dzisiaj mama przyprowadziła jakieś coś, nie wiem nawet co o tym myśleć. Wygląda jak niedźwieć tylko chude i mniejsze. Do tego ciągle się pałęta koło mnie i ociera o moje ciało, chciałbym wiedzieć po co. swędzi go coś ? Pewnego ranka postanowiłem to sprawdzić. podszedłem do tego potworzyska, które chyba z dwa razy większe ode mnie było i nieco niepewnie je podrapałem po grzbiecie. Ku mojemu zdziwieniu zamiast mnie zaatakować to wydało z siebie jakiś dźwięk a po chwili jeszcze się wyłożyło na plecach na podłodze. Ja już zupełnie nic nie rozumiem, najpierw jakoś wyje czy jęczy a teraz odsłania się jakby chcialo abym je zaatakował ? kompletna głupota. Gdy tylko się wyłożyło ja spanikowałem i uciekłem do pokoju, a to poszło za mną. Na szczęście udało mi się ukryć w moim łóżeczku pod kołderką i nie mogło mnie znaleźć, choć słyszałem jak węszyło wokół. Powtórzyłem to po obiadku od mamusi, ale tym razem zostałem...ten potwór wyglądał teraz jak taka poduszka...po obiedzie byłem napełniony i zmęczony lekko i jakoś tak samo mi się tak stało że się położyłem na tym czymś, na jego brzuszku wielkim. Nie bałem się wtedy bo od razu poszedłem spać. Gdy się obudziłem to coś mnie zaczęło lizać. Całkiem fajne to było więc w sumie czemu nie, nawet zacząłem się śmiać, oczywiście dopuki znowu nie zawyło, wtedy wystraszyłem się i pobiegłem do mamusi, a to coś za mną. Gdy mama mnie zobaczyła od razu wzięła mnie na ręcę i zamknęła w małym pokoiku zrobionym z jej rączek z którego widziałem jak na dole krąży wokół niej ta bestia. Mamusia ku mojego zdziwieniu pogłaskała tą istotę i uśmiechnięta powiedziała cicho- Jak tam szarik ? dogadujecie się z Jankiem? - te słowa mnie bardzo zdziwiły, czemu to coś nazywa się Szalik ? Przecież szaliki to takie długie kocyki....nic nie rozumiem. W kolejnych dniach dowiadywałem się kolejnych rzeczy o tym dziwnym stworzeniu, że lubi jeść i pić z miski, że je takie śmieszne chrupki, których naprawdę nie polecam jeść. Są okropne. W końcu postanowiłem że wiem wystarczająco dużo i postanowiłem spróbować znowu się przy nim położyć, ale jakoś nigdzie nie mogłem tego znaleźć, miałem dość dużego pecha. wracając do pokoju trafiłem na jedną z książeczek z których dużo się dowiadywalęm o świecie. zobaczyłem że była otwarta na obrazku który przedstawiał...Tego potwora ! Czemu to coś jest w tej książeczce? czemu tego nie zauważyłęm. Usiadłem spokojnie przed księgą i zacząłem czerpać wiedzę. Dowiedziałem się że to się nazywa pies, są bardzo przyjazne i miłe, jakoś mi to nie pasowało zwłąszcza że ten w książeczce był malutki, a mój potwór był wielki. Wtedy usłyszałem sapanie tego "Psa" za moimi plecami. Nie wiem jak opisać to mój strach więc po prostu powiem że krzyknąłem na cały głos. Ten pies usiadł sobie za mną i patrzył na mnie swoimi wielkimi żółtymi oczami, z jego pyska leciała ślina, albo woda. Nie wiem w sumie. Nagle zrobił coś co mnie mocno zdziwiło...jakby się uśmiechnął i zaczął sapać, a potem...przytulił mnie... jego łapy były strasznie milutkie a jego sapanie było jeszcze bardziej supi...poczułem się bezpieczny...poczułem się jak u mamusi...tak właśnie poznałem mojego pieska.