świat w którym ludzie rodzą się z cyferkami na ciele
Główna bohaterka: Exina [6]
ma chłopaka Enenarz [9]Unum Numerus, miasto liczb. Tutaj numer oznacza twoje życie, gdy się rodzisz otrzymujesz numer, im niższy tym ważniejszy jesteś.
Jednak nie każdy numer ma szczęście, od 69 roku Weszła ustawa pozbawiająca praw człowieka liczby wyższe niż dwa tysiące są albo zniewalane albo zabijane zaraz po urodzeniu. W teori nikomu to nie przeszkadza, w teori, a teoria jest oficjalna. W rzeczywistości każdy boi się o swoje życie, czy to od strony Matematyków porywających ludzi i zdzierających im numery ze skóry, czy od nawiasów, którzy pilnują prawdziwości numeru, choć i tak główna rzecz o którą się martwili to kasa. Jeżeli ktoś im dał w łapę i powiedział że ktoś ma sztuczny numer nie myśleli dwa razy tylko od razu zabijali.Exina miała szczęście, urodziła się jako 66 numer, nie pierwsza dziesiątka, ale przynajmniej mieszka w stolicy. Pomimo swego numeru odróżniała się od innych, stereotypowa 66'stka była surowa i niezbyt przyjazna, oraz zawsze chętna do walki. Wszyscy od 60 do 100 tacy byli, no poza 69...ale to jest mało ważne. Ważne jest to że Exina była inna, bardzo lubiła nawiązywać nowe przyjaźnie, była miła dla wszystkich oraz była bardzo tolerancyjna, co oczywiście musiała w miarę możliwości ukrywać, jednak każdy w szkole wiedział jaka ona naprawdę jest. Właśnie wstał poranek, dzisiaj był dzień którego dziewczyna bała się najbardziej...test przesłuchania i likwidacji celu...Każdy wie że wykorzystuje się żywych "ochotników" do ćwiczeń wojskochych, a najchętniej przy zadaniach ze skrytobójstwem i torturami. Exina strasznie nie chciała brać w tym udziału...
- Dziecko wstawaj !!
Głos matki przeszył ciszę panującą w pokoju dziewczyny, a ją samą zerwał z łóżka z niemym krzykiem. Tak pomimo długiego szkolenia dalej się bała wielu rzeczy, których niepowinna.
- Idę mamo !!
Zawołała szybko przebierając się w ubranie para wojskowe, czyli czarne dżinsy kurtkę moro, w której musiał chodzić każdy 66. Nie każdy jednak wiedział że dziewczyna nosiła pod kurtką własnoręcznie uszytą koszulkę z wymyślonym przez siebie stylem, z którego była srtasznie dumna.
Po zejściu na dół zobafczyłą przed sobą swoją matkę wraz z ojcem jedzących jak zwykle racje żywnościową z kategorii wojskowych, jej rodzice mieli taki sam numer jak ona, jednak to nie nie znaczało że naprawdę nimi są, słyszała że jak urodzi się dziecko z dwóch różnych numerów odbiera się rodzicom dziecko i przydziela poprawnej parze. Czasami ma wrażenie że tak właśnie było z nią, bo ani troche nie przypomina swoich rodziców.- Jedz, za 10 minut i 47 sekund musisz wyjść do szkoły
Głos ojca był jak zwykle twardy i ostry, czasami zdawało jej się jakby każde jego słowo było jak długi pazur drapiący jąpo uchu tak boleśnie jak się tylko dało.
- Tak ojcze.
Exina chciała brzmieć jak najtwardziej aby uniknąć reprymendy i długiego wywodu o tym jak jej sposób mowy chańbi ich rodze. Na szczęście tym razem jej ton był wystarczający. Sniadanie składało się z dwóch sucharów małego kawałka kiełbasy kubka wody oraz cukierka z kofeiną i czymkolwiek co do niego wpakowali. Niecierpiała tego jedzenia, ale nie miała wyboru. Musiała coś zjeść.
- Dzisiaj macie trening bojowy, obyś się wykazała, nie chce musieć ponownie się za ciebie wstydzić...Nie chce kolejnej dawki chańby dla mojego nazwiska ! - Ojciec zmarszczył brwi mówiąc to i biorąc kolejnego gryza z suchara którego potrafił jeść nawet 10 minut.
- Tak ojczę, przysięgam że nie schańbię naszej rodziny... - Dziewczynę bolało mówienie tego, ale inaczej miala by wielkie problemy ze swoim ojcem, a to ostatnie czego chciała w tej chwili.