~ Wszystko żebyś była bezpieczna~

285 22 9
                                    

~Perspektywa Frisk~

Wbiegłam do sali klubowej i to co zobaczyłam zamroziło mi krew w żyłach. Moi nowi przyjaciele walczyli z ogromną zjawą przypominającą ptaka tylko że miała trzy głowy oraz cała była czarno-fioletowa. Dawno nie widziałam już zjawy a już na pewno nie w szkole, co ona tutaj robiła?.

~Perspektywa Sansa~ (kilka minut przed pojawieniem się zjawy)

Siedzieliśmy sobie spokojnie w klubie i przygotowywaliśmy sprzęt aby zacząć próby kiedy pojawiła się ta wielka zjawa. Jako że ja, Miko, Markus i Damon jesteśmy wojwnikami horyzontu nie powinniśmy mieć problemu z pokonaniem jej.

~Perspektywa Sansa~ (walka z zjawą)

Dałem znak Miko a ona zrobiła z swojego mikrofonu topór wojenny, którym zawsze walczyła, Markus zakrecił w rękach pałeczki od perkusji, które zmieniły się w dwa pistolety a Damon zamienił swoją gitarę w szable, ja za to przywołałem swoje kości żeby nie robić zbytnio rozpierdolu w szkole. Oczywiście mógłbym użyć blasterów i znieść tą zjawe z powierzchni ziemi tylko że z tym są małe problemy bo zabierają dużo magii oraz energii, która podtrzymuje tą magię dlatego zwykle blastery zachowuje jako broń ostateczną. Skoczyłem na zjawe z moimi kośćmi i wbiłem w jej bok ale to chyba się jej nie spodobało bo zaczęła się wierzgać potem Miko rzuciła swój topór wojenny w stronę zjawy niestety ona go przechwyciła w jedną z szczęk i odrzuciła w stronę Miko, która na szczęście odskoczyla na bok i pokazała mi kciuk w górę że nic jej nie jest więc kiwnalem głową.

W tym czasie Markus strzelał w skrzydła zjawy żeby ta opadła na ziemię ale ona była zbyt uparta. Przywołałem jeden z blasterów żeby na niego wskoczyć. Najczęściej używałem ich do latania bo to nie zabiera aż tak dużo energii jak strzelanie z nich. Na szczęście połowy uczniów już nie było w szkole więc nie musieliśmy się martwić że będą jakieś ofiary. Damon wskoczył na deskę, której używał do latania i ruszył z szablą na zjawe. Jak zwykle Damon w gorącej wodzie kąpany użył swojego ostatecznego ruchu na zjawe mniej więcej wyglądało to jak bezużyteczne wymachiwanie w powietrzu szablą przez co stracił mnóstwo energii. Zjawa wyczuła to i za chwilę Damon oberwał ze szpona tak że odleciał do przeciwnego budynku szkoły i wpadł tam przez okno. Kurwa co za debil, dobrze że my Wojownicy Horyzontu szybko się leczymy więc temu idiocie nic nie będzie. W tym momencie zjawa odwróciła się do mnie i mała brakowało co bym dostał ale na szczęście Markus przestrzelił temu czemuś "łapę" więc się wycofała i mogłem zaatakować. Wbiłem jej w szyję ostrą cześć kości na co zjawa tylko się wkurzyła i zaczęła szamotac na wszystkie strony. Teraz to jesteśmy w dupie nagle zauważyłem Frisk stającą na krawędzi okna sali klubowej. Cholera co ona tam robi?

~Perspektywa Frisk~

Nie mogę pozwolić żeby coś im się stało. Musisz coś zrobić Frisk. Ale jeśli użyjesz mocy wtedy wszystko się wyda i może już nigdy ich nie zobaczysz ani mamy ani Chary ani Sansa i reszty z tego pojebanego klubu. Co tam raz się żyje pobiegłam do okna oraz stanęłam w nim.

- Sans!!! - wrzasnelam z całej siły ale nie mogłam przewidzieć tego co się stało później jedyne co zobaczyłam to jak zjawa zaczyna spadać na dół niestety zachaczyła również pazurami o parapet na którym stanęłam przez co wszystko zaczęło się walić a ja zaczęłam spadać w dół.

~Perspektywa Sansa~

O kurwa, o kurwa o kurwa myśl Sans, myśl. Muszę przyznać że ta scena zamroziła mi krew w żyłach. Nie wiedziałem co robić, jeśli Frisk spadnie wszystko straci sens muszę ją uratować za wszelką cenę.

