63.

1.4K 79 12
                                    

Jimin widząc, że ktoś biegnie w jego stronę początkowo zagościł w nim strach. Lecz po upływających chwilach. W biegnących mężczyźnie rozpoznał swojego tatusia.

Zrzucił bagaże na ziemię i zaczął robić to samo co Jungkook.

Dzieliło ich zaledwie pięćset metrów, a w ich mniemaniu zdawało się to być kilku miliwą odległością, która ma zakłócić ich szczęście.

- Jiminsiiiiii. - radość tryskała że starszego na boki, po tym, jak jego maluch wtulił się w niego tak mocno, że nie mógł oddychać.

Nie przeszkadzało mu to w żadnym szczególe. Teraz chciał wreszcie zobaczyć, porozmawiać i pobyć z tym tajemniczym i zarazem dziwnym Chimem.

- Kooki, tak sie ciesze. - Park zaczął przyglądać się pięknym rysom twarzy czarno włosego, który w tej chwili wydał się, tym jak najbardziej idealnym pod gwiazdami. - Tak się cieszę, że już cię widzę. Nie czekałaś chyba za długo? - dopytał się, żeby zaspokoić swoje zaciekawienie.

Trwali ciągle w bezruchu. Bagaże młodego warlały się pod nogami przechodniów. Co łączyło się, z tym że większość z nich dziwnie patrzyła na dwójkę stojących osób przed nimi.

Przyglądali się, jak wyższy i bardziej męski chłopak. Trzyma swoje dłonie, na pełnych biodrach niższego i przy czym spragnieni byki swoich oczu. W które ciągle spoglądali nawzajem.

Twarze zaczęły się zbliżać. Z chwili na chwilę. Park nawet zaczął odczuwać oddech Kooka na swoich ustach, lecz...

message | j.jk + p.jm ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz