epilogue

2K 94 47
                                    

Mam wrażenie, że nasza historia swoje zakończenie odnajdzie gdzie indziej.

Między innymi ludźmi.

A nasze drogi rozeszły się, by połączyć inne dusze.

-----

Pamiętam, że była to jesień. Nie jestem pewna, który miesiąc, ani który dzień. Przy Tobie traci się poczucie czasu.

Metalowa, ciemna ławka oddawała nastrój tego momentu. Chłód i strach.

Ludzie dookoła ciągnęli za sobą walizki, nosili torby. Stali w kolejkach, oczekując na odprawę.

Duże okna odsłaniały ciemność nocy, pozwalając mi dostrzec światła samolotu, który za chwilę miał Cię zabrać.

Stałaś niedaleko mnie. Zbyt zaabsorbowana sytuacją, by dostrzec skuloną postać wpatrzoną w Ciebie.

Kilka znajomych, twój chłopak i Ty. Wszyscy jesteście uśmiechnięci.

Żegnacie się. Niektórym lecą słone łzy, jednak uśmiech wciąż gości na ich twarzach.

Mężczyzna, który ma odejść z Tobą łapie Cię za rękę.

Chyba za chwilę znikniecie z mojego pola widzenia.

Odwracasz się, by pomachać znajomym, jednak Twój wzrok odnajduje moje zaczerwienione oczy.

Widzę, że jesteś zdezorientowana. Przepraszam, nie chciałam być przykrą niespodzianką.

Uśmiecham się do Ciebie ostatni raz. Ten uśmiech nawet jeśli byłby szczęśliwy.. Myślę, że moje tęczówki, które zaszły cieczą żalu nie oddawałyby tego szczęścia poprawnie.

Nie odwzajemniłaś uśmiechu. Twoja twarz pozostała tak samo zdziwiona. Zamarłaś, jakbyś zobaczyła ducha.

Może masz rację.. Nie spałam, bo czekałam.

Wiesz.. Tak właściwie czekałam na Ciebie cały czas.

Szkoda, że Ty odnalazłaś mnie w trakcie czekania na kogoś innego.

Twój chłopak pociągnął Cię w kierunku wyjścia.

Szmaragdowe tęczówki oderwały się od moich, a ostatnie co w nich zobaczyłam to błysk.

Błysk chwilowego zapomnienia i pragnienia powrotu.

Wyszliście wraz z grupą ludzi.

Zniknęłaś w tłumie.

Podeszłam do ogromnej szyby, patrząc na samoloty. Odnalazłam ten, który za chwilę Cię zabierze.

Przez jasne światła zobaczyłam Twoją sylwetkę, która już niedługo miała zacząć rozmazywać mi się w pamięci.

Przycisnęłam dłoń do zimnej szyby i pozwoliłam moim łzom swobodnie spłynąć po ciepłych policzkach.

Samolot odleciał po dziesięciu minutach.

Przez dziesięć minut miałam nadzieję, że do mnie wrócisz.

Wróciłaś.

Ale nie do mnie.

Wróciłaś do życia beze mnie, Lauren.
———

zgaduję, że część z was przewidywała zakończenie
mam nadzieję, że was nie zawiodłam i dziękuję każdemu kto przeczytał całą tę skomplikowaną historię
jeśli macie chwilę to możecie napisać co myślicie i o zakończeniu, i o ogóle
trzymajcie się, x💚

our story; camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz