Stosunki pomiędzy chłopcami są jeszcze bardziej napięte niż wcześniej. Pomimo że minął już miesiąc i powinni o tej sytuacji dawno zapomnieć, to Florian nadal czuje do siebie obrzydzenie a Edwin żal do brata, że wykopał go z łóżka o tak wczesnej porze.
Zresztą przez ten miesiąc był budzony o tak nieludzkich godzinach, że teraz gdy musiał wstać o 3:29, to nawet nie protestował. Powodem takich częstych pobudek jest oczywiście jego mściwy brat, który ubzdurał sobie, że największą wenę ma, wtedy gdy normalni ludzie śpią i jego nie obchodzi to, że jutro szkoła, bo jak on chce teraz, to musi być teraz i kropka.
- Teraz zamierzam cię szkicować od pasa w dół. Myślę, że wiesz, co to oznacza - mówi podekscytowany młody artysta, wymachując ołówkiem. Ubrany jest jedynie w biały podkoszulek i czarne, materiałowe spodenki. Oczy ma czerwone, szeroko otwarte dzięki dużej ilości kofeiny, a jego blond włosy przypominają bardziej ptasie gniazdo, niż artystyczny nieład - Na co czekasz? Rozbieraj się i ustaw tak, jak zawsze.
Blondyn wbija wzrok w podłogę całkowicie zawstydzony sytuacją, w jakiej się znalazł, ale sam tego chciał. Sam będzie odpowiadać za koszmary, jakie mu się przyśnią.
- Już możesz spojrzeć - Edwin jest rozbawiony skrępowaniem młodszego chłopaka, choć jemu wcale nie jest do śmiechu. Młody artysta ma przed sobą kilka godzin pracy.
*
- Starożytność rozpoczyna się ok. 4 tysiąclecia przed naszą erą, a kończy się, gdy Cesarstwo Zachodnio rzymskie upadło, czyli w roku 476. O'Connor, czy z tobą jest wszystko w porządku?
- Hym? - Edwin podnosi głowę i ze znudzonym wzrokiem wpatruje się w profesora.
- Nie uważasz na lekcji, nie będę tego tolerował.
- Oczywiście.
- Wracając do tematu...
- Ty stary pierdzie! Rozpoczynasz ten temat już czwarty raz z rzędu i skończyć nie umiesz. Tam z tyłu ciągle gadają, tamci rysują sobie karniaki na czołach, tamta parka w kącie ciągle się liże, ale jak mi się przymknęły oczy, to od razu musiałeś to zauważyć! A żeby cię autobus potrącił! - zło wróży chłopak w myślach.
- O'connor! Wynocha!
- Ale...
- Wynocha!
Edwin szybko zbiera swoje rzeczy i z odrazą patrzy na belfra, który ewidentnie się na niego uwziął. Wychodząc, nie omieszka trzasnąć drzwiami, bo to przecież takie dorosłe. Na bank uwali ten przedmiot. Szczerze to sam nie wie, dlaczego Walker tak go traktuje, bo to nie jest pierwsza taka sytuacja, że siedzi na korytarzu zamiast być na lekcji. Nigdy nie dał żadnego powodu temu nauczycielowi, by ten się na nim mścił. Uważa, nie gada, notuje, odrabia prace domowe. Cholerny Walker.
- Muszę pogadać o tym z Johnsonem.
- O czym chcesz ze mną pogadać O'Connor? - jak na zawołanie pojawia się przed nim nauczyciel geografii - Nie powinieneś być przypadkiem na lekcji?
- I wzajemnie - wzdycha brunet.
- Byłem po kredę, zresztą nie muszę ci się tłumaczyć O'Connor.
- Wiem, proszę pana -na policzkach młodszego chłopaka pojawiają się rumieńce wstydu i zażenowania. Ani jemu, ani Joshowi nie przeszkadza, gdy zwracają się do siebie formalnie podczas ich bliskich spotkań, wręcz ich to nakręca, natomiast zwracając się do siebie formalnie pośród uczniów, innych belfrów i kamer powoduje znaczny dyskomfort. Chyba że zaciągnąłby go jakiejś pustej sali i... Nie, Edwin, to zły pomysł. - Mogę przyjść do pana na przerwie?
- Oczywiście, wiesz gdzie mnie znaleźć - puszcza do niego oczko i odchodzi w stronę klasy, w której ma lekcje. Edwin wzdycha. To nie będzie łatwa rozmowa, zwłaszcza że nie chodzi tylko o Walkera, ale o relacji, jaka łączy go z Johnsonem. Florian ich nakrył. Jak bardzo nieostrożni są? Edwin nawet nie chce myśleć o konsekwencjach, gdyby to się wydało... ta wizja jest zbyt przerażająca.
Niespodziewanie słyszy burczenie w brzuchu. Nie jadł nic od rana. Może, jeżeli ładnie poprosi, to dostanie lunch wcześniej niż na przerwie popołudniowej. Warto spróbować. Stołówka znajduje się pomiędzy budynkiem secondary school a further education. Jedzenie wydawane jest o różnych godzinach, by nie było tłoku i przepychanek, ale nie zawsze ta koncepcja jest stosowana w praktyce. Uczniowie secondary school mają lekcje o innych godzinach niż "starszaki" wychodzą, dlatego często się zdarza, że ci starsi wbijają im na lunch, by się najeść i nie czekać do 13.30 tylko przyjść godzinkę wcześniej i porządnie się najeść i zwiać z lekcji. Ten, kto to wymyślił, jest geniuszem. Schodząc po schodach na parter, potyka się wiecznie niezawiązaną sznurówkę i leci kilka schodków w dół
CZYTASZ
La petite mort
RomanceFlorian ma fioletowe oczy i włosy muśnięte słońcem. Edwin jest jego przeciwieństwem. Razem mają to, czego nie mają osobno. Bo w końcu są braćmi. Ale co to da skoro się nienawidzą? Czy nić porozumienia zakwitnie między nimi jak fiołki tej wiosny? [C...