Camila's POV
Obsługiwałam kolejnego klienta z uśmiechem na ustach. Możliwe, że wyraz mojej twarzy był trochę nienaturalny.
Mało spałam tej nocy, a ciągłe wiadomości od Dinah nie pomagały w spokojnym zasypianiu.
Dziewczyna ekscytowała się wizją zbliżającej się randki. Tak, jej i Normani zdecydowanie wyszło jeśli chodzi o miłość.
Miałam zaszczyt być sama w Yolanda Cookies, bo Ally była na jakimś szkoleniu, a blondynka przygotowywała się na wyjście z Kordei.
Nieważne, że umówiły się na 18:00, a jest 11:00. Kto by nie skorzystał z wolnego, prawda?
Brooke była wyrozumiała i zgodnie z Hansen wsadziły mnie na stanowisko za ladą.
Ludzi o tej porze nie ma zbyt wiele, może dlatego, że jest środek tygodnia, więc korzystam i siedzę na krześle, od czasu do czasu rzucając spojrzenie na drzwi do kawiarni, ale głównie przeglądając media społecznościowe.
Zapomniałam wyciszyć powiadomienia w telefonie, dlatego podskakuję, gdy otrzymuję nową wiadomość.
Od: Nieznany
jesteś w pracy? jeśli tak, to za 10 minut będę u ciebie. Lauren, x
Szybko zmieniam nazwę kontaktu i odpisuję.
Do: Lauren
właściwie to.. tak
Tego zdecydowanie się nie spodziewałam. Nie jestem gotowa i psychicznie, i fizycznie na spotkanie z dziewczyną.
Biegnę do pomieszczenia służbowego, przy którym jest łazienka dla personelu i wyciągam kosmetyczkę z torebki, którą złapałam w pędzie ze stolika.
Staram się poprawić makijaż i patrzę w lustro, oceniając rezultaty.
Mogło być gorzej, co nie?
W duchu przeklinam przyjaciółki, które zostawiły mnie samą z całą kawiarnią.
Mam ochotę napisać Dinah, że jej randka nie wypali i ma zająć się swoim etatem, ale nie jestem aż tak złą przyjaciółką.
Wchodzę do głównego pomieszczenia i obsługuję klienta, który zdążył w tym czasie przyjść.
Przygotowuję podwójne espresso, gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi.
Jestem w 100% pewna, że to zielonooka.
-Camila?- głos brunetki dociera do moich uszu w momencie, w którym wychodzę zza rzędu ekspresów i lady z ciastkami, niosąc zamówioną kawę.
-Hej, Lauren.- posyłam jej uśmiech i zanoszę zamówienie do stolika, przy którym usiadł klient.
-Jest ktoś kto może na chwilę zastąpić twoje miejsce?- pyta, rzucając spojrzenie na ladę.
-Niestety.- wzdycham, udając smutną. -Ale póki nikogo nie ma możemy iść na zaplecze.
-W celu?- unosi brwi w znaczącym geście.
-Lauren!- karcę ją. -Po prostu porozmawiać.- dodaję z złośliwym uśmiechem i ruszam w kierunku wcześniej wspomnianego miejsca.
-O co ci chodzi? To ty masz jakieś nieprzyzwoite myśli.- również się uśmiecha i idzie za mną.
Wchodzimy do pomieszczenia, a zielonooka siada na wysepce kuchennej.
-Ej.. To moje miejsce.- robię obrażoną minę i krzyżuję ręce pod klatką piersiową.
CZYTASZ
our story; camren
FanfictionNie planowały być przyjaciółkami, to był przypadek. Zapewne romans między nimi też nigdy nie miał zaistnieć.