64.

1.4K 73 9
                                    

- Tak spóźniłeś się dwadzieścia pięć minut i czterdzieści sześć sekund. - w tym intymnym i długo wyczekiwany momencie, przeszkodził nie kto inny niż sam San, który teraz uśmiechał się tak, jaķ postać z anime.

- Naprawdę teraz? - zniesmaczenje na tawrzy tausuia, pojawiło się tak nagle, jak policzki Jimina przybrały odcień soczystej czereśni. - Już dobrze Jimini, to jest Yongsun, a to... To San, który zawsze wie kiedy się wystrzelić. - Jeon zaczął wskazywać na towarzyszących mu znajomych, których tak samo jak i mały chcieli gopoznać.

- Cześć! - krzyknęła dziewczyna od razu materializując się przy zdezorientowany Chimie.

- Hej. - odpowiedział, po czym wtulił się w bok czarno włosego.

Kook jedynie spojrzał na niego i na swoją przyjaciółkę, która nie mogła uspokoic swoich napadów, żeby nie rzucić się na niego i nie spelnić swoich babcinych zapędów. A Jeon jedynie spoglądał z góry na ten okaz słodyczy i był się, że zaraz dostajue cukrzycy.

- Jaki słodziak z ciebie. - dodał wesoły San, po swojej akcji, która wyszła tu tak idealnie, że nie mógł przestać się uśmiechać jak głupi. - A i trzymaj. Pobierałem ci bagaże.

- Dzięki wielkie Sa-san? - uśmiechnął się w stronę blondyna, który jeszcze bardziej poszerzył ten należący do niego. - Kookie?

- Słucham mały. - odpowiedział od razu.

- Możemy pójść do ciebie? Bo chciałbym zostawić swoje graty. - oświadczył Park, czekając na odpowiedź.

- Racja, chodźmy. Przecież nie będziesz ich starać przez cały czas. - odpowiedział i zabrał swojemu Jiminowi, bagaże i wraz z całą trupą ruszyli do świeżo wysprząganego gniazdka Jeona.

message | j.jk + p.jm ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz