P.O.V Szymon
Dzisiaj z Asią idziemy do baru z naszymi przyjaciółmi z komendy. Nie muszę ich przedstawiać, bo wiecie doskonale kto...
Obudził nas kochany Agar'ek, który właził na nas jak jakiś pojeb...kolejny budzik, zajebiście! No ale cóż trzeba się przyzwyczaić...
-No cześć- powiedziałem całując ją u usta.
-Heej-odpowiedziała przeciągając się-Która godzina ?-zapytała.
-ósma, kochany Agar nas obudził-powiedziałem z wkurzoną miną.
-Oj tam musisz się przyzwyczaić- jej uśmiech mnie rozbraja.
Moja ukochana wstała i poszła do łazienki, a ja zostałem ze szczeniakiem sami.
-Co się tak szczerzysz-powiedziałem głaszcząc go. On tylko posłałam, powygłupiał się i poszedł do Aśki, która nasypała karmy do miski.
-Cooo tam?- podeszłem do niej od tyłu, przy czym obejmując ją w tali.
-Aaaa nic-odpowiedziała-jak mnie puścisz to zrobię śniadanie-zaśmiała się.
-Aaaaaaale ja nie chce cię puszczać-powiedziałem jeszcze mocniej ją obejmując.
-To nie będzie śniadanie- śmiała się.
-Ehhhh...niech ci będzie-odpowiedziałem.
Asia zrobiła przyszłe naleśniki z serem i czekoladą, po śniadaniu oczywiście posprzątaliśmy i usiedliśmy na kanapie. Przyłączył się Agar wskakując pomiędzy nami, zrobił z siebie kulkę i się cieszył (wyobraźcie sobie jak to wyglada-dop. Autorki).
-Wiesz, że dzisiaj idziemy do baru?-zapytała Asia.
-Wiem, wiem na 19 jak pamietam-odpowiedziałem-Mamy jeszcze dużo czasu to może pójdziemy na spacer?-spytałem się jej, chociaż znałem odpowiedź.
-TAAAAAK i bierzemy Agar'a-dała wstając.
-Kochanie, ale my smyczy nie mamy, ani obroży-powiedziałem śmiejąc się z jej miny.
-Toooo pójdziemy przy okazji do zoologicznego, a Agar'a wezmę na ręce- podała mi argument, no co miałem zrobić ? Zgodziłem się. Poszliśmy najpierw do zoologicznego po potrzebne rzeczy, takie jak:miski, smycz, kaganiec jak urośnie, obroże, posłanie. Po zakupie założyłem obroże Agar'owi, a Asia zapięła smycz. Ten mały szczeniak nie wiedział jak sie chodzi, ale na pierwszy raz dawał radę.
(Agar był szczeniak ale taki który wiecie je karmę itp, żeby nie było)
Skip time>>>> godzina 18:45
P.O.V Asia
Zaczęliśmy już wychodzić z domu, ale Agar nie chciał nas puścić, wiec Szymek postanowił, że weźmiemy go to przy okazji zobaczą naszego psa. Zapięłam mu smycz i poszliśmy. Do baru mieliśmy 5min drogi w sam raz, niestety przedłużył się nam, bo ktoś spuścił Agar'a i musieliśmy go gonić, kiedy złapaliśmy Agar'a a zajęło nam to jakieś 10min bo skubany szybki jest poszliśmy do baru spóźnieni. Byli tam Zapałowie, Nowakowie, Zuzia wraz z Wojtkiem i my trochę zdyszani.
-No w końcu-powiedział Jacek.
-Gdzie was tak poniosło-zapytał śmiejący się Krzysiek.
-Łapaliśmy Agar'a-odpowiedział Szymek.
-Kogo ??-Zuza popatrzyła się na nas jak ja debili.
-Jego-podniosłam szczeniaka. Zuza, Ala i Emilka wprost się na niego rzuciły.
-Skąd go macie?-spytał Wojtek głaskając go.
-Znaleźliśmy go w parku-odpowiedziałam.
-Widać na rasowego owczarka Niemieckiego-Uwaga Jacek zaczyna swoją mądrością śmiecić o psach.
Zamówiliśmy z Szymkiem po piwie i zaczęliśmy gadać. Oczywiście nie obyło się bez tego, że nasi faceci się upili, no może Szymek był trzeźwiejszy, ale jednak...
O godzinie 23 zbieraliśmy się. Najpierw poszli Nowakowie, Zapałowie i zostaliśmy my z Zuzą i Wojtkiem. Pogadaliśmy jeszcze, ale Wojtek chciał jeszcze kolejkę zamówić, wiec zgarnęliśmy naszych i poszliśmy. Przez całą drogę Agar nie spuszczał oka z Szymona, co jakoś czas szczękając na niego. Kiedy doszliśmy do domu Agar zaczął szczekać i biegać jak by ktoś go gonił, no normalnie facepalma bym strzeliła. Uciszałam szczeniaka, bo Szymon zasnął na kanapie. Oczywiście ogarnęłam go raz, dwa, a sama poszłam do łazienki umyć się i udałam się do sypialni gdzie poszłam spać.