Cisza niezmącona nawet lekkim szelestem otulała woalką niepokoju już puste pole bitwy. Ślady krwi poległych zaschły, wsiąkając w ziemie i nasączając ją gniewem, lecz także strachem, rozpaczą, wolą walki i powoli ulatniającą się z tego miejsca nikłą radością z wygranej. Pozostało tylko puste pobojowisko, na którym gdzie nie gdzie ostały się resztki trawy, których nie udało się zadeptać demonom, które niedawno jeszcze stąpały po tej ziemi. Trupy zostały już zabrane, tylko gryzący pył wraz z zapachem śmierci unosił się w powietrzu. Nawet wiatr ustał, oddając hołd ofiarom.
Coś jednak zostało i roztaczało wokół siebie aurę nienawiści, obiecującą kolejny, zbliżający się nieuchronnie rozlew krwi. Zamarło ono w głuchym krzyku pełnym złości, rozpaczy i chęci zemsty, zwiastującym katastrofę.
Jeden demon przeżył.
Gdzieś na brzegu jałowego pola leżał kamień wielkości pięści. Był to jeden z tych, który gdyby leżał na chodniku na twojej codziennej drodze z uczuciem niepokoju byś obszedł, nie do końca zdając sobie sprawę z tego co robisz. Jego powierzchnia była chropowata, jakby nie był wystawiony na niszczycielską siłę żywiołów, lecz tuż po wydobyciu z wnętrza Ziemi, pieczołowicie pielęgnowany przez kolekcjonera, dla którego stanowił największy skarb.
Chociaż zwykły człowiek nie byłby w stanie tego usłyszeć, kamień krzyczał. Ryczał pełen złości, wydając odgłosy wywołujące nienawiść, zazdrość, strach i niepokój, w każdej istocie słyszącej go. Zaklęty w nim twór był w stanie niszczyć góry, które przetrwały miliony lat, skłócać najlepszych przyjaciół i przerażać najodważniejszych wojowników stąpających po tym świecie. Uwięziony w zamierzchłych czasach, zapomniany przez wszystkich, ryczał. Z wściekłości, bólu, gniewu przeplatanego uczuciem smutku, lecz przed wszystkim z radości. Radości spowodowanej zbliżającą się powoli chwilą, gdy to odpłaci się za wszystkie rany mu zadane. Chwilą jego uwolnienia.
Całe lata czekał na tę chwilę, gdy w końcu nadarzy się okazja, by mógł przejąć władzę. Teraz wystarczyło tylko by odzyskał siły, ale on nauczony wieloletnim doświadczeniem, był cierpliwy.
Prastara moc śmiała się ze wszystkich nieświadomych ludzi, ślepo wierzących, że największe priorytety w życiu to kariera, rodzina i pieniądze. Z niecierpliwością czekała na chwile, gdy przypomni im, iż priorytetem jest przeżycie, nie ważne jakim kosztem, ale na razie – niech żyją w swojej bańce iluzji beztroskiego życia, które przecież i tak jest żałośnie krótkie. Niech cieszą się własną głupotą i ograniczeniami ich świata, dopóki jeszcze mogą. Dopóki on ostatecznie nie powróci.
Postanowił działać małymi krokami, bo wiedział, iż jego chwila nie ucieknie. Mrożący krew w żyłach krzyk zmienił się w kuszący, lecz przerażający szept, w nieznanym języku. Niczym piękna, niebezpieczna pieśń zachęcał do podejścia i wiecznej służby.
Niedaleko pola bitwy jaszczurka buszująca swobodnie w krzakach uniosła zaciekawiona głowę słysząc nabierający na sile, pełen mocy głos. Przenikający boleśnie kości i umysł, lecz naglący do odpowiedzenia się na wezwanie. Gad zaczął wydawać z siebie piski, tarzając się po ziemi. Mała, niewinna istota, przez chwilę usiłowała się bronić, lecz On przejął kontrole. Po chwili oczy jaszczurki zalśniły bielą i stały się puste, jakby dusza w nich mieszkająca już je opuściła. Po chwili jaszczurka bezwolnie, przewracając szybko krótkimi nóżkami, ruszyła w kierunku pola.Kamień z niecierpliwością czekał. Że też ten żałosny gad nie umiał poruszać się szybciej! Wkrótce jednak usłyszał rytmiczny tupot łapek i zobaczył małą jaszczurkę, wzbijającą w powietrze mikroskopijne kłęby kurzu. Zwierzątko zdecydowanie podeszło do kamienia, z oczami pustymi niczym tafla szkła. Podniosło głowę i spojrzała na zachodzące słońce. Mechanicznym ruchem machnęło głową przesuwając kamień. Zaczęło powtarzać tą czynność powoli sunąć kamień przez pole. Niebo stopniowo zaczęło się ściemniać, a jaszczurka niestrudzenie przez cały czas toczyła kamień jak najdalej od miejsca bitwy. I gdy porankiem, kiedy ktoś w końcu na nie wrócił, nie znalazł nic co wskazywało by na to, że zło nie zostało do końca zniszczone.

CZYTASZ
Baśniobór: Kamień nieszczęścia
Hayran KurguFanfiction Baśnioboru autorstwa Brandona Mulla Dwa lata po wojnie z demonami. Kendra została wieczną i razem z Paprotem zamieszkali w Baśnioborze, a Seth odbywał szkolenie na Rycerza Świtu w głównej siedzibie w Chicago. Nikt nie spodziewał się jedna...