- Miko, Markus zajmijcie się zjawą a ja złapie Frisk - bez czekania na odpowiedź ruszyłem w dół na blasterze, bałem się że nie zdążę na czas. Na szczęście zauważyłem pustą sale w szkole więc zeskakujac z blastera wysłałem go do tej sali aby zbił szybę a sam złapałem Frisk i wpadliśmy razem do pustej sali, osłoniłem ją swoim ciałem więc wyszło tak iż spadła na mnie. Leżała teraz na moim ciele cała drżąc i chyba nie do końca wiedziała co się stało bo patrzyła na mnie spłoszonym wzrokiem. Nie mogłem się oprzeć i poprawiłem jej włosy za ucho oraz uśmiechnąłem się.

- Jesteś cała księżniczko- patrzyłem na nią w ciemnej sali i można było dostrzec tylko nasze oczy.

~Perspektywa Frisk~

Naprawdę myślałam że tam umrę ale on mnie złapał. Dlaczego tak się poświęcił? Przecież również mógł zginąć a ja bym sobie tego nie wybaczyla ale jak później wziął moje włosy za ucho oraz się uśmiechnął i powiedział do mnie księżniczko jakoś miałam pustkę w głowie. Powinnam podziękować prawda? No już Frisk urochom ten głupi mózg i powiedz coś w końcu.

- Dziękuję za uratowanie życia i to już drugi raz - patrzyłam na jego jasno świecące niebieskie oczy w tej ciemności.

- Od tego są rycerze prawda? - uśmiechnął się przystojnie a moje serce zaczęło bić dużo szybciej. Czemu on musi być dla mnie taki miły. Dopiero teraz zorientowałam się że przecież na nim leżę i aż podskoczylam do góry wstając.

- Wybacz że wiesz... - spuściłam wzrok lekko zażenowana ale również zarumieniona, nigdy dotąd nie leżałam tak na chłopaku.

- Dla mnie to sama przyjemność - powoli wstał z ziemi i zaraz go popchnełam.

- Faceci myślą tylko o jednym - zaśmiałam się i on też.

- Ej nie wrzucaj mnie do jednego worka z wszystkimi ja jestem gorszy - puścił mi oczko.

- Żartujesz prawda? - położyłam ręce na biodrach zerkajac na niego.

- Kto wie? - wzruszył ramionami ale zaraz potem złapał się za głowę z której o mój boże pociekła krew.

- O mój boże Sans to wszystko moja wina poczkaj tutaj przyniosę bandaż - już chciałam pobiec w stronę wyjścia z sali ale Sans złapał mnie za rękę i przytrzymał.

- Nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana, nie potrzebuje bandaży - uśmiechnął się po czym zobaczyłam jak jego rana sama się leczy.

- Jesteś Wojownikiem Horyzontu prawda? - patrzyłam mu w oczy. Tak bardzo chciałabym żeby tak nie było ale przecież widziałam go w akcji. Potrafi walczyć i używa magii. Nie byle jakiej magii, niebieskiej czyli może również chcieć na mnie polować jeśli się dowie kim jestem. Jesteśmy wrogami prawda? Oh Sans proszę zaprzecz.

- To prawda jestem Wojownikiem Horyzontu - spuścił głowę. Prawdopodobnie żeby nie musieć patrzeć mi w oczy. Nie zniosę tego, nie mogę być z nim w jednym pomieszczeniu. Wyrwałam rękę z jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Wybieglam z klasy po czym zaczęłam biec do wyjścia ze szkoły z łzami w oczach. Dlaczego mnie to tak zabolało? Nie wiem przecież nie mam zamiaru się w nim zakochać prawda Frisk? Prawda? Czemu zawsze siebie okłamujesz ty idiotko.

~Perspektywa Sansa~

No i chujnia po tym jak się przyznałem wybiegła z klasy prawdopodobnie będzie mnie teraz unikać. Pewnie się Ciebie boi ty idioto. Usiadłem na ławce i westchnąłem ciężko, nie chce jej zrobić krzywdy. Czy to oznacza że będziemy jak Romeo i Julia? Ale to płytkie baranie. Nie wiem co robić, chciałem tylko żeby była bezpieczna dlatego zrobiłbym wszystko co w mojej mocy.

Kiedy już przestałem się nad sobą użalać poszedłem zobaczyć jak poszło Miko z zjawa. Jak się spodziewałem pokonała ją bez problemu. Ona jest naprawdę silna.

- Już po zjawie - Miko zaćwierkała zadowolona z siebie a ja zmusiłem się do uśmiechu.

- Super, brawo Miko - chyba wyczuła że coś jest nie tak ale nie miałem zamiaru jej tłumaczyc bo inaczej dowiedziała by się o Frisk a tego nie chce. - wiesz co Miko idę do domu - wystawiłem rękę na pożegnanie i zacząłem iść do swojego domu.

Przez całą drogę gryzła mnie ta myśl co będzie jutro?

-----------------------------------------------------------------

Tak o to koniec rozdziału.
Mam nadzieję że scena walki nie była do kitu bo sama nie umiem tego opisywać xD
See ya next time ;3

Potomkini przeklętej Krwi [Frans] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz