twenty-one

1.2K 74 15
                                    

Camila's POV

Od mojego ostatniego spotkania, oraz jakiegokolwiek kontaktu, z Lauren minął tydzień.

Przez pierwsze trzy dni miałam nadzieję, że wróci.

Dlatego najbardziej ciche pukanie do drzwi, nawet nie moich a sąsiadów, sprawiało, że zrywałam się na równe nogi.

Natomiast najgłośniejszy szept w mojej głowie budził ze snu i pogrążał w rozpaczy.

Zwykły dzwonek telefonu orzeźwiał bardziej niż chłodny wiatr w ciepłe lato.

Jednak nic tak nie sprowadzało do rzeczywistości, jak świadomość, że z każdym dniem oddalam się od Jauregui coraz bardziej.

Siódmego dnia doprowadziłam się do stanu nienaganności i wyszłam z domu.

Miałam zamiar pojechać do najnowszego Yolanda Cookies, by odwiedzić Allyson.

Zaparkowałam na tym samym parkingu co ostatnio. Wysiadając z samochodu, rzuciłam szybkie i lekceważące spojrzenie na budynek po mojej prawej stronie.

Gdy ruszyłam w kierunku kawiarni zauważyłam z daleka biegnącą w moją stronę znajomą szatynkę.

-H-hej. Ty jesteś Camilla, prawda?- posłała mi nieśmiały uśmiech, z trudem łapiąc oddech.

-Camila.- poprawiam ją. -Ale tak, zgadza się. Skąd wiesz?- unoszę lewą brew, nie odwzajemniając śmiechu.

-Uhmm.. Tak się składa, że pracuję dla Lauren Jauregui.- brązowooka spuszcza wzrok na swoje obuwie i bawi się palcami.

-Ah i gdzie moja kultura. Jestem Keana.- podnosi głowę i wystawia dłoń w moim kierunku.

-Więc witaj, Keana.- mruczę, przyglądając jej się uważnie.

Policzki dziewczyny pokrywają się delikatnym różem, a ja śmieję się pod nosem na ten widok.

-Czym zajmujesz się w LMJ Florist's?- pytam, w końcu odrywając rękę od jej ciepłej dłoni.

-Hm.. To chyba nie jest odpowiednie miejsce na rozmowę.- Keana śmieje się cicho, rozglądając się dookoła.

-W takim razie zapraszam.- wskazuję głową wejście do kawiarni mojej przyjaciółki i czekam aż szatynka ruszy przodem.

Kobieta przepuszcza mnie w drzwiach, a ja od razu po wejściu szukam wzrokiem Brooke.

-Tu jestem, Mila.- niska blondynka wychodzi z pomieszczenia, które prawdopodobnie robi za zaplecze.

-Kim jest ta urocza dziewczyna?- pyta Hernandez, uśmiechając się szeroko do stojącej obok mnie Keany.

-Mam na imię Keana.- odpowiada kobieta, odwzajemniając gest. -Pracuję dla Lauren Jauregui.- dodaje, a uśmiech na ustach mojej przyjaciółki maleje.

-No cóż. Może usiądziecie, a ja później do was dołączę?- proponuje Allyson, nie dając po sobie poznać, że wyznanie szatynki jej nie usatysfakcjonowało.

-Jasne.- unoszę kącik ust nieznacznie i siadam przy pierwszym wolnym stoliku.

Towarzysząca mi dziewczyna zajmuje miejsce naprzeciwko mnie i wgapia się w żółty obrus na białej powierzchni stołu.

-Odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie?- przerywam długą chwilę ciszy.

-Jestem menadżerką Lauren i jej dobrą znajomą.- tłumaczy, unosząc spojrzenie, a nasze tęczówki się krzyżują.

-Skąd mnie znasz?- zadaję następne pytanie, nie odrywając od niej wzroku.

-L-Lauren o tobie m-mówiła..- zacina się speszona szatynka i z powrotem spuszcza wzrok na obrus.

our story; camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz