Andrea
Wbrew temu, co sobie założyłam po rozstaniu z Lucasem, jestem niesamowicie podekscytowana faktem, że ponownie zobaczę Pana Ładnego. Do tego stopnia, że w sklepie nie potrafię skupić się na prostej czynności, jaką jest pakowanie produktów do koszyka. Zastanawiam się nad tym, jak powinnam zachowywać się w obecności brata Kate. Nie chcę, aby koleżanka doszła do wniosku, że lecę na Aarona i przyjęłam zaproszenie ze względu na niego. Absolutnie tak nie jest. Aczkolwiek nie będę ukrywać, iż świadomość przebywania w mieszkaniu, w którym będzie też on, budzi w moim brzuchu stado motyli.
Muszę wziąć się w garść. Nie wypada mi zachowywać się jak gówniarze wzdychającej do brata koleżanki. Nawet jeśli ten brat jest cholernie w moim typie i chcę złapać go za tyłek.
Potrząsam głową, aby oczyścić umysł. Wrzucam potrzebne składniki do przygotowania lasagne do sklepowego koszyka. Emma dorzuca paczkę chipsów i soczek jabłkowy. Nieubłaganie zbliża się moment, w którym mam ponownie zatopić się w pięknych oczach Aarona.
Wzdycham nerwowo, stojąc pod drzwiami, czując, jak serce z nerwów za chwilę wyskoczy mi przez przełyk. Żołądek zawiązał się w supeł. Denerwuję się jak jasna cholera! Gdy Kate otwiera drzwi i zaprasza nas do środka, okazuje się, że mogę odetchnąć z ulgą. Rozluźniam się, biorąc wdech i wydech. Czuję się swobodniej, ponieważ Aarona nie ma w domu, a świadczy o tym bijąca zewsząd ciemność. Podoba mi się taki obrót spraw. Mogę wykorzystać czas i oswoić się z myślą, iż jestem na terenie Pana Ładnego.
Przyznam szczerze, iż spodziewałam się, że mieszkanie Aarona i Kate będzie bardziej przytulne. Myliłam się. Jest nowoczesne i zimne. Nie ma w nim obrazów na ścianach, kwiatów czy choćby kolorowych dodatków, które nadałyby mu jakiegokolwiek wyrazu. Mieszkanie jest wręcz smutne i ponure, ale czyste. Nigdzie nie walają się zabawki ani ubrania, jak to u mnie bywa.
Rozradowane dziewczynki rozbierają się pospiesznie i biegną do jednego z pokoi po zabawki. Ja tymczasem przechodzę z Kate do kuchni, by wypakować torby z zakupami i za chwilę zabrać się za gotowanie. Otwieram butelkę czerwonego półwytrawnego wina. Kate nalewa do kieliszków małą ilość płynu, wcześniej uprzedzając mnie, że Aaron odwiezie nas – mnie i Emmę – do domu. Kiedy koleżanka postanawia mi to oznajmić, akurat mam przełknąć łyk wina, więc w rezultacie o mało nie wypluwam płuc, krztusząc się. Dostaję niemal zawału serca. Przeczuwam, że nie jest to dobry pomysł, obawiam się, iż podchmielenie alkoholem rozwiąże mi język i zacznę gadać głupoty. Dużo głupot. Muszę się z tego jakoś wykręcić.
Dyskutujemy na wiele tematów, pijąc wino i gotując. Kate ma niesamowite poczucie humoru i rzuca kawałami jak z rękawa. Prawie posikałam się ze śmiechu, mięśnie brzucha bolą, dawno nie uśmiałam się tak bardzo, jak tego popołudnia. W dodatku kroję cebulę, więc potok łez leje się po moich licach.
Nie słyszałyśmy, kiedy Aaron wrócił, przez co nie miałam nawet sekundy na mentalne przygotowanie. Nagle staje w progu. Zapiera mi dech w piersi, mimo że łzy przysłoniły mi świat. Cholerna cebula! Nigdy nie lubiłam francy kroić. Oczy szczypią mnie niemiłosiernie, więc nieustannie przecieram powieki wierzchem dłoni. Dawno nie widziałam półnagiego mężczyzny, w dodatku z wyrzeźbionym torsem. Z wrażenia nieświadomie rozchylam usta i patrzę na Aarona jak zahipnotyzowana. Przełykam ślinę, wyobrażając sobie resztę jego ciała. Nie wiem, czy robi to specjalnie, czy z przyzwyczajania, że chodzi po mieszkaniu bez koszulki, a może wita tak każdą koleżankę swojej siostry, ale nie mogę przestać się na niego gapić. Z transu wyrwa mnie chrząknięcie Kate. Aaron podchodzi do mnie i podaje mi dłoń, informując, jak ma na imię. Przestaję oddychać, czując ciepło jego zgrabnej, aczkolwiek dużej dłoni, w której moja wygląda na kruchą i zdecydowanie mniejszą. Ponadto tonę w jego szarych oczach, widząc czający się w nich mrok. Szczyt podniecenia osiągam, gdy kciukiem prawej dłoni ściera łzę z mojego policzka. Mimowolnie zaciskam uda. Ten gest jest tak intymny, że już bardziej nie może być. Uświadamiam sobie, że od bardzo długiego czasu, ściślej mówiąc od roku, nie byłam z żadnym mężczyzną. Nikt nie całował mnie namiętnie w usta, nie dotykał z fascynacją i nie pieścił. To tłumaczy wilgotne majtki. W dodatku dwie lampki wina zdają się dawać już o sobie znać, zaostrzając pragnienie. Obawiam się, że jeśli dalej Aaron będzie ze mną flirtował, poddam się mu bez walki.
Zaczynam wątpić, czy farsz do lasagne będzie nadawał się do jedzenia. Aaron musi zniknąć z mojego pola widzenia, w przeciwnym razie mogę coś zepsuć i danie nie będzie tak smaczne, jak powinno.
Po krótkiej pogawędce z udziałem Alison i Emmy Aaron wreszcie ulatnia się z kuchni. Dzięki Bogu! Jednakże nie zmienia to stanu moich majtek. Nadal są mokre!
– Nie zwracaj uwagi na Aarona. Lubi bajerować atrakcyjne kobiety – wyjaśnia Kate, dając mi do zrozumienia, że jej brat to kobieciarz i nie mam się czym przejmować.
Cóż, jest na to za późno. Nie da się cofnąć tego, co poczułam, gdy mnie dotknął. Rozpalił w moim złaknionym ciele płomień, który domaga się ugaszenia.
Kate bierze do ręki butelkę wina i nalewa sobie odrobinę do kieliszka.
– Mnie wystarczy, dziękuję – informuję, gdy butelka zawisa nad moim kieliszkiem. – Czeka mnie jeszcze wieczorem impreza – wyjaśniam, widząc ciekawe spojrzenie koleżanki.
Odstawia butelkę na stół i siada naprzeciw mnie, upijając łyk. Stoję przy kuchence, mieszając mięso na patelni. Zapada między nami cisza, na dosłownie sekundę.
– Mam pomysł! Może pójdziecie ze mną i z moimi znajomymi do klubu? – proponuję z entuzjazmem, patrząc na nią przelotnie przez lewe ramię. – Będziemy świetnie się bawić – oznajmiam radośnie.
Kate chce odpowiedzieć, lecz jej wzrok spoczywa na kimś za moimi plecami. Spodziewam się, kto stoi – po raz kolejny – w progu kuchni. Przymykam powieki, biorąc głęboki wdech i wydech. Odwracam głowę w drugą stronę i… widzę najpiękniejszy i najseksowniejszy obraz faceta, jaki w życiu oglądałam. Aaron po kąpieli w ręczniku. W SAMYM ręczniku! Jeszcze mokry. Kręci mi się w głowie.
Kropelki wody skaczą z mokrych kosmyków włosów na tors, suną niżej i niżej, by ostatecznie zostać pochłonięte przez materiał, zakrywający najważniejszą sferę ciała.
Przeżywam katusze.
Gdyby nie skwierczące na patelni mięso, zapewne dalej głaskałabym oczami piękne ciało Aarona. Odklejam wzrok od jego sylwetki i przenoszę go na kuchenkę, a za plecami słyszę:
– Bardzo chętnie, ale nie mam z kim zostawić Alison – mamrocze z zakłopotaniem Kate.
– Myślę, że takie wyjście dobrze ci zrobi. Może jak się wyluzujesz, to przestaniesz być tak strasznie upierdliwa – stwierdza Aaron, chwytając się górnej futryny drzwi.
Skubany robi to specjalnie! Uwodzi mnie z premedytacją.
– A co z Ali?
– Zostanę z nią pod warunkiem, że wyjdziesz dopiero, gdy ona zaśnie.
Kate wpatruje się z niedowierzaniem w swojego brata. Co tu dużo mówić, mnie też zatkało.
– Aaron, bracie, nie uderzyłeś się przypadkiem w głowę, gdy brałeś prysznic?
Pan Ładny wybucha śmiechem.
– Mówię poważnie, Kate. Jeśli Ali nie budzi się w nocy, to nie widzę problemu. Zostanę z nią, a ty idź. Tylko – wskazuje na nią palcem – pamiętaj o gumce – dodaje z łobuzerskim uśmieszkiem.
Kate przywala mu w ramię z pięści.
– W takim razie ustalone – kwituję, siląc się na uśmiech. Miałam nadzieję, że Aaron też pójdzie, lecz w takiej sytuacji cieszę się, że zaproponował Kate, iż zostanie z jej córką.
Do pomieszczenia wpada Alison, a za nią Emma.
– Mamo, mamo! Mam pomysł – obwieszcza i wyszczerza zęby w uśmiechu.
– Jaki? – pyta Kate, bacznie przyglądając się córce. Ton Alison zdradza, iż wykombinowała coś, co niekoniecznie może spodobać się jej matce.
– Jutro nie idziemy do przedszkola, tak?
– Tak, nie idziecie – potwierdza Kate.
– Świetnie! – Alison klaszcze w dłonie.
Spoglądam na Emmę. Dzielnie stoi z tyłu, uśmiechając się lekko i obserwując otoczenie. Domyślam się, czego chciała Alison od Kate. Nie mylę się.
– Może Emma zostać u nas i spać ze mną? Proszę, proszę, proszę. – Składa dłonie jak do modlitwy i wydyma małe usteczka. Mruga kilka razy powiekami, wywołując w nas wszystkich śmiech.
Jednak sytuacja wymaga powagi, dlatego zduszamy w zarodku chichot. Nawet Aaron wygląda na szczerze rozbawionego i zaciekawionego. Emma natomiast patrzy na mnie z miną jak u kota ze Shreka. Wiem, że jeśli będzie trzeba, rozpłacze się na zawołanie. Tę sztukę opanowała po mnie do perfekcji.
– Słonko, musisz zapytać wuja. On dzisiaj zostanie z tobą na noc, ponieważ ja z mamą Emmy idę na zabawę – wyjaśnia spokojnie Kate i bierze Alison na kolana, głaszcząc jej jasne włosy. Patrzy wyczekująco na Aarona.
Ten reflektuje się i kuca przed dziewczynką.
– Kochanie, wujek nie jest pewny, czy da sobie z wami dwiema radę. Ty mnie znasz, ale Emma nie. Obawiam się, że może płakać za mamą. Rozumiesz, co chcę powiedzieć?
Alison marszczy brwi i zakłada ramiona na piersi. Kręci głową. Aaron zdecydowanie nie ma zielonego pojęcia o dzieciach. Postanawiam przyjść mu na ratunek, lecz ubiega mnie moja córka.
– Nie musi się pan martwić, nie jestem beksą. Nie wołam mamy, będę grzeczna i będę się słuchać – oznajmia dumnie. Wydaje się, że jest opanowana. Osoba postronna właśnie tak by ją widziała, ale tylko ja mogę dostrzec, jak bardzo się denerwuje, jak dużo kosztuje ją stanie przed Aaronem i zapewnianie, że nie będzie sprawiać kłopotów. Wiem też, że jeżeli Pan Ładny jej odmówi, Emma się załamie i zacznie płakać. Jest dzielna, lecz jeśli w grę wchodzą sprawy, na których mocno jej zależy, cienka granica rozdziela opanowanie i rozpacz.
– Dobrze – zaczyna niepewnie. – Pod warunkiem, że twoja mama też będzie tu spała.
Zastygam, wkładając lasagne do piekarnika.
– Niech będzie, jeśli panu tak na tym zależy – odpowiada zmieszana.
Zamykam piekarnik i wstaję. Opieram się biodrem o drewniany blat kuchennych szafek. Zaniemówiłam.
– Dzięki, wujek, jesteś najlepszy na świecie – stwierdza Alison, rzucając się Aaronowi w ramiona.
Jakiż piękny jest to widok. Przyjemne ciepło rozgaszcza się w moim sercu, w oczach pojawiają się łzy. Kate także ma szkliste spojrzenie. Gardło zaciska mi się boleśnie, gdy Emma także wtula się w Aarona. Przełykam ślinę i ukradkiem ocieram łzę, która zdążyła wydostać się na zewnątrz.
Zadowolone dziewczynki wybiegają z kuchni. Patrzę na Kate, która wpatruje się w brata oniemiała, on natomiast gapi się na mnie lubieżnym wzrokiem. Gdy skupiam na nim uwagę, wzrusza ramionami, przybierając niewinny wyraz twarzy.
Moja rodzona córka tak po prostu, bez konsultacji ze mną, podjęła decyzję, wplątując mnie w coś, co może skończyć się tylko w jeden sposób.
Zdecydowanie rośnie z niej niezłe ziółko.

CZYTASZ
Breaking rules. Gra rozpoczęta - W SPRZEDAŻY/ BESTSELLER EMPIKU
RomantizmAndrea Wilson nigdy nie przypuszczała, że stanie się bohaterką swojej książki, a jej poukładane życie rozsypie się jak domek z kart. Zdradzona przez wieloletniego partnera i ojca swojej córki, przez długi czas stawała na nogi, by znowu być tym, kim...