twenty-two

1.2K 79 5
                                    

Camila's POV

Jechałam do domu Dinah, przewracając za każdym razem oczami, gdy dzwonek telefonu dawał o sobie znać.

Z moich obliczeń wynika, że jest to jedna wiadomość, może dwie, ewentualnie trzy i jedno nieodebrane połączenie, co najwyżej z pięć.

Obstawiam dwie osoby.

Allyson i Lauren.

Lub po prostu Lauren.

Zatrzymałam się gwałtownie przed wejściem do czteropiętrowego budynku, w którym mieszka jedna z moich przyjaciółek.

Wdrapałam się na trzecie piętro bloku i zapukałam do drzwi, przestępując z nogi na nogę.

-Canola!- zawołała Hansen, gdy tylko pojawiła się w progu. -Co cię do mnie sprowadza?- przepuściła mnie, teatralnie zapraszając do środka.

-Pogadać, posiedzieć, zjeść twoje banany.- mówię szybko, rozglądając się po korytarzu.

Moją uwagę przyciąga para butów, która zdecydowanie nie należy do blondynki.

-Jest ktoś u ciebie?- dodaję, gdy nie otrzymuję odpowiedzi.

-Normani.- Dinah uśmiecha się nieznacznie i spuszcza wzrok.

-To świetnie. Gdzie jest?- dopytuję, ściągając obuwie i płaszcz.

-Umm.- dziewczyna drapie się krótko po karku. -Za chwilę przyjdzie. Chodź do kuchni.- Hansen wskazuje szybko ręką wejście do pomieszczenia.

Fakt, kuchnia blondynki jest duża. Właściwie rozmiarów mojego salonu. No, ale cóż. Dinah musi mieć sporo miejsca do jedzenia, chociaż ona je w całym domu, gdzie tylko się da.

Siadam na krześle przy wysepce kuchennej i podpieram głowę na przedramionach.

Patrzę zamyślona w blat, dlatego nie zauważam przybycia Normani.

-Hej, Mila.- zaczyna łagodnie, ale ja i tak podskakuję.

-Przepraszam cię.- dziewczyna śmieje się cicho.

-Nah, to ja przepraszam. Zamyśliłam się.- tłumaczę i odwracam się w stronę dwóch kobiet.

-Mam pytanie. Głównie do ciebie, Camila, bo z Di już o tym rozmawiałam.- czarnoskóra zajmuje miejsce obok mnie.

-Więc.. słucham.- mamroczę, mając nadzieję, że brązowooka nie poruszy tematu Jauregui.

-Nie mów słucham, bo cię wyrucham.- wtrąca półszeptem Dinah, chowając się za plecami Normani.

Przewracam oczami i skupiam całą swoją uwagę na dziewczynie, siedzącej obok mnie.

-Mamy zamiar zaprosić całą naszą piątkę na jakieś spotkanie.- mówi powoli zamyślona. -W domu Lauren najprawdopodobniej..- dokańcza i obserwuje moją reakcję.

-Oh, okej. Przyjdę, jasne.- zgadzam się, jednak kieruję słowa, jakby do siebie.

-Jest 17:53. O 20:00 na miejscu. Wiesz gdzie mieszka Lauser?- pyta czarnoskóra, kierując swój wzrok na mnie.

-Nie za bardzo.- zaczynam bawić się palcami, unikając spojrzeń przyjaciółek.

-To jeszcze się tam nie pieprzyłyście?- Dinah w niedowierzaniu rozszerza powieki. -Ponoć ma wygodną kanapę.- mruczy pod nosem.

-Dinah Jane!- unosi się jej dziewczyna. -Zachowuj się, bo będziesz spać na balkonie.- zastrzega kobieta, nie odrywając od niej wzroku.

-A-Ale my nie mamy balkonu..- zaczyna zbita z tropu blondynka.

our story; camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz