spojrzał w oczy swemu przeciwnikowi, a następnie na Trixy, w jej oczach było widać złość i zażenowanie. Bardzo jej się nie podoba, że ktoś się o nią bije, popatrzył na nią wzrokiem pełnym skruchy mając nadzieje, że zrozumie, że nie miał.

- Dobra zasady są proste, kto pierwszy padnie ten przegrywa.

Zaczęła się walka, bush zaszarżował na Alexa, lecz nie wyszło mu to, ponieważ chłopak uskoczył w bok i kopnął go w tyłek. Bush nie pozostał mu dłużny i znowu zaszarżował i wysłał na niego calom lawinę szybkich i mocnych ciosów. Ku zdziwieniu wszystkich Alex każdego unikał i nagle przeskoczył za blondyna i lądując zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Zdjął skarpetki i wskoczył Bushowi na plecy ogłuszając go smrodem. Wszyscy wokół byli w szoku, jednak nie było to najdziwniejsze, że On zdjął skarpety, tylko to, co było pod nimi. Gdy Alex wskoczył i ogłuszył go to można było zobaczyć Smocze łapy. Gdy Bush opadł na ziemie Alex stanął na betonie i rozejrzał się wokół wiedząc co zrobił i pewnie spojrzał wszystkim w oczy, a na jego plecach pojawiły się również smocze skrzydła.

- Nikomu o tym nie mówcie...

Ciąg dalszy nastąpi.

Przystań marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz