Trudno odróżnić odciski palców ludzi od koali.
Właśnie zapada noc, Marry jenkins idzie w strone swojego domu po długiej zmianie w swojej kawiarni. Wokół jest już ciemno bo słońce już zawszło , ale niejs jeszcze za wcześnie aby lampy się zapaliły. Atmosfera wokół jest dość ponura, a dopełnia ją to że w tle słychać czyjeś kroki, kroki które zbliżały się do biednej Marry coraz szybciej i coraz głośniej. Niestety marry nie mogła o tym wiedzieć gdyż słuchała muzyki, a ona zagłuszała wszystkie dźwięki. Jej los był już przesądzony, a głuchą ciszę nocy przeszył przeraźliwy krzyk dziewczyny.
Jest ranek, Promienie słońca właśnie budzą swym blaskiem dwóch najlepszych policjantów jakich ma to miasto.
- No szlag by wziął to słońce...
Erik zasłonił swoje oczy czując nieprzyjemne światło na swoich powiekach i spróbował jeszcze raz zasnąć po obruceniu się, ale było już za późno. Słońce obudziło jego partnerkę, musiał wstać.
- Mikes wstawaj !!
Krzyk znajomej Koali wyrzucił go z łóżka, jeśli nie wstanie to ten chodzący pluszak z kłopotem z paluszkami go wyciągnie na siłę i wyniesie przerzuconego przez ramie do kuchni.
- Idę Jess...jezu za jakie grzechy...
Eric niechętnie, ale w stał przeciągnął się i zszedł po schodach na dół do kuchni, z której było czuć zapach jajecznicy z boczkiem i liśći eukaliptusa zmieszanych z paluszkami. Czekała na niego jego partnerka. Jessica Alktree, młoda koala, która Podobno zaliczyła z wyróżnieniem akademie policyjną, Od dwóćh miesięcy jego partnerka, choć Eric sam nie wie jak taki maluch ma być dobrym policjantem. Przecież to to mu sięga ledwo do pasa...
-Ehhh...hej Jess...co dziś na śniadanie ?
- To co lubisz partnerze. Jajecznica z 3 i pół jaja i 3 plastry boczku, oraz kawa czarna jak noc i mocna jak twój gnat.
W głosie koali nie dało się wyczóć ani krzty strachu, choć mówiła to chodzą z patelnią po ścianie i czasami po suficie. Eric tylko przewrócił oczami na ten widok i bez słowa usiadł przy stole czekająć aż ten chodząćy pluszak da mu w końcu jeść.
- Podobno dzisiaj było kolejne morderstwo. Do tego dość blisko naszego bloku, jak myślisz to niedźwiedź morderca ?
- Co ja ci mówiłem? Zakaz trucia tyłka o pracy przed śniadaniem.
Chłopak rzucił zimne spojrzenie koali, która spłoszyła się i zasmucona zeszła pośpiesznie na ziemie i podała swojemu partnerowi śniadanie. Erickowi zrobiło się trochę przykro gdy zaczął jeść, niby go wkurza ta dziewczyna, ale ona młoda jest. Młodsi policjańci już tak mają...
- Ehhh....Świetnie ci dziś ta jajecznica wyszła.
- dz-dziękuje...i przepraszam, zapomniałam...
- dobra już tam, wiesz że przed kawą jestem marudny.
Eric lekko się uśmiechnął aby pocieszyć swoją partnerkę, po czym wziął łyka kawy. nikt chyba nie potrafi robić jej tak jak ona, nie jacyś bariści czy profesjonaliści w kawiarni. Dla niego najlepszą czarną robiła jego misia partnerka.
- No dobrze, to co z tym morderstwem ?
- Już pokazuje !!
Koala szybko wdrapała się na ściana i skacząc po siatce ze lin poleciała do swojego pokoju, po chwili wracając z aktami sprawy, oraz paroma storonami z kilku różnych gazet które zdążyła pozbierać od momentu jak się obudziła.
- Proszę szefie, znaleźli ją w bocznej alejce 34 i misia jeckyla.
- No nie żartujce....
Chłopak spojrzał na zdjęcie i zdenerwował się mocno, ofiarą była właścicielka jego ulubionej kawiarni, nigdzie indziej nie dało się zjeść lepszej szarlotki.
- Dobra mała, kończ jeść i idziemy.
Eric szybko skończył jeść i poszedł się ubrać biorąc ze sobą akta sprawy. Na górze usiadł na łóżku i przejrzał dokladnie akta sprawy....Momentalnie zbladł gdy zobaczył skan odcisków palców które znaleziono na ofierze....wszędzi rozpoznał by te wzorki...
-...Tym razem cie dorwę skubańcu...zapłacisz mi za to....
Chłopak zmarścił brawi patrząc na akta, ale musiał zachować spokój jeśli chciał zachować tą sprawę. Przebrał się szybko w swój strój roboczy zarzucił na siebie czarną kurtkę, a akta sprawy schował do kieszeni po czym zszedł na dół gdzie czekała już Jess w swoim małym uniformie.
- Chodźmy...dzisiaj ty prowadzisz...
Uradowana dziewczyna popędziła na dół do samochodu i szybko usiadła za kółkiem i czekała aż jej partner dołączy, a w między czasie włączyła radio, któym od zawsze uwielbiała się bawić. Dziewczyna zawsze jeździła bo wszystkich częśtotliwościach i szukała jakiejś piosenki która przypadla jej do gustu.
- heh....nawet słodka jest...
Eric już zszedł, ale jeszcze nie poszedł do samochodu. Chciał chwilę popatrzeć na swoją partnerkę...pomimo że jest irytująca to naprawdę ją lubił, ale wstydził się do tego przyznać.
- Szefie idziesz??
Nagle chłopak usłyszał głos z krótkofalówki i od razu ją podniusł i powiedział
- Tak tak już idę, nie odjeżdżaj bezemnie tylko.
Eric szybko pobiegł W stronę samochodu i po chwili razem pojechali na miejsce zbrodni. Na miejscu czekała na nich obstawa oraz 2 speców od kryminilastyki.
- Witam panów, odrazu spytam. Co wiemy?
- Niestety nie za dużo, mamy tylko odciski palców oraz tożsamość ofiary.
- Tak jasne, dajcie mi chwilę zaraz będę wiedział, Jess rozejrzyj się za śladami krwi a ja przyjrzę się naszej dziewczynie.
Eric przykucnął nad ciałem, a Jess założyła specjalne gogle które polepszały jej koali wzrok i zaczęła się wokół rozglądać badając dokłądnie podłodze, a na wszelki wypadek jeszcze chodziła po ścianach. W tym czasie dokładnie oglądał ciało chłopak, widaćbyło że bardzo jest przejęty tą sprawą.
- MAmy na tąchwilę kilku podejrzanych, ale trudno odróżnić odciski koali od ludzkich. Na tą chwilę nie jesteśmy w stanie podać konkretnych nazwisk
- Rozumeim, starajcie się znaleźć te odciski w bazie danych i wszystko podawać nie.
- Tak jest.
Eric spojrzał w zamknięte oczy denatki, powoli jego twarz zmeiniła się z poważnej w smutną.
- Znowu....nie tym razem....tym razem cie ochronię....nie mogę i ciebie stracić....
Eric zamknął oczy, a po jego policzku poleciała jedna samotna łza zawierająca wszystkie wspomnienia swojej byłej partnerki, ale nie mógł jej nikomu pokazać. Musiał ją ukryc mięzy swoimi kruczoczarnymi włosami. Musi zachować spokój...musi tym razem go dopaść.