Fighting for love (chr.3)

71 11 8
                                    

Moje serce pękło...

Chciałem się poddać...ale...wiedziałem, że o miłość trzeba walczyć. Szczególnie o tą tak wyjątkową jak ta moja i Bakłażana.

Zaszarżowałem jak byk na wegetarianina, który miał reklamówkę z moim bakłażanem.
Skoczyłem mu na barana i zacząłem szarpać go za włosy drąc się, żeby oddał mi moje kochane warzywo.
Gościu darł się jak opętany. Wsadziłem mu łeb do torby i zębami wyjąłem z niej Bakłażana. Następnie zeskoczyłem z niego i na czworaka pobiegłem do rezydencji.
Sprzedawczyni biegła za mną wymachując laską któregoś z żuli. Zawarczałem na nią i rzuciłem w nią moim plecakiem pełnym ceshu.
-Później dopłacę!
Wegetarnianom nie podobało się, że ukradłem im obiad.

-Spokojnie mój kochany, już po wszystkim- przytuliłem do siebie Bakłażana.
-WRACAJ TU KUŹWA TY PEDALSKI BACHORZE!!!- darli ryje wszyscy ludzie biorący udział w pościgu za mną (były to: dzieciaki, od których próbowałem grzecznie wyprosić 2 złote, ich matki, żule, stara baba stojąca na kasie w warzywniaku i oczywiście wegetarianie).

Gdzie mogę pobiec? W mojej rezydencji nie będę bezpieczny...wiedzą, gdzie mieszkam...gdyby tylko Claude mógł mi pomóc...
Właśnie! Claude jest w rezydencji tego niebieskowłosego kurduplowatego pirata. U niego na pewno będę bezpieczny!

-Taxi! Taxi!- zacząłem wołać biegnąc jednocześnie środkiem chodnika obok pustej wiejskiej ulicy.
W końcu zatrzymał się jakiś wspaniałomyślny kierowca i spytał się mnie, czy na pewno dobrze się czuję. Odpowiedziałem mu, że czuję się tak zajebiście jak nigdy wcześniej, bo odzyskałem miłość mojego życia. Z każdym słowem mocniej przutulałem do siebie nagie ciało Bakłażana.
-Mógłby mnie pan podwieźć do rezydencji Phantomhive?
-Właściwie to ja przyjechałem tu specjalnie po pana- powiedział nieco zmieszany mężczyzna- Otrzymałem nakaz aresztowania pod zarzutem zakłócania spokoju w mieście oraz za kradzież drogocennego towaru z pobliskiego sklepu.
Spojrzałem na migoczące światełka na dachu samochodu i na wielki napis "Policja" na drzwiczkach.
-Aaa... myślałem, że to samochód-dyskoteka...- powiedziałem lekko zawiedziony- Za taką podwózkę to ja podziękuję, damy radę sami.
-Ale proszę pana...- policjant zaczął wysiadać z pojazdu- Muszę pana aresztować... Proszę wsiąść do samochodu...
-TWOJA STARA!!!- wydarłem się stróżowi prawa w twarz, odwróciłem się i zacząłem uciekać w przeciwnym kierunku.
Jakoś muszę dotrzeć do Ciela na piechotę...trudno...mam tylko nadzieję, że mój książę za bardzo się nie przemęczy i nie złapie później jakiegoś przeziębienia...

Po około 4 godzinach biegu (i przynajmniej 36 przerwach na siku w krzakach przy drodze) dotarłem pod drzwi domu mojego byłego krasza.
Zapukałem niczym Anna do drzwi pokoju Elzy, kiedy pytała się, czy ulepią dziś bałwana.
Nikt nie otworzył. Bardzo pasjonujące muszą być te szachy.

Podszedłem pod okno Ciela i już miałem prosić, żeby zrzucił swe włosy, kiedy usłyszałem huk wyburzanej ściany i darcie mordy Claude'a: "Kto chce pograć w butelkę?"
Kolejne były: pisk Lizzy, ochy i achy Ciela i pytanie Sebastiana, kto chce wino (na to pytanie blondynka zareagowała niezwykle entuzjastycznie).
-Pójdę po butelkę- powiedział mój lokaj.
Wyszedł z pokoju razem z drugim brunetem.
-Możemy zagrać tym!- zaproponowałem stojąc już na parapecie okna i wymachując warzywem.
-Alois! Co ty tu robisz?!- krzyknęła na mój wdok przestraszona dziewczyna.
Jej kuzyn tylko westchnął i zaczął zbierać rozwalone po pokoju skórki od mandarynek.
-Po co przylazłeś, Trancy?- prychnął w końcu.
-Przyszedłem cię zobaczyć, Cieluuś- odpowiedziałem melodyjnym głosem- I chciałbym przedstawić wam nową miłość mojego życia...Bakłażana...
Do pokoju przez dziurę w ścianie wszedł Claude z butelką.
-Wasza wysokość gra z nami?
-Oczywiście, że tak. Po to tu przybyliśmy.

Niedługo potem rozsiedliśmy się wszyscy wygodnie w kole. Dołączyli do nas William oraz Grell.
Ten ostatni cały czas kleił się do Sebastiana...
Na szczęście ja i Bakłażan byliśmy bezpieczni.

Do czasu, kiedy butelka, wprawiona w ruch przez Ciela nie wskazała na mojego demona...

💔AUTHOR'S NOTE💔

Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale pracowałam nad moim songfikiem uwu

Mam nadzieję, ze się wam podobało^^

(Publikuję dzisiaj, bo ktoś bardzo mnie o to prosił XDDD)

Dziękuję za przeczytanie i obiecuję, że kolejną część postaram się wstawić szybciej (/°^°)/

Bakois (Alois x Bakłażan Black Butler fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz