Historia rodzeństwa...

728 43 26
                                    

Znów wszedłem do pokoju w którym leżała Kasia. Podszedłem do niej i wytarłem jej twarz z łez. Usłyszałem pukanie

-Proszę-powiedziałem ciszej żeby jej nie obudzić. Do pokoju wszedł jej brat. Wiosenka spojrzał to raz na nią to raz na mnie

-Coś się stało?-zapytał szeptem i usiadł na fotelu

-Płakała. Strasznie przeżywa to co zrobiła. Co się tam właściwie stało?-zapytałem a Królik westchnął

-Kiedyś była inna pizzeria Frezbear Family Dinner. To tam zabili ją i mnie. Występowaliśmy przed gronem dzieci. Jednak po jakimś czasie kiedy zaczęliśmy nawet lubić to co robimy, wydarzył się wypadek przez który zamknięto pizzerie. Nazywali to The Bite of 83. Jednego dnia były urodziny małego chłopca. Był z bratem który wraz z kolegami się z niego wyśmiewali. Złapali go i mówili że chce buziaka od Fredbeara. Włożyli go do paszczy Kasi. Nastąpiła wtedy usterka i zmiażdżyła mu głowę. Po tym incydencie zamknęła się w sobie. Nie nawiedziła siebie za to co zrobiła. Odwróciła się nawet ode mnie. Wtedy zamknęli pizzerie i mnie przewieźli do was jako części zamienne, ją zastawili bo nie wiedzieli gdzie jest. Ona się wtedy ukryła. Później w nowej pizzerii zabił was. A dalszą historie znasz.-powiedział po czym spuścił głowę, oklapły mu też uszy. Zobaczyłem jak parę łez spływa mu po policzku

-Ej stary nie płacz. To co było to nie wróci tak? Ciesz się że ją znaleźliśmy. Gdyby nie ona cały czas byś siedział w pokoju był oschły itd. -powiedziałem i poklepałem go po ramieniu

-Dzięki Złoty-lekko się uśmiechnął. Podałem mu szmatkę żeby wytarł sobie twarz

-Nie ma sprawy-uniosłem lekko kąciki ust

-Dobra to ja będę już szedł. Cześć

-Cześć-powiedziałem, usiadłem na łóżku i zacząłem czytać książkę

Kasia P. W.

Jestem w kompletnej pustce. Czerń mnie otacza ze wszech stron. Przede mną pojawiła się scena z FFD(Frezbear Family Dinner). Po jakimś czasie pojawił się mój brat i ja. Przy scenie stała grupa chłopców która śmiała się z jakiegoś chłopca.

-Zobaczcie on chce buziaka od Fredbeara. Na trzy. Raz!-próbowałam dobiec tam lecz coś mnie trzymało. Krzyczałam ale oni mnie nie słyszeli.

-Dwa!-uwolniłam się biegnę. Nadal krzyczę.

-Trzy!-nie zdążyłam zmiażdżyłam mu głowę. Upadłam na kolana. Usłyszałam głosy. ,,To twoja wina", ,,To ty go zabiłaś", ,,Jesteś jak morderca", ,,You can't" na ostatnie słowa się wzdrygnęłam. Mówił tak tylko ON. Kiedy zabijał mnie jak i brata. Ja nie chcę być jak ON! Ja chce być sobą! Zaczęłam szlochać.

Poczułam jak ktoś mną potrząsa. Powoli otworzyłam zaspane powieki. Zobaczyłam nad sobą przerażone twarze Golden Freddy'ego i Bonnie'go.

-C-Co się stało?-spytałam i złapałam się za głowę strasznie mnie bolała.

-To my się pytamy co się stało. To ty krzyczałaś przez sen.-powiedział Bonnie. Wszystko mi się przypomniało, cały sen. Głowa zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć. Znowu. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Nie chciałam. Nie chciałam by znów widział jak płacze. Powiedziałam coś pod nosem sama nie wychwyciłam co. Szybko przeteleportowałam się na strych. Mam nadzieje że szybko mnie tu nie znajdą. Ból głowy nie ustępował. Po chwili zemdlałam

Bonnie P.O.V.

-Gdzie ona zniknęła?-zapytałem

-Nie wiem. Chodź po Wiosenkę niech nam pomoże-powiedział Golden. Poszliśmy do jego pokoju. Po drodze widziałem przejęcie w jego oczach. Bez pukania wparował do pokoju SpringTrapa

-Matka pukać nie nauczyła?-powiedział właściciel pokoju mierząc nas wzrokiem

-Ta, ta, ty se tak mów a w tym czasie twoja siostrzyczka będzie gdzieś leżeć-powiedziałem i przewróciłem oczami. On od razu zerwał się z miejsca

-Co się stało?!

-Krzyczała przez sen, potem płakała powiedziała coś i zniknęła-powiedział w skrócie Golden. Wiosenka spojrzał podejrzliwie, wyglądał jakby nad czymś myślał

-A słyszałeś co powiedziała?-zapytał

-You can't lub coś w tym stylu-powiedziałem. Wyglądał na przerażonego. Uszy stanęły mu dęba

-No to mamy gorzej niż przejebane.-powiedział po czym wybiegł z pokoju. Nie wiem co się tu wydarzyło, ale to nie wróży nic dobrego.

SpringTrap P.O.V.

ON znowu się tu pojawił. Dorwał się do sterowania Kasi. To nie może się dobrze skończyć. Biegłem szybko przez korytarz prowadzący na strych. To za bardzo oczywiste miejsce. Szybko otworzyłem drzwi. Zobaczyłem tam Kasie leżącą na ziemi. Podbiegłem do niej i sprawdziłem puls. Na szczęście żyje. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i poszedłem do warsztatu. Położyłem ją na blacie i odwróciłem się po potrzebne rzeczy. Kiedy spojrzałem w jej stronę, nie było jej tam. Odwróciłem się. Stała w rogu z... Siekierą?! Czyżby ON ją kontrolował? Odsunąłem się bardziej. Nie chciałem z nią zadzierać

-Znów się widzimy. Nie przywitasz się nawet z własnym ojcem.-z cienia obok wyszła fioletowa postać.-Pytam się?!

-Ojca który zabił własne dzieci nikt by nie przywitał.-zacisnąłem ręce w pięści. W odpowiedzi dostałem kopniaka w brzuch od Kasi. Czyli mam pewność że ją kontroluje. Wyplułem krew

-Heh mnie tak łatwo nie pokonasz-powiedziałem wstając. Podpierałem się jednak o szafki

-Jakoż iż jesteś moim synem to wiem-uśmiechnął się psychopatycznie.

-NIE MÓW NA MNIE SYN! BO TY NIE MOŻESZ NAZYWAĆ SIĘ MOIM OJCEM!-wykrzyczałem. Mam nadzieje że ktoś niedługo przyjdzie mi pomóc...

--------------------------------------------------

Chamska przerwa :D
-Golden_Kate-

*poprawione* 

❤Behind The Mirror❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz