koniec? cz.2

317 26 25
                                    

(ja szczerze nazywam ten rozdział "Sąd ostateczny")

narrator P.W.
~Time Skip~

Nadchodziła już godzina, która miała sprawić że wszyscy staną się wolni, więc każdy udał się na swoje stanowisko. Toy Freddy, Bonnie, Nikola, Wiktoria i Chica stali na scenie, w pudełku siedziała Marionetka a w Pirate Cove została Mangle, Ballon Boy i Foxy, reszta natomiast została w Part&Service. Każdy z nich czekał aż nadejdzie czas w którym Afton zawita w progi pizzerii z zamiarem zniszczenia ich, nikt się nie spodziewał, że takowy fioletowy bakłażan zabierze do tej roboty siekierę .

-Myślicie że uda nam się?...-zapytała cicho Chica 

-miejmy nadzieje że tak...-odpowiedziała równie cicho Kasia tuląc się do Goldena-Chce być wolna... chce żeby mój ojciec poniósł zasłużona kare...-zacisnęła pięść na marynarce Złoto-włosego, chłopak delikatnie pogładził ją po plecach 

-spokojnie... jeśli się postaramy na pewno nam wyjdzie, zobaczysz...-uspokajaj ją Golden 

-yhym-mruknęła w odpowiedzi 

-Każdy wie co ma robić? Prawda?-zapytał Freddy dla swojej pewności a jego towarzysze pokiwali głowami. Brunet spojrzał na zegar na ścianie-jest już 19:55... o 20:10 wyjdziemy stąd-stwierdził

-Dobrze...  razie czego chce wam powiedzieć że byliście naprawdę świetnymi przyjaciółmi przez te miesiące, każdego kogo zraniłem z tego grona przepraszam... i dziękuje za każdy dzień-powiedział Bonnie 

-Ja również chce wam powiedzieć że byliście wspaniałymi przyjaciółmi... dziękuje że wybaczyliście mi to ciągłe podglądanie was...-powiedziała wtulona w Goldena dziewczyna. Wszyscy powiedzieli coś od siebie, od serca, aż w końcu wybiła godzina, w której miało się wszystko zakończyć. Wszyscy zamilkli, dziewczyna uwolniła się od ucisku złotego miśka a on od niej, siedzieli w milczeniu udając wyłączone maszyny. W całej pizzerii panowała cisza, którą po chwili przerwały kroki w jakimś korytarzu. Oczy Freddy'ego były wpatrzone z zegar i wyczekiwały godziny 20:10

Kiedy wybiła, wszyscy wstali w swoich miejsc i wyszli grupą na korytarz prowadzący na sale, na której już nie było ich przyjaciół, nagle usłyszeli kroki za sobą, odwrócili się i ujrzeli Aftona, podrapanego i z rozdartymi ubraniami, zbliżającego się w ich stronę z siekierą... która niestety nie wskazywała na to żeby była przed chwilą nie używana 

-It's time to die-miał psychopatyczny uśmiech na twarzy (mordzie, ryju, gębie XD)

Wszyscy ustawili w pozycji obronnej, na której czele stał Freddy 

-Łatwo nas nie zabijesz....po raz kolejny...-stwierdziła złotowłosa, która miała wypisaną wściekłość na twarzy a ręce miała mocno zaciśnięte w pięści, sino-skóry mężczyzna zaśmiał się głośno w odpowiedzi 

-Oj córeczko... jeszcze nie znasz tej strony ojca...-siekierę wymierzył w jej stronę-strony mordercy!-znów się głośno zaśmiał. Dziewczyny już się chciała zerwać aby go zaatakować ale powstrzymały ją ręka brata i swojego chłopaka na ramieniu, wzięła głęboki wdech żeby się uspokoić 

-poznałam już dawno...-prychnęła w odpowiedzi, fioletowo-włosy zrobił parę kroków w ich stronę

-haha... wiesz córeczko... przed śmiercią byłaś podobna do matki... ciekawe czy teraz też jesteś... ciekawe czy twoje rozłożone ciało przypomina mi to samo ciało co twojej matki...-mówił podchodząc, SpringTrapa w tym momencie coś ruszyło 

-Zamknij się śmieciu! Nie wspominaj nam nic o naszej matce! Nie masz prawa o niej wspominać, to przez ciebie już jej nie ma! To wszystko twoja wina!-chłopak czuł gule w gardle wykrzykując to wszystko 

❤Behind The Mirror❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz