The walking piness

3 0 0
                                    

Wokół zaczynało robić się ciemno, a wokół kryjówki Jozina zaczęło się zbierać coraz więcej ozywienców, które coraz chętniej podchodom pod ściany i nieświadomie w nie uderzają. Chłopak wie dobrze, że nie może dłużej czekać, jego siostra musi wytrzymać bul w nodze.
Józin podszedł do swojej bliźniaczej siostry i przykucnął przed nią kładąc dłoń na jej ramieniu i z czułym wyrazem twarzy powiedział.

- Sister słuchaj... trzeba iść. Musisz dać rade... bez ciebie nigdzie się stąd nie ruszam.

Dziewczyna odgarnęła swoje brązowe włosek i spojrzała w oczy swojego brata, po czym uśmiechnęła się zadziornie ze swym charakterystycznymi płomieniem w oku i wstała zaciskając dłoń w pieniści. Dziewczyna nie zamierza się jeszcze poddawać.
Na twarzy Jozina pojawił się duży uśmiech, rzucił siostrze tekst na odwage po czym jej shot-gun'a, którego można łatwo rozpoznać po tęczy namalowanej wzdłóż lufy. Dziewczyna przeładowała broń i powiedziała któtko do swojego brata.

- Jedziemy braciak, jak podczas karaoke.

- Jak podczas karaoke.

Po tych słowach Jozin podniòsł swojego shot-gun'a i również przeładował po czym spojrzał na zegarek.

- 18...dostaniemy się do landryny w godzinę, więc mamy spokojnie jeszcze pół na zabawe.

Chłopak spojrzał na siostre z lekkim uśmiechem wiedząc co i że odpowie zapinając przy tym żepy na swojej kurtce. Dziewczyna zaśmiała się tylko pod nosem i pogłaskała swojego brata dla żartu mówiąc

- Braciak ty serio myślisz dalej że mnie przebijesz z tym marnym Mossbergiem ? Zrozum moja osiemdziesiątka ósemka jest nie pokonana

- Dobra dobra, jeszcze zobaczymy, a teraz czyń honory.

Jozin odsunął się od drzwi i naszykował broń do strzału.

- Ohh jaki dżentelmen.

Dziewczyna złapała mocno swojego shot-guna i wbiegła w drzwi wyważając je z buta, zaczynając od razu strzelać do okolicznych ożywieńców Zaraz za nią wyszedł Jozin i popędził za siostrom. Wie że nie powinna się przemęczać, ale rozumie że jej nie da się tak po prostu zatrzymać. Bliźniaki wystrzeliły przez ulice miasta, widzac wokół siebie praktycznie ożywieńce, niektóre z nich co gorsza rozpoznawali co sprawiało im większą trudność w strzelaniu, ale raczej zbyt wielką przeszkodą w strzelaniu do okolicznych zombie.

- Sister zaczekaj !!

Chłopak próbował jakoś sprawić aby siostra zwolniła ale w tej chwili nic nie mogło jej zatrzymać. Była w szale bojowym, przed oczami miała tylko tarcze do których miała strzelać, a w głowie trening który dostała od swojego wujka. Na horyzoncie wyłaniały się kolejne budynki, lecz dzisiaj nie są one niczym innym dla nich jak tylko puste skorupy związane z ich wspomnieniami.

W końcu dostali sie do lasu, tutaj praktycznie nie ma oźywieńców, więc mają chwile spokoju. Wtedy dziewczyna usiadła zmęczona pod drzewem złapała się za nogę i zaczyla krzyczeć z bólu.

- Daleko jeszcze?....nie wiem czy drugą taką falę wytrzymam...

- Już nie blisko...Hej chcesz batona na poprawę humoru ?

Jozin spojrzał z uśmiechem na swoją siostre rzucając jej batona po czym rozejrzał się czy zbyt dużo nie przyciągnęła swoim krzykiem trupów. Na szczęście niczego nie było widać wokół. DZiewczyna zacisnęła zęby i wstała zajadając batona i ponownie przeładowała tęczę i nagle wymierzyła w swojego brata.

- Brat odsun się.

Dziewczyna strzeliła, ale obok swojego brata prosto w łeb ożywieńca który obudził się za jej bratem. są gotowi iść dalej, prosto do chaty.

Przystań marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz