Roronoa Zoro x Dandere! Reader

2.8K 61 47
                                    

Na zamówienie Sus-Chan

Kochana, czytaj i mam nadzieję, że choć trochę ci się spodoba 😂

Troszeczkę zmieniłam

🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊🍊

Zielonowłosy zawahał się chwilę po czym spojrzał się na ciebie lekko zmieszany.

- Em. Już trochę długo stoimy w tej ciszy - miło mu zasugerowałaś, by się trochę pospieszył z tą ważną informacją.

Chciał pogadać, chciał i co?

Przez to czujesz się bardzo zestresowana i już w duchu panikujesz.

Może to już koniec waszej bliższej znajomości?

Tylko pytanie, czy Zoro byłby taki, jak teraz?

Wyglądał na bardzo spiętego.

To było widoczne, że to było coś bardzo ważnego.

- To... - przerwał chwilową ciszę - B-Będziesz chciała być moim kompasem, który będzie p-prowadził mnie przez życie?

Nie za bardzo zrozumiałaś. Wiesz o tym, że Zoro nie potrafi orientować się w terenie, ale żeby poprosił cię byś przez całe życie pilowała mu drogi? Czy to nie lekka przesada?

Nagle zrozumiałaś, że to był jego sposób na wyzanie uczuć, względem twojej osoby.

Zoro przypominał dorodnego pomidora, a ty także zaczęłaś się czerwienić, gdy zrozumiałaś to zdanie.

- Że... J-ja? - nie mogłaś w to uwierzyć. Czy to sen? Jeśli tak to prosiłaś bogów by się nie budziła. Przynajmniej nie w tym momencie.

- Nie, to drzewo obok - powiedział z lekką irytacją.

- Nie musisz być już taki złośliwy, idioto! - podniosłaś głos na tyle by wiedział, że nie jesteś debilką, która nie wie co się wokół niej dzeje.

Znów się zmieszał i czekał na twoją odpwiedź.

- Chcę być twoim kompasem, bo bezemnie byś zginął w tym wielkim świecie - zażartwoałaś po czym przeszłaś do rzeczy. - Też cię kocham Zoro - uśmiechnęłaś się lekko.

- Kilka dni później -

To dziwne... Gdzie on jest?

Zoro od kilku godzin nie przychodzi ze spaceru. Co się z nim stało?

Miałaś jedną realną i najbardziej prawdobodobną teorię na temat jego zniknięcia :

Jednym słowem, zgubił się.

Westchnęłaś tylko i zaczęłaś iść wydeptaną ścieżką przez las.

Słyszałaś śpiew ptaków i z daleka szum strumyka. Z każdym krokiem czułaś się, jakbyś szła do, jakiejś baśni.

Było przepięknie!

Dotknęłaś drzewa chcąc przyjżeć się mu dokładniej, puki nie usłyszałaś szereg przekleństw rzucanych niedaleko.

Mogłaś się domyślić, kto teraz przeklina z braku interakcji z terenem.

Cicho zachichotałaś po czym szłaś za szlaczkiem brzydkich słów mówionych przez zirytowanego chłopaka.

- Już kompas po ciebie idzie! - poinformowałaś z szerokim uśmiechem.

Szłaś przez zarośniętą część puszczy. Słyszałaś, jak westchnął ze złością.

Wydostałaś się z krzaków i stanęłaś na polanie. Było ślicznie, kwiaty ożywiały to miejsce, a niebieskie niebo tworzyło przepiękny krajobraz.

Przy okazji zobaczyłaś swojego biednego Zoro.

- (imię)? Jak mnie znalazłaś?  - powiedział mając w ręku wiklinowy koszyk. Spojrzałaś aię na niego lekko zbita z tropu.

- Po co ci koszyk? -  uśmiechnął się kładąc przedmiot na trawie.

- To jest dla mnie nowe uczucie dla ciebie pewnie też. Chciałem... Zrobić dla nas coś takiego, jak piknik. - rozłożył koc w kratę obok koszyka, a ty nadal stałaś w szoku.

Odważył się na taki krok? Ja bałam się cokolwiek zaproponować.... Poza tym, jak chciał mnie potem zawołać?

Usiadł opierając się o pień drzewa, który był jedyny na tej łące.

- Nie zamierzam wysyłać specjalnego zaproszenia - powiedział zamykając oczy, krzyżują ręce na karku.

Uśmiechnęłaś się lekko po czym usiadłaś na kocu. Byłaś zbyt nieśmiała by stawić kolejny krok, dlatego siedziałaś w ciszy.

Zoro wydawał się być wyluzowany, ale jak dobrze wiesz, nie wiadomo, jak jest na prawdę.

Otworzył jedno oko i uśmechnął się na swój sposób.

- Wiem, że jesteś głodna. Idiota spóźnia się z dzisiejszym obiadem... - Kiwnęłaś głową, po czym wzięłaś koszyk.

Otworzyłaś widząc jedzenie, ale bardziej przykuła ci uwagę kartka, która była na wierzchu.

" Kocham cię (imię)"

Spojrzałaś się na niego, po czym dałaś mu swój szeroki uśmiech.

Przytuliłaś go z zaskoczenia po czym pocałowałaś go w policzek.

- Ja Ciebie także kocham. Ale... Wiesz, jak potem trafić do reszty...?

-  Nie, a ty wiesz.... Prawda? - spojrzał się na ciebie, gdy ty się od niego odsunełaś.

- Nie jestem w stanie wszystkiego zapamiętać!

- Przecież wiesz, że nie jestem, jak Nami!

- Bardzo "przepraszam", że nie zapamiętałam drogi - powiedziałaś z ironią. Ale jednak, byłaś bardziej zajęta podziwianiem miejsca, niż zapamiętywaniem drogi.

- Czyli teraz to jest moja wina?!

Tak się zaczęła wasza kłótnia, ale przecież tak czasem bywa w związkach. Poza tym przez wasze krzyki z łatwością  słomiani was odnaleźli.

One-Shoty z One Piece [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz