twelve

1.3K 82 3
                                    

Camila's POV

Wróciłam do domu gdzieś po 17:00.

Byłam okropnie zmęczona, bo spałam trzy godziny, dlatego wcisnęłam się pod kołdrę i zasnęłam.

Nie odpisałam Lauren i nie zamierzam.

Chcę choć jeden dzień przeżyć w spokoju.

Obecnie leżę w łóżku i przeglądam media społecznościowe.

Zjadłam w Yolanda Cookies, więc nie jestem głodna.

Wzdrygam się na dzwonek do drzwi.

Z początku nie wstaję, mając nadzieję, że intruz zrezygnuje i odejdzie.

Następnie, gdy ktoś zaczyna w roztargnieniu uderzać pięściami w drewno, zaniepokojona ruszam w kierunku wejścia.

Otwieram drzwi, modląc się, żeby to był tylko sąsiad, chcący coś pożyczyć.

Pistacjowy zapach.

Długie, ciemne włosy.

Lauren Jauregui.

Gdy mój wzrok w końcu trafia na jej twarz rozszerzam powieki w zdziwieniu.

Jej oczy są przekrwione, wygląda jakby nie spała dwie doby i ciągle podciąga nosem.

Patrzy na mnie, a w jej wzroku dostrzegam niemą prośbę o pomoc.

-Ca-Camila..- Lauren w końcu się odzywa, a jej głos jest wyjątkowo zachrypnięty. -Tyrone.- gdy tylko słyszę jego imię i mam ochotę sama zaprowadzić ją do windy.

Jednak widok, który mam przed sobą bardziej sprawia, że chcę ją przytulić i nie wypuszczać.

Robię to pierwsze, bo nad drugim wciąż myślę.

Brunetka wciska mi nos w szyję, a ja czuję jak z jej oczu wypływa coraz więcej łez.

Zupełnie nie wiem co zrobić, dlatego gładzę jej plecy dłonią, starając się ją uspokoić.

-Chodźmy do salonu.- w końcu decyduję się przerwać chwilę bliskości, która mimo sytuacji w jakiej jest Jauregui, była przyjemna.

Gdy idziemy głowa dziewczyny skierowana jest w dół, a moja ręka wciąż obejmuje ją w talii.

Nie chciałam jej zabierać przez stan w jakim znajduje się zielonooka. Tylko dlatego, żeby było jasne.

Siadamy na kanapie, wciąż milcząc.

Znajdujemy się w pewnej odległości od siebie, więc ciepło bijące od ciała kobiety już mnie nie dosięga.

Słyszę, jak Lauren oczyszcza gardło, zanim decyduje się zabrać głos.

-Tyrone jest zły.. na mnie.- mówi cicho wpatrzona w podłogę.

Nie odpowiadam tylko obserwuję uważnie dziewczynę.

-Twierdzi, że nie powinnam się z tobą spotykać, bo jesteśmy za blisko.. Według niego oczywiście.- brunetka precyzuje swoją wypowiedź, rzucając mi przelotne spojrzenie, ale szybko wraca do wcześniejszego stanu, jakby się mnie bała.

-A według ciebie?- rzucam, zanim zdążę to dobrze przemyśleć i od razu tego żałuję.

-Jesteśmy przyjaciółkami, prawda?- odpowiada pytaniem na pytanie, a ja czuję mały ból w sercu.

-Prawda.- ucinam szybko i zmieniam temat. -Dlaczego przyjechałaś do mnie?

-Normani jest na noc u Dinah.. nie chcę siedzieć u siebie w mieszkaniu.. nie chcę być sama.- jej głos się łamie, a w oczach znów zbierają się łzy.

our story; camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz